Nie wiem jak Wy, ale ja miałam istnego "hopla" na tym punkcie...Może to przewrażliwienie, albo instynkt macierzyński niczym u Elzy z afrykańskiego buszu, ale miałam "hopla" i już...
Kiedy na Świecie pojawiały się nasze Pociechy, niczym główna postać z horrorów starałam się przeanalizować wszystkie zagrożenia i zapobiec im z dziesięcioletnim, co najmniej wyprzedzeniem...
Pan N. lekko nie miał...
Zaczęło się od wzmacniania "spodu" od łóżeczka...Nim jeszcze nasze Dzieciny oczy otworzyły, ów spód został zabezpieczony potężnymi płaskownikami...
Przecież wiadomo, że takie Dziecię w łóżeczku podskakuje, podryguje i robi inne nieziemskie wyczyny...
Robi to dopiero jak ma 6-12 miesięcy ??
Nieważne...
Trzeba być przygotowanym na Osobnika "nadgorliwego"...
To samo tyczyło się szafek i szuflad, które w mojej wyobraźni jawiły się niczym paszczęki krokodyla...Kontakty osadzone na wysokości 120 cm (te przy podłodze były już dawno zabezpieczone) były niczym otchłanie niebytu...Wszystko co ruchome, ostre albo "elektryczne" zniknęło na naszych pawlaczach...
Tak miałam...Przyznaję się bez bicia...
Mój mózg analizował wszystko...A Pan N. neutralizował te wszystkie zagrożenia, wymyślając coraz bardziej wyrafinowane patenty...
Nie mogę powiedzieć, żeby nasze Pociechy nigdy nas nie zaskoczyły...Bywało...
Dorosły umysł nigdy nie ogarnie dziecięcej wyobraźni...
Nie ogarnie, ale przynajmniej powinien się starać...
Pewnie wcale bym tego tematu nie ruszała, gdyby nie wydarzenia minionego tygodnia...
Tak się jakoś złożyło, że nasz serwis nawiedzali głównie Panowie...A to szybka skanera potłuczona, a to system zawieszony, a to problemy z ładowaniem...
W sumie standard...
Od tego, rzec by można jest serwis...
Zastanowiło mnie co innego...
Każdy z Panów przynoszących sprzęt do naprawy zaczynał swoje sprawozdanie od formułki:
" Wie Pani, tak to jest jak użytkownikiem jest Dziecko"...
Wiem...
Tyle, że w dziewięćdziesięciu procentach przypadków, awarie owego sprzętu nie były spowodowane, albo zawinione przez Dzieci...
Więc...??
Czyżby Dorośli szukali wymówki ??
Jeśli mogę zrozumieć Ośmiolatkę, która nacisnęła szybę skanera (dziękować Opatrzności, że się nie pokaleczyła), to moja percepcja nie przyjmuje do wiadomości, że Dwulatek zdemontował klawiaturę od laptopa, wyciągając paluszkami klawisz po klawiszu...
Dlaczego ten laptop znajdował się w zasięgu dziecięcych rączek ??
Czym byli zajęci Rodzice przez ten czas ??
Tajemnicą pozostanie gdzie podział się klawisz "Alt-ta"...
Jeśli mogę zrozumieć, że "coś się usunęło" przez czysty przypadek (czasem bywa, że jakieś pliki systemowe "złośliwie" znikają), to nie rozumiem zrzucania na Dziecko odpowiedzialności za nie sprawdzenie "mocy" podłączonego zasilacza...
Czy sprzęt komputerowy tak bardzo wrósł w nasze otoczenie, że przestaliśmy zauważać zagrożenie ??
Czy dostatecznie analizujemy zagrożenia, żeby w porę ustrzec Dzieci przed niebezpieczeństwem ??
Podobno Dzieciaki są teraz intelektualnie lepiej rozwinięte niż Ich Rodzice...
Podobno...
Coraz bardziej w to wierzę...
Też tak miałam jak Ty :-)
OdpowiedzUsuńDlatego moje dzieci nie miały żadnego domowego wypadku,
a wystarczył moment zabawy z dziadkiem skończyła się wstrząsem mózgu,
bo dziecko upadło na kant szafki...
A teraz laptopy psują dzieci ???
Ciekawe, ciekawe ;-)))
Znak czasu...;o)
UsuńKiedy urodziły się moje dzieci dopiero poznałam co to jest strach. Wcześniej, wydawało mi , się niczego się nie boję, a potem patrząc wyprzedzająco na to co może zagrozić moim dzieciom zaczęłam się bać niemal wszystkiego. Wiele z tych strachów mi zostało do dziś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Taka domena Matki...;o)
UsuńMógłbym opatentować zabezpieczenie łóżeczka
OdpowiedzUsuńprzed wyjściem szkraba przez siatkę.
Wymyśliłem kiedy nasz chłopiec przewrotem pokonał
górny pręt i "pacnął" stópkami w podłogę.
Pozdrawiam
LAW
Talent do akrobacji ma chyba każde Dziecko...wrodzony ;o)
UsuńOj uśmiałam się, bo mnie też zdarzało się zrzucać winę na dzieci. No bo głupio tak jakoś przyznać się, że samemu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Oj tam...Małe grzeszki się nie liczą...;o)
UsuńAAle to proste! czemu nie przyszło mi wcześniej do głowy zrzucanie na maluchy całej winy? Pewnie dlatego że dzieci dużo zmyślniejsze......oj, zagalopowałam się w tych wywodach. A chciałam tylko powiedzieć, że byłam wyznawczynią uczenia się dzieci na własnych błędach, ale pod kontrolą!
OdpowiedzUsuńSama strata Joasiu...;o)
UsuńI ja też coraz bardziej w to wierzę, dobrze, ze mam dzieci duże a wnuki dorosłe
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
j
Kiepska pociecha...
Usuń