Kto z nas nie rzucił w czasach szkolnych sakramentalnego: "A po co mam się tego uczyć ??"
Chyba każdy...
Szczególnie, kiedy przedmiot wydawał się w życiu zbyteczny, lub kiedy miewaliśmy z nim problem ...
Najczęściej obrywa się matematyce...Chociaż w dorosłym życiu jest nieodzowna...
Biologia, chemia, czy fizyka, też "obrywają"...
A "dorosłość" siedzi za winklem i chichocze...
"Niepotrzebne ci ?? Zobaczymy..."
Ale najbardziej obrywa się plastyce i muzyce...No cóż...Do tego trzeba mieć talent...Albo chociaż talencik...;o)
I jak wkuwanie tablicy Mendelejewa może nieść jakieś korzyści (przynajmniej teoretyczne)...Tak przedszkolna nauka śląskiego trojaka "Zasiali górale", wydaje się wypełniaczem czasu dzieciaków i mało przydatnym elementem edukacji...
Kto się tego uczył ??
Chyba wszyscy...
A jeśli nawet się nie uczył, to umie...
Nie dość, że umie zaśpiewać, to umie również zatańczyć...Takie cuda...
Mnie ten etap edukacyjny dopadł w czasach wczesnoszkolnych, bo moja kariera przedszkolna trwała ledwie tydzień...Tańczyłam...Śpiewałam...I nijak mi to do dorosłego życia nie pasowało...
A dorosłość chichotała za winklem...;o)
I nagle, po pięćdziesięciu latach, odkryłam przydatność przedszkolnego przeboju !!
Do czego ?? - zapytacie...
Do zbierania orzechów włoskich !!
Każdy kto ma orzechy wie, że jak tylko spadną z drzewa (samoczynnie, czy otrząsane), robią wszystko, żeby się ukryć przed oczami zbieracza...A że spadają razem z liśćmi, więc ich zbieranie to wyczyn nie lada...
I co wtedy robi zbieracz ??
Tańczy trojaka !!
"Zasiali górale"...Szur, szur - prawą nóżką...
"Owies, owies"...Szur, szur - lewą nóżką...
Kroczek w przód...
"Od końca, do końca"...Szur, szur - prawą nóżką...
"Tak jest, tak jest"...Szur, szur - lewą nóżką...
Tylko z energetycznym refrenem trzeba poczekać, aż się całe wiadro uzbiera...
"A mom ci ja mendelicek,
w domu dwa, w domu dwa"...
A jeśli się ma tych orzechów piętnaście, to trojak staje się przebojem miesiąca...
Ambitne plany wrzosowiskowe znowu dostały w łeb...Matka Natura siedzi za winklem razem z Dorosłością, i chichoczą...
My spoglądamy na korony naszych orzechów z lękiem w oczach...Dowaliły po całości...
I zbieramy...Zbieramy...
I śpiewamy...Śpiewamy...
I szuramy...Szuramy...
"Od końca, do końca,
wszystko, wszystko"...;o)
Jak to spinają się dwie rzeczywistości, urocze ;)
OdpowiedzUsuńPrzy dziesiątym worku uroku ubywa...;o)
UsuńPóki miałam zęby, to uwielbiałam orzechy włoskie i laskowe zajadać kilogramami. Nigdy jednak ich nie zbierałam i też nie tańczyłam. Uściski.
OdpowiedzUsuńTo się uzupełniamy !! Ja zbieram i tańczę, ale jadam niewiele...;o)
UsuńBardzo fajny post, uśmiechałem się czytając ale rozczaruję cię: Do dziś powtarzam owo sakramentalne słowa, z tą różnicą że twierdzę: po co mi to było? Wielu rzeczy ze szkoły nawet nie wykorzystałem w życiu. Matematyka nieodzowna? Ależ skąd. Wystarczy mi w razie potrzeby kalkulator.😉
OdpowiedzUsuńChemia, fizyka? Tych już w ogóle nie potrzebuję, wystarczy mi praktyczna znajomość niektórych teorii bez korzystania z jakichś wzorów.
Na koniec ostatnie rozczarowanie z mojej strony, trojak. Może i się uczyłem ale zapewniam cię że nie mam pojęcia jak się tańczy. No, może twoja podpowiedź z orzechami ciut pomaga w skojarzeniu ale nie będę sprawdzał. Na szczęście nie mam wielu orzechów na działce.🙂
1. Uprość trochę dodawanie komentarzy u Ciebie (jak można), bo nijak się z Twoim blogiem dogadać nie idzie...;o)
Usuń2."Po co mi to było" to całkiem inna formuła !! Taka dla Doroślaków...;o)
3. Jesteś Kierowcą, więc z matematyki i fizyki korzystasz codziennie, więc już nawet ich nie zauważasz...A z chemii korzystasz w kuchni...Ściemniasz Raczku...;o)
4. Z nauki trojaka Cię zwalniam, możesz tylko szurać...;o)
Nie uczyłam dzieci trojaka, no i chyba zrobiłam niewybaczalny błąd ;)
OdpowiedzUsuńZaproś wiewiórki pomogą zbierać, wszak masz się czym dzielić ;)
Takie niedopatrzenie !! Do ukarania...;o)
UsuńWiewiórki mamy (cała rodzinka rudasów pomaga), tyle że, nasze "baśki" orzechy zbierają, a żołędzie przynoszą (planują plantację dębów)...;o)
W tym roku mamy motywację, bo zbieramy orzechy dla misia...;o)
Trojaki, kujawiaki i inne takie znam, ale nie mam do czego śpiewać!
OdpowiedzUsuńOrzechowy raj Wam się trafił, ale co z tym wszystkim zrobicie?
Do tego roku część żeśmy rozdawali, a część była paszą dla wiewiórek w zaściankowym lesie...Ale zanosi się na długofalową współpracę orzechową z pewnym misiem i papugami...;o)
UsuńOrzechy włoskie są alergizujące, więc coraz trudniej o miłośników...;o)
Wielokrotnie się przekonałam, że przydałaby się mi teraz ta wiedza, o której w szkole myślałam, że jest zbędna;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo co się kiedy przyda...;o)
UsuńZostaw trochę dla ptaków a może jakaś wiewiórka skorzysta. Mnie ptaszki posadziły orzechy w ogródku. W tym roku cztery urosły a mnie żal było wyrywać a rosną jak szalone.
OdpowiedzUsuńRezydenci stosują samoobsługę...;o)Laskowych żeśmy wcale nie spróbowali, bo "baśki" były szybsze...;o)
UsuńDla orzechów nie mam litość...;o)Ale inne "darowizny" przyjmujemy...;o)
Dęby, brzozy, dzikie wino, słoneczniki...
Orzeszki zbieram krokiem mazurowym; powtarzam rytm do mazurków obowiązkowych w III etapie
OdpowiedzUsuńTak czułam, że u Ciebie będzie ambitniej...;o)
UsuńWlasnie moja starsza corka (6 klasa) jest na etapie buntu i marudzenia "A po co mi.to?" Ciezko idzie cokolwiek przetlumaczyc. Wiecej sie czlowiek nerwow naje niz.przekona dziecko ze jeszcze mu matma.bedzie potrzebna. Ja matmy nie lubilam bo srednio mi szlo myslenie przy tablicy. Klasa sie smiala, ja.plakalam, pani matematyczka dostawala bialej goraczki. I tak dwa lata. Fizyke bardzo lubilam choc latwa nie byla ale nauczycielka rewelacyjna. Nigdy tej pani nie zapomne.
OdpowiedzUsuńSiły życzę !!;o)
UsuńW nas Matematyk rzucał wszystkim co miał pod ręką: cyrkiel do tablicy, ekierka, mokra gąbka, pudełko z kredą...Nie dość, że matematyki nauczył, to jeszcze refleks wyrobił...;o)