- Bo teraz, proszę Pani to jakieś dziwne czasy przyszły… -
tak często zaczynają rozmowę Klienci chcąc zrzucić zbędny balast wrażeń, albo
po prostu pogadać.
Zapatrzeni gdzieś w dal, jacyś tacy nostalgiczni i nieobecni…
- Kiedyś to inaczej bywało…Człowiek do Człowieka zagadał… -
kontynuują…
Hmmmm…
Pamiętacie to rodzicielskie : „za naszych czasów” ??
Niby
składnia inna, ale sens ten sam…
Można by uznać, że to takie pokoleniowe
przesłanie…Osiągasz pewien wiek i zaczynasz „mędrkować”…
Tyle, że moi Klienci to
często Ludzie rozpoczynający dopiero swoje dorosłe życie, więc skąd ten balast
doświadczeń ?? Skąd tęsknota za „dawnymi czasami”?? Skąd nostalgiczne
wspomnienia ??
No fakt, że nie wszyscy wyznają zasadę „fura-skóra- i komóra”,
nie wszyscy też maja pęd do „teczka – sieczka (kasa)– i apteczka (dopalacze,
antydepresanty, psychotropy)”, ale przecież to bardziej Ich Świat niż nasz…
My
już, czego by nie mówić, czasy świetności mamy za sobą…
No nie, żeby zaraz
krzyżyk na nas stawiać, ale w kosmos nie polecimy…
Czego więc brakuje Im, a
czego nam nie brakowało ??
W kwestiach wykształcenia możemy im tylko
zazdrościć, bo ilość Wyższych Uczelni jest teraz wręcz niewyobrażalna i
wystarczy odrobina chęci, albo kasy i wymarzonego w czasach naszej młodości „mgr-a” ma się awansem…
Z pracą rzeczywiście
bywa różnie, ale często słyszę formułkę, która moje wyczulone uszy rani :
„za
taką kasę to mnie się z łóżka wstawać nie chce”…
Hmmmm…
Mnie się chciało…
Nikt mi
kokosów po szkole nie oferował, a „nękanie” Szefa było normą przypisaną młodym
pracownikom…
Mieszkania…
Ooooo…To właściwie temat rzeka, godny osobnego wpisu, bo
mieszkań nie było, nie ma, i pewnie nie będzie jeszcze przez wiele
dziesięcioleci…
Pamiętam jak po ślubie poszliśmy zapytać w Spółdzielni o czas
oczekiwania…
”Z tą książeczką to jakieś dwadzieścia sześć lat” – usłyszeliśmy od
bardzo zapracowanej Pani, piłującej sobie właśnie paznokcie…
Pani nie wiedziała
jeszcze o zbliżającej się denominacji i reformie spółdzielczości…
Ale gdyby
nawet fakty owe nie miały miejsca mieszkanie otrzymalibyśmy w zeszłym roku…
Echhhh…
Następne
marzenie to samochód…
No w tej kwestii to my mieliśmy tyły ogromne, bo średnio
przyjmując na sześćdziesiąt pięć mieszkań w dziesięciopiętrowym wieżowcu,
posiadaczami czterech kółek było dziesięciu lokatorów…
Ależ luzy panowały na
przyblokowych parkingach…
Teraz brak samochodu jest raczej „wyborem”, a na jedno
mieszkanie z reguły przypadają dwa pojazdy…
O klasie owych pojazdów nie wspomnę…
No
to ki czort ??
Przecież nie o kasę chodzi, bo pieniędzy nie mieli za dużo ani
nasi Dziadkowie, ani nasi Rodzice, ani my, więc nijak oczekiwać, że się z nagła
pojawi pokolenie milionerów…
I nagle zaświtała mi myśl wyrazista…
Już wiem !!
Im
brakuje FANTAZJI !!
To co my musieliśmy zorganizować, wymyślić, przygotować Oni
z reguły mają gotowe…
Nic nie muszą…
Nie muszą organizować sobie wolnego czasu bo
wystarczy włączyć TV czy komputer i rozrywki same się pod nos pchają…
Ciuchy ?? Proszę
bardzo do koloru, do fasonu !!
A kto pamięta farbowane podkoszulki i spódnice
wiązane w węzeł przed farbowaniem, żeby spowodować malownicze wzory ??
O farbki
też łatwo nie było…
Ale od czego fantazja !! W szkołach istniała prawdziwa
giełda wymiany…
Każda czynność wymagała od nas jakiegoś działania…
Wakacje ze
skromnymi zasobami gotówki ?? Proszę bardzo…Plecak na ramiona, wygodne buty na
nogi i można było pół Polski zwiedzić, jak nie piechotą to autostopem, jedząc „ćwiartkę
chleba i mleko”…
Mlekiem chętnie częstowali okoliczni Gospodarze…
”- Od kubka mleka
nie zbiednieję” – mawiali…
Orzesz…(ko)…
Już tak nie mawiają…
Nawet nie zauważyłam
kiedy przestali…
Teraz kubek mleka to część Unijnych dotacji…
Hmmm…
Jednak trochę
inne te nowe czasy…Takie bardziej wyrachowane…Bez fantazji…Bez polotu…I
Człowiek do Człowieka nie zagada…
I faktycznie tak jest jak w tytule... to nie czasy, to ludzie się zmieniają. Inne priorytety, inna wizja przyszłości io chyba przede wszystkim jakis brak fantazji. tak jak piszesz brak organizacji, umiejętności "zdobywania" pewnych rzeczy czy realizacji siebie. Dziś wszystko jest i wystarczy tylko zdobyc na to kasę... Trochę smutne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
Najsmutniejsze jest to, że to Dzieci tych "Zaradnych", "Zorganizowanych" i "z fantazją"...
UsuńPróba komentarza.
OdpowiedzUsuńNo to się udało :)
UsuńW pewnym okresie była moda na czarne koszule
OdpowiedzUsuńi wszyscy farbowali białe.
Z naszą grupą siedział kolega na wiślanej plaży
i "grzał" się cały czas w farbowanej.
Kiedy poszliśmy pod natrysk pokazał czarną "klatkę"
i wyjaśnił, że wczoraj próbował się domyć używając pumeksu,
ale to też nic nie pomogło.
To było poświęcenie dla mody.
LW
A niech by takie farbowane się w praniu "zapodziało"...to dopiero jazda była bez trzymanki...;o)
UsuńZrobiłby całą rodzinę "na szaro".
UsuńLW
O to to JanToni :o) albo na różowo :o)
UsuńPamiętam swoją spódnicę z tetrowych pieluch farbowaną na granatowo, cudna była, a co ;-) Oryginalna i jedyna w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńnotaria
I gwarantowane, że Sąsiadka takiej nie miała ;o)
UsuńBawełniane koszulki wiązałam w węzeł, a jakże:) Autostopem zjechałam prawie całą Polskę i takie inne fantazje też zaliczyłam:) Moim dzieciom trochę tej fantazji brakuje, ale to i dobrze, matkę mieli szaloną, to chcą trochę spokoju w życiu. A co, należy się:)))'
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
A co będą wspominać ??
Usuńtenisówki białe farbowane na czarno pastą do butó, podkoszulek, spódnica na halce uszyta własnorecznie, pasek szeroki z gumy z jakąś klamra z bazaru, włosy w konski ogon i można było gnać do Stodoły na tańce, ale wygladałam ale laska byłam, wszystkie tańce przetańczyłam, a to było coś, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Ty Jadwiniu w ogóle jesteś Laska...:o)
Usuń