Choćby człek nie chciał, to newsy wyborcze pchają się w naszą rzeczywistość drzwiami i oknami...Do maja to nam ten "przeciąg" będzie wychodził bokiem i powodował mdłości...
Ble...Ble...Ble...
A sensu nie widać...
Pan D. każdą wypowiedź rozpoczyna od "500+" i kokosów jakimi "rzucił" w Emerytów...
Pani K-B każde spotkanie rozpoczyna "od dolinki" i usiłuje wdrapać się na szczyt (istne "Szpilki na Giewoncie")...
Pan H. będzie rewolucjonizował moralność...
Pan B. jak w piosence Zakopower: "Gdy zawoła Bóg...pójdę boso"...
Jest jeszcze Pan K-K, który od startu ma dziwną pozycję, bo trudno Mu pewnie sprecyzować poglądy jakie reprezentuje (PSL może zawstydzić nawet najbardziej egzotycznego kameleona)...
Rzec by można, Puszka Pandory tuż przed otwarciem...
I właściwie, mogłabym zakończyć tego posta, gdyby nie...
No właśnie...
Dopiero co wystartowała kampania Pana K-K...
Co On "bredził" nie mam pojęcia, bo jak już nadmieniłam PSL szacunku we mnie nie wzbudza (jak pewien mój Wujek, który w zależności od "powiewu odnowy" zmieniał światopogląd, od prezydium PZPR do audiencji u Papieża)...Ale wystąpienie przed Kandydatem miała Jego Żona...
Była swada, był dowcip, był polot...Był nawet sens, którego się trudno dopatrzeć w polityce...
A kiedy walnęła:
- "Chodź Tygrysie, scena jest Twoja"...- zapraszając Pana K-K do wystąpienia...
No cóż...
Oczekiwałam, że wyjdzie tygrys...;o)
Po "betonowej" Pani K. ...
Po "marmurowej" Pani D. ...Która wyzwala u mnie dziwną myśl w czasie wystąpień: "Czy ja wszystko na dzisiaj odrobiłam ??"...
Właściwie, od czasów Pani JK, która potrafiła wyrazić siebie wizerunkowo (proponowałam, żeby po kolejnych wyborach zostawić Pierwszą Damę - JK, a zmieniać tylko Prezia), reszta była nijaka taka...
Bo przecież nie o stroje Pierwszych Dam chodzi...Nawet wieszak można ładnie ubrać...Ale o tą odrobinę charyzmy, o empatię w sercu, a nie w słowach...O to, żeby było wiadomo...Prezio utyrany, albo wkurzony wraca do Pałacu, rzuci sobie "mięskiem" prywatnie, a tam czeka Kobieta, która zrozumie, wysłucha, doradzi...I to wszystko z sensem...
Ale ze mnie marzycielka...;o)
Ten "tygrys" do mnie przemówił...
Może Pan K-K wcale nie jest taką "mamałygą" na jaką wygląda ??
Przecież Żona ponoć zawsze wie wszystko...;o)
Chociaż mnie Pan K-K nieustannie kojarzy się z Tatą Pinia, z bajeczki "Proszę słonia"...
A Tato Pinia wojownikiem nie był...
Póki co "błocko" z TV kapie...
Odcinam się jak mogę...;o)
Dla Pana K-K mam jedną radę...
Chce Pan zostać Prezydentem ??
Niech Pan słucha Żony !!
Kamera nie polubi Pana tak jak Ją, ale ma Babka jaja...;o)
Mam podobny problem, bo im dłużej słucham wszystkich kandydatów, tym bardziej się martwię i gorzej widzę optymistyczny finał...
OdpowiedzUsuńW tym temacie optymizm już dawno umarł...;o)
UsuńNie jestem w stanie już niczego słuchać.
OdpowiedzUsuńNowinek nie ma...Same stare kotlety...;o)
UsuńJa już nawet nie mam siły słuchać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWybór mamy kipski, albo wybory, albo koronawirus...;o)
UsuńWedlug mnie ta od tygrysa była calkiem fajna....
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej dowcipna...;o)
Usuń