Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

środa, 11 stycznia 2012

Prawdziwe męstwo...


     Dzień zapowiadał się wspaniale…Słońce prażyło sobie złotym blaskiem…Perspektywa rozpoczynających się lada dzień wakacji powodowała autentyczną euforię…
     Człapałam sobie powolutku wymachując „kapciowym” workiem…Spóźniona na obiad byłam już dobre pół godziny, więc nic mnie nie poganiało…
     Kiedy zbliżałam się do naszej kamienicy przez ptasi świergot i miarowy szum miasta doleciał mnie przerażający krzyk…
Wrzask był tak bolesny, że aż ciarki przeszły mi po kręgosłupie…
     - Jak nic kogoś mordują… - pomyślałam i człapałam statecznie dalej.
     Czym bliżej byłam naszego mieszkanka tym hałas bardziej narastał…Po kilku krokach z lękiem w duszy rozpoznałam głosy własnych Rodziców…
Nie to, żebym nie znała jak potężne natężenie głosu posiadają Oboje, ale wydawane przez nich odgłosy zaniepokoiły mnie w stopniu znacznym…
     - Ratunku !!…Ludzie ratunku !! – wydobywało się z gardzieli mojego Rodziciela.
     - Leż !! Nie machaj !! – równie dobitnie wykrzykiwała Mama.
     Pod naszym oknem zebrała się już spora grupka Sąsiadów usiłujących zajrzeć przez firanki do mieszkania…
Wiedziona makabrycznym przeczuciem przyspieszyłam kroku…Na mój widok zaprzyjaźnione twarze Sąsiadów przybrały niepewne uśmiechy…
     - Oni już tak z pół godziny się wydzierają… - wyjaśniła mi Basieńka, Sąsiadka zza ściany.
Korytarz pokonałam w trzech susach…Z pełnym rozpędem otworzyłam drzwi i…oniemiałam…
     Po całym mieszkanku porozrzucane były części pościeli, stół jakimś dziwnym sposobem wylądował pod przeciwległą ścianą, na podłodze walały się jakieś porozbijane skorupy…
Jak nic walka toczyła się tutaj zawzięta…
Wmurowana zaskoczeniem w próg mieszkania usłyszałam bolesny jęk i błagalne charczenie Taty:
     - Córcia…ratuj…
     Dopiero teraz ogarnęłam pełny widok…
Tata leżał na tapczanie, plecami do góry…Mama pochylona nad nim w jakiejś dziwacznej pozie przygniatała lewym kolanem tatowe plecy, a prawą ręką usiłowała wziąć zamach…
Kiedy tylko dłoń Mamy opadała, Tata z niewyobrażalną energią, jak na taką pozycję, wierzgał nogami, machał rękami i darł się straszliwie…
     - Ratuj !!
     - Cicho !! Wstydu nie masz !! Leż spokojnie !! – odkrzykiwała mu Mama.
     - A Ty się nie gap tylko chodź przytrzymać Ojcu nogi… - rzuciła Rodzicielka w moją stronę.
     Olśnienie przyszło w momencie kiedy Mama ponownie uniosła do góry dłoń i w blasku przebijającego się przez firanki Słońca zalśniła igła…
     Mama z pełnym poświęceniem usiłowała zrobić Tacie zastrzyk…
     Świadomość, która do mnie dotarła wywołała wybuch śmiechu…
     - Tam Sąsiedzi się zastanawiają czy Milicję wzywać… - wydusiłam z siebie wskazując ręką okno.
     - Niech wzywają !! Ja się wstydzić nie będę, a pomoc się przyda… - wysapała Mama podejmując jeszcze jedną próbę wbicia igły w Ojcowy półdupek.
     - A widziałeś Tato, że na placu przy hotelu chłopaki wbili słupki pod siatkę i boisko równają ?? – rzuciłam temat jak tylko byłam w stanie opanować śmiech.
     - Przecież mieli poczekać, aż wydobrzeję !! – Tata nie krył oburzenia.
     - Ja tam nie wiem czy mieli czekać czy nie, szłam to widziałam…słupki stoją, a cała banda biega z łopatami… - kontynuowałam.
     - Na pewno coś spaprzą…Mówiłem nie ruszać …Głupole… - i Tata zaczął wypytywać mnie o szczegóły boiskowej operacji…
     Mama nie czekała na koniec naszej rozmowy…
     Igła zalśniła w Słońcu i malowniczym łukiem zatopiła się w tatowy mięsień…
     - Ajć… - wydobyło się z Rodziciela.
     - Teraz się nie ruszaj bo igłę złamiesz !! – kategorycznym tonem zażądała Mama.
     Tata zapobiegawczo wstrzymał oddech…
     Prawdziwy John Wayne…

5 komentarzy:

  1. Takie historie można czytać i czytać...:) Niesamowite:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Ojciec by się z Tobą Krzysiaczku nie zgodził... ;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. jantoni341.bloog,pl12 stycznia 2012 16:53

    Chyba nie jestem prawdziwym mężczyzną, bo od 1940 roku do wczoraj (Anin) jestem nakłuwany i nie sprawia mnie trudności.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  4. jantoni341.bloog,pl12 stycznia 2012 17:14

    Czytam tu Komentarze i wszędzie Jan?
    LW

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie martw się JanToni...ja też nie jestem prawdziwym mężczyzną...;o)

    A ten "Jan" to na Twoją cześć...;o)

    OdpowiedzUsuń