Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 31 sierpnia 2019

Tujowisko...

     Myślałam, że Ojciec Czas nie ma już możliwości przyspieszenia wskazówek naszego zegara...Ot, durna baba...
     No, dobra...Wiedziałam od stycznia, że nadejdzie ta "apokalipsa", że potrzebować będziemy nie tylko mobilizacji, ale i sił ponad miarę...
     Kiedy nasze Misie zasiedliły nowe lokum, a przeprowadzkowy kurz opadł, Tata Miś rzucił od niechcenia:
     - Zmienił bym wjazd do domu, ale ten kwietnik...Te tuje...- I czekał Niecnota na reakcję...
     Kwietnik ogarnęliśmy jak tylko ziemia "puściła" i wyzwanie to było żadne...Jedna róża...


Jeden "wiecheć"...


Jeden "płaziniec"...


Pryszczyk...;o)
Ale, że wiosna wybujała bardzo, my mieliśmy od groma roboty bieżącej, a Gordyjka biła się z myślami..."Upchnąć te tuje, czy ich nie upychać ??"...No to zeszło...;o)
Nie jestem miłośniczką tujowatych...
     Jakoś te rośliny nie przemawiają do mojej ogrodniczej natury, a urok zauważam z trudem...Ot, tuje...
Jedna, uratowana z mrówczego pogromu w zupełności mi wystarczała...
"Wiecheć" też przyjął się pięknie, więc w oczy nie właził...
Ale to wyzwanie było ekstremalne...
     Trzynaście tui 1,2-1,5 metra...
     Cztery dwumetrowe...
Pomijam fakt, że to prawie sześć stuweczek w zielonościach...;o)
     No to czas na działanie...
Jeden dzień został przeznaczony na wykopanie "rezydentek"...
     Księciunio dzień wcześniej pięknie podlał korzenie, Misiowy Tata i Dziadziuś wykopywali, Babcia pakowała korzenie do worków, Księciunio rosił korzenie i igły...
     Misiowa Mama pilnowała Princeski, Princeska pilnowała Luckiego, Lucky pilnował wszystkiego...;o)
     To była całkiem niezła dnióweczka...
     Bladym świtem, Pan N. poczłapał po busa, załadowaliśmy zielone bractwo i ruszyliśmy na Wrzosowisko...
     Pan N., Misiowy Tata, Gordyjka i Lucky...;o)
Zmiana samochodu nie zrobiła na czworonogu żadnego wrażenia...
     Stanowiska były już przygotowane...
Poniekąd...
Bo przecież nikt nie przewidzi, jaką bryłę korzeniową wykopie się z ziemi, i jak to "towarzystwo" upchnąć w szeregu, żeby krzywdy nie zrobić...
Cały dzień roboty...
     Pośpiech był wskazany, bo kilometrów masa, a busa trzeba oddać w terminie...
Zabrakło nam 10 minut !!
     Ale, że nie pierwszy raz korzystamy z usług tej Firmy, więc poza wyrzutami sumienia, kłopotów nie było...
     Efekt tujowej przeprowadzki ocenialiśmy w czasie kolejnych odwiedzin...


     Siedemnaście tui !!
Ło Matko i Córko !!
     Wrzosowisko zyskało na powadze...;o)

24 komentarze:

  1. No faktycznie. Wy to wiecie, jak sobie robotę załatwić.:)))
    Nie chciałam wcześniej pisać, wpisy takie radosne, a my w tym tygodniu pożegnaliśmy naszego Bafiego i tak mi, no wiesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiało mnie Twoje milczenie...Bardzo mi przykro...

      Usuń
  2. Ja lubię i nie lubię tui... lubię, bo jak się o nie dba to tworzą miłe, gęste żywopłoty, a nie lubię, bo jednak wolę roślinki kwitnące, które dają ogrodowi niepowtarzalnych kolorów. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tuje pielęgnowane i soczyście zielone to dostojny widok i niezła osłona przed światem:-)
    Brawo Wy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą pielęgnacją lekko nie będzie...;o)

      Usuń
    2. Podobno dużo wody potrzebują...

      Usuń
    3. I to jest problem...;o) Nadzieja tylko w Matce Naturze...;o)

      Usuń
  4. No to będziecie mieć kawałek tujowego żywopłotu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę sandałki, kapelutek i będę paradować...;o)

      Usuń
  5. Bedziecie mieli swietna oslone, zywy plot, ktory niestety strasznie szybko rosnie...
    My mamy jedna sciane ogrodu z tujami i musza isc pod siekiere, sa za duze i niebezpieczne. 25 metrow do usuniecia :(((
    Ale... daja cien i wyciszaja halasy. Cos za cos :)
    Pozdrawiam cala gromadke :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech sobie rosną, piła jest, siekiera jest...Tylko się przyzwyczaić trzeba...;o)

      Usuń
  6. Jak się ma takie włości, to i "Tujowisko" znajdzie swoje miejsce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim tempie to już niedługo zacznę narzekać na ciasnotę...;o)

      Usuń
  7. Fajne tujowisko nie jest złe.
    I elegancko wygląda.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będę po Wrzosowisku chodzić w żabotku...;o)

      Usuń
  8. Zdecydowanie przyłączam się do negatywnych emocji względem tui, postaram się nbigdy nie sadzić tego u siebie, mam za to bukszpan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wniosek Synowej bukszpan pozostał w Misiowej "Gawrze", bo "roczniki młodociane" bardziej będą potrzebować...;o)

      Usuń
  9. Może i truje pospolite i nieeleganckie, ale skutecznie zasłaniają, odgradzają i niczym innym tak skutecznie nie zastąpisz. Osobiście nie sadziłam, ale na posesji po poprzednich właścicielach mam ogromne tujowe drzewa wysokości ponad 10 metrów na grubych pniach i nawet je lubię, a na jednym zamieszkała winorośl i tej tui to nie szkodzi, taka żywotna:) A ile ptactwa w nich mieszka! I koty mają po czym śmigać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Winorośl i ptaszęta do akceptacji, "sierściuchy" niech żerują u sąsiada...;o)

      Usuń