Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

poniedziałek, 24 września 2012

Kończ Waść...wstydu oszczędź...

     Być może nie powinnam zabierać głosu w tym temacie, bo od wielu lat uważam się za antyklerykała, więc obserwując zachowania Kleru nie spodziewam się niczego dobre, ale szczerze powiem...aż mnie trzęsie w środku...
     Mój antyklerykalizm nie jest cechą wrodzoną, to przypadłość nabyta, i to nabyta dzięki ogromnym staraniom tego Kleru właśnie...
     Czy to wpłynęło na moją wiarę ?? 
     Nie...Mój Bóg nie potrzebuje ani marmurowych świątyń, ani złotych ołtarzy, ani pośredników...Wierzyć i kochać można na kilka sposobów...
Ale do tematu...
     W sobotę uczestniczyliśmy w uroczystości rodzinnej, zaślubinami zwanej...
     Tym razem z perspektywy gości...
     Pewnie bym nawet o tym na blogu nie wspomniała, bo wesela były, są i będą, ale ...No właśnie, ale...
     Uroczystość zaślubin odbywała się w pewnej małej Miejscowości, Kościół zapełniony Weselnikami i Ksiądz Proboszcz ową celebrę prowadzący...
Prowadzący nietuzinkowo...
Usiłujący być dowcipnym...
Lubię niestandardowe uroczystości, ale na tej akurat widać było, że Ksiądz Proboszcz nie tylko nie przygotował się do niej, On realizował pomysły na "poczekaniu"...
Bez zastanowienia...
Idea uroczystości była szczytna, więc Uczestnicy owej, zęby zaciskali i czekali na szczęśliwy koniec...
I wtedy właśnie Proboszcz tak walnął, że się echem po Kościele odbiło...
     - " Małżeństwo to pięć lat poznawania się, pięć lat miłości, a potem to już tylko przyzwyczajenie"...
     Orzesz...(ko)...
     Nie ma jak walnąć takim tekstem zaraz po przyjęciu ślubnej przysięgi...
     Aż chciało by się zakrzyknąć za Bogusiem Lindą...
     - A co Ty Chłopie wiesz o małżeństwie ??
     Przez Kościół przeszedł pomruk...
     Drużbowie, stojący na środku zgodnie parsknęli śmiechem...
Nie ma jak dobra zachęta...
Na pohybel...
     Wesele jak to wesele, stoły zastawione, muzyka gra, Goście się bawią...Atmosfera rodzinna i radosna...
A po dwóch godzinach na weselnej sali pojawia się Ksiądz Proboszcz...
Pojawia się i na "pojawianiu" nie zamierza skończyć...
Rozpoczyna od powitania...Od stolika do stolika...
Podchodzi, wita się z siedzącymi przy stole Mężczyznami i każdemu pozostawia jakąś "dowcipną" uwagę...
     - " Kto Ci tak krzywo krawat zawiązał"...
     - " Widać, że pojeść to lubisz"...
     - " Mógłbyś się ogolić"...
     - " A cóż Ty tak dzisiaj na różowo"...
     - "Żółwika...z Tobą zrobię żółwika"...
Prawdziwy satyryczny koszmarek...
Kiedy przez nieuwagę wita się z młodziutką Dziewczyną, która nierozważnie wyciągnęła dłoń, Ksiądz kwituje...
     - "Tfu !! Żeby Kobieta rękę wyciągała"...
Przy stole zapada głucha cisza, a Dziewczynie jest bardzo przykro...
Kilkunastoletnie Dziewczę to Osóbka bardzo wrażliwa...My to wiemy...Wiemy, że cały wieczór będzie to "plucie" analizować...
Po powitaniach Ksiądz rusza do mikrofonu i rozpoczyna swoje "wodzirejowanie"...
     Streścić Wam tego niestety nie mogę...Młodzież mówi na takie wystąpienia, że gadał jak potrzaskany...
Na pierwszy rzut oka widać, że bawi się wyśmienicie...
Przynajmniej On...
Wesele zamarło...
     Ksiądz bryluje...
     Młodzi, Ich Rodzicie i Rodzice chrzestni stoją na środku wywołani w jakimś celu, a Goście zajmują się ożywionymi dysputami przy stolikach...
Znakomita większość już wie, że ten Człowiek nie ma nic do przekazania...
Jest nijaki...
     Po czterdziestu minutach oddaje mikrofon Wokalistce, a Goście prawie biegiem ruszają na parkiet, żeby się czasem nie rozmyślił...
     Kiedy po prawie godzinie wygibasów na parkiecie idziemy z Panem N. się przewietrzyć przed wejściem zastajemy kilkuosobową grupkę, w której prym wiedzie ów Pasterz...
Papieros w zębach, energiczna gestykulacja świadcząca o sporej ilości wypitych toastów i prawdziwie chrześcijańska tematyka...
Obgadywany jest jeden z Mieszkańców Parafii, który ostatnio ponoć odziedziczył spory spadek...
Dywagacje słychać na całym parkingu...
     - Prawdziwy duch miłosierdzia... - chciało by się dopowiedzieć... - i pokory...
     Ale ukryć się nie da, że Ksiądz Proboszcz zostanie w naszej pamięci na długo...Na bardzo długo...

16 komentarzy:

  1. jantoni341.bloog.pl24 września 2012 17:10

    Ale Jegopafijność
    usatysfakcjonowana
    i nie nakazywał Sobie
    już oblizywać kolana.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i myśl ta by mu zaświtała,
      gdyby Kucharka śmietankę podała...;o)

      Usuń
  2. ??? A gdzie tu antyklerykalizm? Opisałaś dość specyficzne, raczej prostackie poczucie humoru pewnego proboszcza, to wszystko. W polskim społeczeństwie, tej powszechnej jego populacji, taki sposób bycia i ten rodzaj dowcipu jest szczególnie popularny i chwytliwy. Wszędzie go pełno bez różnicy stroju, wyznania, profesji... To jest po prostu polska średnia masowej kultury.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to akurat ten objaw, bo na weselu byli Ludzie różnych profesji i różnego wykształcenia, ale nikomu nie wpadło do głowy robienie z siebie idioty...
      A mój antyklerykalizm to już inna brocha...;o)

      Usuń
    2. Gordyjko, znam ludzi z wysokim wykształceniem, o dużym poważaniu i na ważnych stanowiskach a jednocześnie ze słomą w butach. Kulturę wynosi się z domu, a nie zdobywa na uniwersytetach. Jeśli akurat na tym weselu takich nie było (poza opisanym przypadkiem), to tylko pozazdrościć, bo z reguły na ciut większych zgromadzeniach zawsze takowych widywałam. A skoro całe towarzystwo było na poziomie, nie rozumiem po co zapraszano księdza, bo chyba jest w parafii postacią znaną ze swojego zachowania, prawda? A jeśli on ma po prostu zwyczaj samemu się wpraszać, co jest do przewidzenia, nie jest problemem zorganizować ślub gdzie indziej, z innym księdzem. też byłam świadkiem takich kombinacji, jeśli komuś coś nie pasowało. Nie ma obowiązku brania ślubu koniecznie w parafii panny młodej, to jest zwyczaj, a nie obowiązek i nie konieczny warunek. Z Twojego opisu wynika, że nikt się nie spodziewał takiego zachowania. Naprawdę? To tam nie było osób z tamtej parafii i znających tego proboszcza i jego zagrywki? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.

      notaria

      Usuń
    3. Noti...:) ja wiem, że uwielbiasz takie tematy, ale poza opisem moich obserwacji nie będę dywagować w tym temacie...Nigdzie w mojej notce nie ma też info, że "nikt się nie spodziewał takiego zachowania"...:o)
      Byłam...Widziałam...Opisałam...
      Piszesz, że nie ma obowiązku brania ślubu w swojej parafii...Masz rację...Tylko, że takie zachowania również mają swoje konsekwencje...Ksiądz z parafii odmawia później innych sakramentów członkom rodziny, albo Ci którzy udzielają tych "turystycznych" sakramentów otrzymują zakaz ich udzielania...To niestety również znam z autopsji...To nie są wyjątki...Wyjątkami są Księża z powołania, reszta to nabuzowani urzędnicy kościelni...Niestety...

      Usuń
    4. Ee tam, gadanie. Kościół jako instytucja ma swoje przepisy i paragrafy i choćby nie wiem, jakim zakutym urzędasem był proboszcz, pewnych rzeczy odmówić nie może, trzeba tylko determinacji w egzekwowaniu swoich praw. Moja mama została pochowana w zupełnie innej parafii, bo tak sobie życzyła i dało się bez problemu to zorganizować bez konsekwencji dla pozostałych członków rodziny (i dla księdza prowadzącego pogrzeb także); moi znajomi brali ślub zupełnie gdzie indziej, bo tak sobie postanowili i też się dało. Zwyczajnie trzeba wiedzieć, co nam wolno i do czego mamy prawo jako wierni, to wszystko.

      notaria

      Usuń
    5. No to pogratulować...
      I pozwól, że Cię zacytuję...
      "Ee tam, gadanie"...
      Mnie nie przekonasz, bo mam swoje doświadczenia, a siebie przekonywać nie musisz...

      Usuń
  3. Moja siostra też była ostatnio na czyimś ślubie, gdzie ksiądz był tak infantylny, że cała rodzina teraz stoi nade mną i żąda, żebym ściągnęła mojego wielebnego ze Szczecina na ślub siostrzeńca, bo nie chcą ryzykować kogoś takiego. No to ściągnę. To koszmar, że taki dzień może zostać popsuty przez jakiegoś walniętego klechę...

    OdpowiedzUsuń
  4. szok myslałam, że już zwyczaj bywania ksiedza na weslelu zaniechany a tu proszę nie dość, że z ambony szalał to i na weselu działał !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać on się dobrze bawił... czego nie można powiedzieć o innych. Przypomniałaś mi tym wpisem mojego kolegę z pracy. Ten to dopiero wodzirej pierwsza klasa. Opowiada dowcipy, dykteryjki itp. i sam zaśmiewa się do łez, czego nie można powiedzieć o innych. A potem mówi na przykład: Wiesz... jestem dosłownie rozrywany, wszędzie mnie zapraszają. Osobiście w to drugie nie wierzę, ale w tym "rozrywaniu" może coś być, bo ja bym go z nerwów rozerwała:)))
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń