Święta Bożego Narodzenia minęły radosnym wspomnieniem...
Barwna i radosna Wigilia...
A potem wyciszenie...;o)
Cudnie było po całości...
Nauczeni zeszłorocznym doświadczeniem nie planowaliśmy żadnych wojaży..."Przyjmiemy co przyniesie los"...Przyniósł kaszel Księciuniowi i gorączkę Tygryskowi, więc decyzja okazała się słuszna...Nawet kilka nocek u Dziadków nie doczekało się realizacji...Echhh...
No to wyciszenia ciąg dalszy...;o)
Ale żeby tak stacjonarnie ??
Nie może być !!
Postanowiliśmy odwiedzić Wrzosowisko...Póki śnieg nie dołoży nam zaspami...
Kto był najbardziej zadowolony z przejażdżki ??
Najszczęśliwszy pieseł na świecie...;o)
Wrzosowisko idealnie wyciszone...
Ale w Zaścianku też nam przygód nie brakowało...
Tuż po Świętach Lucky ruszył w lesie "dziwnymi" ścieżkami...Od razu wiedziałam, że ma określony cel...Nie zawiodłam się na psim nosie...
Wystawił znalezisko z gracją myśliwego, poczekał na moją reakcję i mogliśmy ruszyć dalej...
Sarna zginęła śmiercią tragiczną...Psy ?? Lisy ?? Można się tylko domyślać...Tym razem to nie człowiek okazał się drapieżnikiem...Chyba, że oberwała od niedaleko przejeżdżającego pociągu i dobiegła te kilkadziesiąt metrów...
Widok był przykry...:o(
Cóż...Natura...
Sylwester w Zaścianku był strrraszny !! Wystrzały się rozpoczęły dwa dni wcześniej, więc wieczorne spacery przeszły w tryb "popołudniowe", a w Sylwka...Szkoda gadać...
Wyszliśmy na spacer o 16:15...Wystrzały rozpoczęły się o 16:20...Najmłodsze roczniki ruszyły "podziwiać światełka"...
I tak do 00:10 !!
Nie wiem co kieruje ludźmi strzelającymi między blokami, ale tak bezrozumnego stada jeszcze na Osiedlu nie było...I nie o zwierzęta mi chodzi...
Echhh...
Luckiego trzymał stres jeszcze dwa dni...Ja kierowałam mało życzliwe życzenia w stronę "strzelaczy"...Niech ich pomerda...
A potem postanowiliśmy ruszyć do rodzinnego Miasta, aby zwiedzić "nowości"...
Tyle z nowości...;o)
Dwóch chętnych było...Łyżewki w bagażniku...I lipa...
Kilka osób przed nami skończyły się bilety...
No to punkt numer dwa...
I lipa...
Nawet zdjęcia nie zrobiłam bo w Egzotarium tłumy były niewyobrażalne !! Kolejka do kas na godzinę stania...Echhh...
Trzeba wycieczkę powtórzyć w bardziej dogodnym terminie...;o)
Czyli wyciszenie...;o)
Może takie ??
Śnieżno - zimowe z perspektywą słonecznych wakacji ??
To zeszłoroczna inicjatywa zrealizowana na osiedlowych garażach...
"Graficiarze" mogli całkiem legalnie zrealizować swoje projekty...Niektóre są świetne !! Mam nadzieję, że w tym roku zrealizują kolejne...;o)
A my ??
Realizujemy kilka remontowo - porządkowych zaległości i zbieramy siły na kolejny sezon...Plan mamy ambitny...Bardzo ambitny...
Bo ten Rok będzie dla nas wyjątkowo rocznicowy...Wyjątkowo imprezowy...Wyjątkowy...;o)
I dobrze, że jest "przestępczy", bo będziemy mieć jeden dzień więcej na ogarnięcie tego wszystkiego...;o)
Niech i Wam Trzej Królowie przyniosą piękne dary i wspaniałe nowiny !! ;o)
O, rocznicowo tez u nas będzie, ale na razie niczego nie planuje, bo planowanie kiepsko wychodzi.
OdpowiedzUsuńChoróbska szaleją, zwłaszcza jak plany robisz, więc najbardziej wychodzi spontan!
Nas wyciszyło po chorobie, a mąż liczy miesiące do emerytury!
Żebyś wiedziała...;o) My też się zdajemy na los...;o)
UsuńOdliczanie "w tę stronę" jest fajne...;o)
Wycieczka do miejsc "ludnych" w czasie świąteczno-wolnym to chyba niezbyt szczęśliwy pomysł... Można co najwyżej na spacery polami i lasami chodzić, gdzie więcej miejsca... ale, ale! przypomniałam sobie, że wiele lat temu udałam się do samej stolicy w Boże Narodzenie albo to był drugi dzień świąt - na spektakl teatralny! Tłoku nie było ;-) A spektakl udany:-)
OdpowiedzUsuńNiestety "pierwszy wybór" to nieustannie "ludne" miejsce bo mało terminów, a dużo chętnych...Wszystkie "okoliczne", kryte lodowiska mają takie obłożenie...;o)
UsuńNa innym blogu widziałam kamizelkę antystresową dla psa, nabytą właśnie z powodu Sylwestra i prymitywnych obyczajów plemion europejskich z nim związanych, i ponoć to działa - pies był spokojny. Może to coś dla Luckiego na przyszły rok?
OdpowiedzUsuńU Basiulka...;o) Lucky musiałby w tej kamizelce chodzić prawie cały rok...;o) Na Wrzosowisku też mamy okolicznych "strzelaczy"...Wiosną bronią zasiewów, a w lecie sadów...Jakoś musimy dawać radę...;o) Ale piękne dzięki za troskę...♥
UsuńAktywne to wasze wyciszenie, ja tam w dalszym ciągu wyciszam się stacjonarnie ;) Znaczy się połowicznie ale jednak hibernuję :D
OdpowiedzUsuńW mojej okolicy z roku na rok strzelanina około noworoczna coraz mniejsza.
U nas zmiana pokoleniowa na Osiedlu, więc pewnie będzie jeszcze głośniej...;o)
UsuńNam "trener personalny" na hibernację nie pozwala...;o)
Prawdziwe wyciszenie jest co pewien czas obowiązkowe!!!
OdpowiedzUsuńStokrotka
Prawdę rzekłaś...;o)
Usuń