Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

środa, 6 listopada 2024

Dziecko "pierwszej brygady"...

     Nie to, żebym się doszperała jakiś bohaterskich przodków, albo żebym zamierzała strzelić wykład o Legionach Piłsudskiego...;o)

     Od kilku lat obserwuję jak trudne bywa przejście na emeryturę, jak ludzie potrafią się omotać wolnością, albo stetryczeć w ciągu kilku miesięcy...Nie będę zaprzeczać, że te obserwacje napawają mnie obawami...

     Przecież to całkiem nowe doświadczenie, nowy etap w życiu i całkiem nowy czas "nicnierobienia"...Ostatni taki mieliśmy w okresie niemowlęcym (jeśli nie chodziło się do żłobka)...

     A tu nagle budzik nie dzwoni, nie trzeba planować urlopów, nie ma obowiązków "od-do", nawet telefon zamiera...Cisza i spokój...

     Były przypadki, że emeryt tak się zachłysnął wysokością odprawy i czasem na hulanki, że doprowadził rodzinę do totalnego upadku...Kolejny poczuł młodzieńczy zew i zaczął uprawiać wszystkie możliwe (i niemożliwe) sporty, czym doprowadził organizm do zapaści i nacieszył się emeryturą ledwie kilka miesięcy...Następny wstaje o 4:00 i prawie cały dzień siedzi w samochodzie zaparkowanym pod blokiem...Drastyczne ?? Mam jeszcze kilka podobnych "egzemplarzy"...

     Ludziom trudno się odnaleźć...

Przed nami właśnie ten etap...;o) Już niedługo...

     I chociaż cisza, spokój, nuda, a nawet bezrobocie nam nie grożą, będziemy mieli przed sobą potężne wyzwanie...

     Wiecie na czym polega system pracy czterobrygadowej ??

     Pracuje się cztery dni rano - dzień wolnego - cztery dni na noc - dwa dni wolnego - cztery dni popołudniu - dzień wolnego...

     W takim systemie pracował mój Ojciec, a ja nie znając jeszcze dni tygodnia i nazw miesięcy, umiałam rozczytać "kalendarzyk czterobrygadówki"...Od urodzenia w takim systemem żyłam...

     Opowieści o niedzielnych wycieczkach, świątecznych odwiedzinach, a później rodzinnych weekendach, mogłam wsadzić między bajki...

     Wkrótce po ślubie Pan N. zmienił pracę i zgadnijcie ?!

     Zaczął pracować w systemie czterobrygadowym na brygadzie pierwszej...To było konieczne, jeśli chcieliśmy mieć jakiekolwiek rodzinne kontakty...(Ojciec też pracował na "pierwszej brygadzie")...

     Nie powiem...Mieliśmy z tego tytułu "bonusy"...

     Wolne w tygodniu dawało możliwość załatwienia formalności urzędowych, bez tłoku robiliśmy zakupy, a póki dzieci były małe, to i wyjazdy w plener odbywały się bez tłumów...

     Nazywamy to do dzisiaj "opozycją do Narodu", bo często wracamy z Wrzosowiska pod koniec tygodnia pustą drogą, mając na sąsiednim pasie korek za korkiem...

     Życie domowe też wygląda całkiem inaczej...

     Nawet jadłospis bywa podporządkowany...;o)

     Bo przecież nie będę tłukła kotletów jak Ślubny drzemie po nocnej zmianie...;o)

A że sen ma Biedak czujny, więc dokąd nie podrzemie, ja siedzę jak "myszka pod miotłą"...Ile macie cichutkich zajęć domowych ??

     Każda ze zmian ma swoją specyfikę i ten rytm życia właściwie wyssałam z mlekiem Matki (chociaż mleka nie ssałam)...

     Właściwie, żaden z Chłopaków nie ma takiego stażu "czterobrygadowego" jak ja...

     Niedługo wybije mi prawie sześćdziesiąt lat...

I lądowanie !!

     Tydzień odzyska układ dni...Miesiąc będzie miał weekendy...Organizacja Świąt przestanie być "wyższą matematyką"...;o)

     Nigdy w życiu tak nie żyłam !!

     Prawdziwe trzęsienie ziemi...;o)

P.S. I pomyśleć, że nie przysługuje mi za to żaden dodatek emerytalny...;o) 

6 komentarzy:

  1. Gordyjeczko Najmilsza - przecież znam Cię dobrze i wiem że dopiero na emeryturze Ty i Twój N rzucicie się w wir działań wszelakich i różnorodnych!!!
    Na ewentualne nicnierobienie nie pozwolą Wam przecież Wasze Najwspanialsze na Świecie Wnuki. I tak trzymajcie - bo nowe, wolne życie przed Wami!!!
    Stokrotka wie co mówi i pisze :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. To już wiem, skąd Twoje ciągotki do "dziobania" - to ciche zajęcie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, to na moim osiedlu by nie pospał!
    Toś młoda jeszcze. Nic się nie martw, ja trzeci rok na emeryturze i nie narzekam, wszystko w normie i bez zadyszki:-)
    Najfajniejsze, że nie obowiązują weekendy ani poniedziałki, gdziekolwiek ustalasz terminy - dzień nie gra roli, tylko własne niedyspozycje mogą Cię zatrzymać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżył Biedak i osiedlowe krzyki, i remonty sąsiedzkie...;o)
      Naszą zmianą trybu życia największe zainteresowanie wykazują Wnuki...;o)

      Usuń