Echhh...
Całkiem mnie ten real pochłania...
Przez ten sezon ogrodniczo-polny nazbierało się tyle zaległości, że nawet wydłużenie doby nic nie da...Kwartał bym musiała wydłużyć...
Misję poduszkową zakończyłam sukcesem...Księciunio dostał drugi tapczan...Princeska ma misiowe podusie...I chociaż "mercedes" zabezpieczony przed kurzem, stoi i odpoczywa, Babcia rozpoczęła kolejną "misję"...
Misję "serwetkowo-obrusową"...
Ponoć idą Święta...
Sukcesu sobie nie wróżę, bo dłonie układają się bardziej pod "motykę" niż pod szydełko, ale sama sobie zgotowałam ten los, więc dziobię...;o)
Księciunio ospę przeszedł eksternistycznie, więc jeden kamień z serca spadł, ale że "syzyf" zawsze coś zmajstruje, więc zaraz obsypało Princeskę...Obsypało dubeltowo...Widocznie mieli spory zapas krostek...Trzeba trzymać kciuki za Misiową Mamę, żeby tę kumulację przetrwała...;o)
Lucky, jak na genialnego psa przystało, tydzień temu włączył tryb "zabawa"!!
Zaczęło się od nakręcanej myszki (dzięki obserwacjom na Wrzosowisku), potem stado myszek nam się rozmnożyło i dostał myszkę piszczącą...Z tej to dopiero jest uciecha !!
Ale prawdziwy podziw wzbudził w nas w Misiowym Domku...
Lucky włączył się do zabawy w "starego niedźwiedzia" !!
Musiał to być dla niego wysiłek ponad miarę, bo po powrocie do Zaścianka dobę przespał...;o)
Krótko mówiąc, żyję, mam roboty po "kokardy" i z przerażeniem w oczach odhaczam kolejną dobę...
Mam do Was jednak interes, więc bazgrolę w wolnej chwili...
O śliwkowej klęsce urodzaju pisałam, ale orzechowa klęska urodzaju powaliła nas na kolana (dosłownie, bo zbieraliśmy orzechy na czworakach)...
Gdyby Ktoś z Was, potrzebował orzechów włoskich, tegorocznych, lekko podsuszonych, to bardzo proszę o kontakt:
gordyjka@gmail.com
Chętnie się owym dobrem podzielimy !!
Mój blog też kurzem i pyłem pokryty ....
OdpowiedzUsuńZdrowia Wam wszystkim zyczę :)) a klęska urodzaju ;) na pewno się podzielisz z wieloma chętnymi. My mamy jeszcze zeszłoroczne, a w tym roku orzech działkowy miał chyba ze trzy sztuki.
My zeszłoroczne oddaliśmy wiewiórkom...;o) U nas orzechy rodzą "na zmianę", więc co roku mamy klęskę urodzaju...;o)
UsuńDobrze jak człowiek czuje się potrzebny. Zdrówka i wytrwałości dla Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńZapotrzebowanie na człowieka powinno być chroniczne...;o)
UsuńNo ale działo się u Ciebie w realu, więc wybaczymy...:-)
OdpowiedzUsuńOpisałam 1/5, więc jakby co, to mam zapas "usprawiedliwień"...;o)
UsuńPrzynajmniej nie myślisz o głupotach!
OdpowiedzUsuńMiło, że orzechy polecasz, ale mam zapas jeszcze z ubiegłego roku:-)
Głupotom mówię kategoryczne: WITAJCIE !! ;O)
UsuńW moim blogu styl nowy,
OdpowiedzUsuńrozmowy, rozmowy.
Jak znajdę chwileczkę czasu,
Usuńto zajrzę nie robiąc hałasu...;o)
"Całkiem mnie ten real pochłania"... Boskie! Niech Cię pochłania, bo wtedy wiemy, ze zyjemy:)
OdpowiedzUsuńTo ja żyję za dwóch...;o) Albo trzech...;o)
UsuńOrzeszki! WOW! Żebym tylko bliżej miała, to bym się na podział ich zapisała ;-)
OdpowiedzUsuńNa psa i kota...Wsiadaj do samolota !! ;o)
UsuńGordyjko taż przysiądź na chwileczkę, wszak odsapnąć trzeba od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńSiaduję popołudniami, z zajętymi ręcami...;o)
UsuńNo tak czasem człowieka ten real wessie.:)))
OdpowiedzUsuńOrzechy mamy, ale adres chętnie zapiszę.:)
Żebyś tylko moja miła,
Usuńkartki potem nie zgubiła...;o)
To się cieszę...:o)
OdpowiedzUsuń