Skoro jesteśmy przy psich tematach...
Kilkanaście tygodni temu na pewnej platformie pojawił się bardzo emocjonalny wpis o nieudanej psiej adopcji...Zwierzak po kilku dniach wrócił do "stowarzyszenia" i ponownie zamieszkał w kojcu...
Przykre...
Szczególnie przykre, bo Autorka wpisu wszystkie swoje emocje (bardzo negatywne) przypisała psu...Po czterech dniach jego przywiązanie do nowych Opiekunów miało być wręcz kosmiczne, a wyrządzona krzywda niewyobrażalna...
Przeczytałam, głową pokiwałam i zajrzałam w komentarze...Mogłam tego nie robić (dla zdrowia psychicznego)...
Ocean hejtu zmiótł kilkudniowych Opiekunów z powierzchni internetu...
Mam nadzieję, że tego nie czytali, bo skutki dla Ich psychiki byłyby katastrofalne...
Szczególnie, że Autorka nie podała przyczyny zerwania umowy adopcyjnej, a mogło być ich wiele...
Opiekunowie przejechali kilkaset kilometrów, żeby psisko wróciło w miejsce, które znało przez kilka miesięcy..."Zbrodniarze" ??
Skoro tak, to jaką rację bytu mają tak zwane "domy tymczasowe" ?? Miejscówki, w których zwierzaki bywają przez kilka, czy kilkanaście miesięcy ?? Zwierzaki rozróżniają podstawę prawną umów i wiedzą kiedy jest to adopcja, a kiedy "dom tymczasowy" ?? Do "tymczasówek" się nie przywiązują ?? Nie reagują emocjonalnie na doraźnych Opiekunów ??
I kiedy już głowa przestała mi się kiwać nad totalnym "zgonem" logiki...
Schronisko w Krakusowie poprosiło o tymczasowe adopcje na czas mrozów...Wszystkie media o tym trąbiły...
Człowieki ruszyły z odsieczą i w ciągu trzech dni Schronisko opustoszało (ta część z boksami)...Ponad sto psów znalazło doraźne schronienie...
Przeczytałam, znowu główką pokiwałam i czekałam... Na co ??
Najpierw na hejt, który już wzbierał przy "płocie" Schroniska, a gównie na efekt końcowy...
Pewnie nie pamiętacie, ale Krakowiakom już kiedyś serducha zapłonęły...
Kraków został zalany, Schronisko położone "w dołku" nie było w stanie zabezpieczyć zwierzaków w kojcach i psy kilka dni spędziły w wodzie i błocie...Sytuacja była trudna...Nawet bardzo trudna...
Wtedy zwrócili się o pomoc do Mieszkańców..."Weźcie na kilka dni, aż padać przestanie i woda opadnie"...
Dlaczego tak dokładnie pamiętam ??
Bo Misiowi Rodzice postanowili uczestniczyć w tej akcji...;o)
Tyle, że zanim dali radę przygotować się na powitanie "gościa" i dotrzeć do Schroniska, sierściuchów do adopcji tymczasowej już nie było...
A kilka tygodni później okazało się, że 1/4 psów już do boksów nie wróciła, znajdując Przyjaciół na stałe...
Czekałam więc na efekt akcji "antymrozowej", trzymając kciuki w obu dłoniach..."Pułap" sukcesu ustawiłam na 30 lokatorów...
Siarczystych mrozów nie ma w Krakowie już dawno...
Połowa psiaków ma już stałe umowy adopcyjne podpisane...Wynik zbliża się do 2/3 (80 "sztuk")...Do boksów wróciło ledwie dwudziestu mieszkańców, bo nawet Ci, co warunków na stałe posiadanie psa nie mają, stwierdzili, że zima to nie jest dobra pora na mieszkanie w schroniskowym boksie, oddadzą psiaki wiosną...
Krakowiaki spisali się na medal !! A co najmniej na sporych rozmiarów kość...;o)
Można by pewnie ubolewać teraz, że nie wszystkie psiaki dom na stałe otrzymały, że szczęście nie jest pełne, że borykać się będą z dodatkowymi traumami (cokolwiek to znaczy)...
Ale zimowe adopcje trafiają się rzadko...Więc ??
Mogę już puścić kciuki...;o)
Jeśli chociaż połowa "adopciaków" jest taka jak nasz Lucki, to ich Opiekunowie są Szczęściarzami !! Trafić na prawdziwą miłość nie jest łatwo...;o) A jeśli uczucie jest odwzajemnione to pełnia kosmicznego szczęścia...;o)
Bardzo się cieszę, że poniosłam tak sromotną klęskę w szacunkach adopcyjnych !!
Ocenianie bardzo karkołomne jest, nigdy nie wiadomo, jaka jest prawda, nawet gdy coś wydaje się całkiem oczywiste, jednak bez oceniania tak zupełnie chyba nie da się żyć :D Ino wiedząc jakie to trudne trzeba się do tego przyłożyć ;)
OdpowiedzUsuńO akcjach w Krakowie wiem i bardzo dobrze, że zwierzęta w ich trakcie znalazły swoje domy, mogłyby wszystkie no ale nie żyjemy w baśni ;)
Dlatego staram się czekać na efekt końcowy, bo Świat nie jest czarno-biały...W osądach nie ma co być "wyrywnym"...;o)
UsuńW baśni każdy pieseł miałby swojego ludzia, a schroniska by nie istniały...;o)
Dosyć zagmatwana historia... albo opis niejasny, bo nie rozumiem: autorka wpisu o nieudanej adopcji całą winę przypisuje psu, wylewając negatywne emocje, ale jednocześnie pisze, że pies kosmicznie przywiązał się do opiekunów? Ja tego nie kumam...
OdpowiedzUsuńSorki...;o) Autorka winę przypisuje opiekunom (zrozumiałe), ale wyolbrzymia traumę psa (adopcja trwała 4 dni) do niewyobrażalnych rozmiarów...;o)
UsuńDzisiaj biometr niekorzystny...;o)
Jakże łatwo wydajemy sądy, nie znając szczegółów sytuacji ani ludzi.
OdpowiedzUsuńCiekawe, ilu z tych hejtujacych stanęło kiedykolwiek na wysokości zadania...
jotka
Mogą przez moment "zaistnieć", więc istnieją...;o)
UsuńHejt to brzydkie słowo, nie mówić już o samym zjawisku. Chciałabym, żeby wyparowało z polszczyzny.
OdpowiedzUsuńJakie zjawisko, taka nazwa...Obrzydliwość w czystej postaci...:o(
Usuń