"Nie mam się w co ubrać"...
Która z Pań nie wypowiedziała tego magicznego zwrotu chociaż raz...??
Który z Panów nie był Adresatem owego stwierdzenia...??
Łapki w górę !!
Lasu rąk nie widzę...
Możecie już opuścić łapki...
Wyjąteczki...
Ten zwrot jest bardziej znany w Świecie niż szekspirowskie "Być, albo nie być..."
"Nie mam się w co ubrać"...A szafa pęka w "szwach"...
Żebyście sobie nie myśleli, że się Gordyjka za poradnictwo modowe bierze !!
W żadnym wypadku...!!
Ja po prostu lubię to stwierdzenie...:o)
Pan N. wypowiada je z taką satysfakcją, tak mięciuśko...Mniammm...
Bo u nas w Stadle to właśnie Pan N. jest specjalistą od "nie mam się w co ubrać"...
Otwiera szafę i robi taką nieszczęśliwie-szczęśliwą minkę...
Echhh...
Przeprowadzany od kilkunastu miesięcy proces "odmładzania" przynosi wyśmienite efekty, ale jak każde działanie, ma to również drugą stronę...
Paski do spodni domagają się ciągle nowych otworków, spodnie układają się pod paskiem w "piękną" falbankę, a koszulki zwisają rysując linię ramion w okolicach łokcia...
Pan N. wygląda w tej garderobie jakby pożyczył jej od dużo starszego, i sporo większego brata...
I wtedy właśnie pojawia się owo: "nie mam się w co ubrać"...
Pychotka...:o)
"Lajkuję" to dwiema łapkami !!
Jak można nie lubić tego zwrotu ??
Nie można !!
Że Żona ciągle tak mówi ??
Mili Panowie...Przypomnijcie sobie to magiczne uczucie kiedy po raz pierwszy podjeżdżacie na parking nowym samochodem...
Tą satysfakcję...
Tą dumę...
I te zawistne spojrzenia Sąsiadów...
To jest właśnie to uczucie !!
Nowy ciuch Waszej Pani powoduje dokładnie ten sam przypływ endorfin i adrenalinki...
Pełnia szczęścia...:o)