NIEDZIELA: poranna pobudka, kawa, spacer z psem, pakowanie przydasiów i w drogę...100 kilosów trzasnęło na "dzień dobry"...A potem rutyna...Pan N. prace ziemno-budowlane, Gordyjka prace ogrodniczo-rolne...Zachód Słońca...100 kilosów na "dobranoc"...Kolacja...Spać...
PONIEDZIAŁEK: poranna pobudka, kawa, spacer z psem, pakowanie przydasiów i w drogę...100 kilosów trzasnęło na "dzień dobry"...A potem rutyna...Pan N. prace ziemno-budowlane, Gordyjka prace ogrodniczo-rolne...Zachód Słońca...100 kilosów na "dobranoc"...Kolacja...Spać...
WTOREK: poranna pobudka, kawa, spacer z psem, pakowanie przydasiów i w drogę...100 kilosów trzasnęło na "dzień dobry"...Odwiedziny na pobliskim targu...Trzydzieści nowych sadzonek...Pan N. prace ziemno-budowlane, Gordyjka prace ogrodniczo-rolne...Zachód Słońca...100 kilosów na "dobranoc"...Kolacja...Spać...
ŚRODA: poranna pobudka, kawa, spacer z psem, pakowanie przydasiów i w drogę...100 kilosów trzasnęło na "dzień dobry"...A potem rutyna...Pan N. prace ziemno-budowlane, Gordyjka prace ogrodniczo-rolne...Zachód Słońca...
A my siedzimy na leżaczkach...
I jemy kolacje !!
Matka Natura była na tyle łaskawa, że nocne temperatury znacznie się podniosły i mogliśmy zaryzykować nocleg na Wrzosowisku...Takich cudów nie było przez 7 lat !! Nocleg w połowie maja...;o)
Nasze kręgosłupy były Matce Naturze bardzo wdzięczne...;o)
Lucky chyba też, bo umęczone podróżowaniem psisko zasypiało "gdzie stało"...;o)
CZWARTEK: poranna kawa na leżaczkach i...Pan N. prace ziemno-budowlane...
Gordyjka prace ogrodniczo-rolne...
PIĄTEK: poranna kawa, odwiedziny na pobliskim targu, kolejna "trzydziestka" do posadzenia...Pan N. prace ziemno-budowlane...Gordyjka prace ogrodniczo-ziemne...I 100 kilosów na "dobranoc" bo perspektywa noclegu przy 6 stopniach była mało kusząca...;o)
Psisko z entuzjazmem przyjęło powrót do domeczku, a nas Wrzosowisko pożegnało tak...
Ale nie mieliśmy sił szukać skarbu pod tęczą...;o)
Szukanie skarbów pod tęczą? Przecież macie swój skarb, Wrzosowisko i jeszcze kilka innych! A te pod tęczą mocno zwodnicze, a może wcale ich nie ma...
OdpowiedzUsuńPamiętam ten ugór który pokazywałaś w pierwszym roku Wrzosowiska, a to jeszcze trochu a będzie San Francisco :)
Słusznie prawisz Niewiasto...;o) Jeszcze trochę i moje chude ciało dżdżownice rozniosą po okolicznych polach...;o) Póki co, Pan N. buduje Wersal...;o)
UsuńO matko, toż Wy na benzynę nie zarobicie i opony zedrzecie!
OdpowiedzUsuńjotka
Praktyczna strona realizacji marzeń...;o)
UsuńTo ile razem? 800 w ciągu tygodnia? Jestem lepsza, 1000 w ciągu dwóch dni. Nie wiem, ile mam kości i stawów, ale wszystkie mnie bolą ;-)
OdpowiedzUsuńDlatego nasza wdzięczność dla Matki Natury jest ogromna...;o) Inwentaryzacja układu kostnego za free...;o) Ścięgna i mięśnie też mamy zliczone...;o)
UsuńNo powiem Ci że szacuneczek wielki jest we mnie dla Was.... Pracusie niesamowite jesteście :-))
OdpowiedzUsuńI rozumu nie mamy...;o)
UsuńPodpatruję Twoje rozwiązania, bo jestem świeżym ogrodnikiem:)
OdpowiedzUsuńTe "rozwiązania" to głównie eksperymenty...;o) Ostrzegam tylko...;o)
Usuń