Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 3 lutego 2019

Obyś cudze dzieci uczył...

     Głośno ostatnio jest o protestach Nauczycieli...ZUS chce kontrolować Ich zwolnienia lekarskie...Ministra opowiada o profitach jakie czerpią z zatrudnienia...Co bardziej wyrywni Internauci wypominają Im te dwumiesięczne wakacje...A ja z ulgą wzdycham, że nie dałam się "wrobić" w nauczanie, chociaż ponoć miałam predyspozycje...;o)
     Wyobraźcie sobie to...
     Gdzieś w Polsce...Za górami i lasami jest szkoła, w której dyrekcja wpadła na wyśmienity pomysł...Do jednej klasy integracyjnej wcisnęła wszystkie "trudne" Dzieciaki...Ogarniacie ??
Rozwiązanie wydaje się wręcz idealne...
     Statystyki (uwielbiam to stwierdzenie w odniesieniu do edukacji) innych klas poszybowały w górę...Logiczne ??
     Problematyczna jest tylko jedna klasa...
Czyli ??
     Może to Nauczyciel sobie z wyzwaniem nie radzi ??
     Przecież Nauczyciele zawsze narzekają na warunki swojej pracy...
To ten też pomarudzi, pomarudzi...I przestanie...
Jakoś ten rok, czy dwa wytrzyma...
     Na zgłaszane zastrzeżenia dyrekcja nie reaguje, albo reaguje śmiechem: "Ty sobie poradzisz"...
     I eksperyment na żywym organizmie trwa...
     Z jednej strony Dzieciaki zdrowe...Z drugiej strony Dzieciaki z problemami...W środku tej zadymy Nauczyciel...
A nie...
Jest jeszcze jedna strona: Rodzice...
Każda z tych "stron" została w tym eksperymencie pokrzywdzona...
     Dzieciaki zdrowe nie mają edukacji na odpowiednim poziomie, bo Nauczyciel codziennie raczej "walczy o życie" niż naucza...
     Dzieciaki z problemami nie mają należytej opieki, bo każdy z Nich potrzebuje specjalistycznego wsparcia i maksimum uwagi (jeśli edukacja ma być skuteczna), a posadzenie "autystyka" z "nadpobudliwcem" to jak klasowa puszka Pandory (chociaż gorszym rozwiązaniem jest posadzenie w jednej ławce dwójki "nadpobudliwców")...
     Rodzice każdego z tych Dzieci mają problem, bo ta "integracja" ma wymiar (wybaczcie to porównanie), niemieckiej imigracji...
Miało być pięknie, wyszło do d..y...
Chociaż, integracja oczywiście istnieje...
Integracja w tą "drugą stronę"...
     Dzieci jak gąbka, chłoną wszystko...
Nauczyciel...
No cóż...
     Z każdym dniem nabiera przekonania, że wszystkie Jego wysiłki skierowane są jedynie na "przetrwanie"...
     Musi przetrwać On i Jego Uczniowie...
Wyobraziliście sobie to wszystko ??
Macie Dzieci, albo Wnuki w wieku szkolnym ??
To wiem co teraz czujecie...
Ja jestem przerażona...
Księciunio za parę lat pójdzie do szkoły...
     Za górami, za lasami jest taka szkoła...Gdzieś w Polsce...
     A jeśli ten "eksperyment" stanie się standardem ??
     Nie takie rzeczy już nasza "edukacja" przerabiała...

P.S. - był i nie ma...

23 komentarze:

  1. Zwyczajnie.... nie mam komentarza... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. W Niemczech juz to sie prawie wszedzie dzieje. Klasy maja czasami wiekszosc dzieci "przyjezdnych", nauczanie polega na rownaniu w dol, do tych najgorszych, a na przerwach trwa walka miedzy dziecmi o przetrwanie. Kto wygrywa? Silniejszy fizycznie i agresywniejszy :(
    Znam to niestety, bo w rodzinie sa mlode dzieci, jedyne wyjscie to wyprowadzic sie na takie zadupie, gdzie nie ma naplywowych, albo prywatna szkola. A z tym wyjazdem tez nie jest tak slodko, bo na zadupiu nie ma dobrych nauczycieli, choruja, nie realizuja programu, a poza tym do szkoly trzeba kawalek dojechac.
    Kazdy kij ma dwa konce...
    Integracja juz dawno utopila sie w gnojowce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tolerancja i integracja zmieniły znaczenie, a właściwie, zmieniono im znaczenie...Bezrozumnie...

      Usuń
    2. Mysle, ze jest za duzo tolerancji a za malo integracji. Ale i tak nie wiem, jak sie to powinno zmienic?

      Usuń
    3. Właściwie to już "musztarda po obiedzie"...;o)

      Usuń
  3. Ja sobie nie muszę wyobrażać, doświadczyłam i dlatego nawiałam jak tylko mi się zdarzyła okazja.
    Jeszcze kilka lat po nawianiu miewałam senne horrory w których nie mogłam ogarnąć prawie trzydziestu "rozbawionych" kilkulatków, chociaż w rzeczywistości dawałam sobie radę nawet z najbardziej rozbrykaną grupą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak Bohaterka tego wpisu...Dawała radę przez 20 lat...Teraz poznała granicę swoich możliwości i bezgraniczną bezmyślność ludzi...

      Usuń
  4. Cały życie żyłam i żyję problemami szkoły. Raz żem z rodziny nauczycielskiej i nauczycieli pełno dookoła, dwa, ze dzieci i wnuki.
    Odnoszę wrażenie, że coraz gorzej się dzieje w szkolnictwie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze że nie ma w tej chwili żadnych gwarancji. W prywatnych szkołach jest tak samo, bo tam nie usuwa się dobrze płacących uczniów i toleruje się ich najgorsze wybryki...;o).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można wymyśleć jakąś nową jednostkę chorobową...;o)

      Usuń
  6. Nasze szkolnictwo jest w opłakanym stanie, zarówno to państwowe jak i prywatne(nastawione na zysk,nie zawsze na wyniki nauczania). Kiedyś uprzywilejowaną grupą byli górnicy i wtedy widziano tylko ich pensje, dodatki, a nie spostrzegano ryzyka utraty życia. Potem nagonkę robiono na mundurowych i nikt nie rozumiał, że udział w misjach czy spotkanie z nożownikiem na ulicy, to nie tylko możliwość poniesienia śmierci ale stres pourazowy, a więc ciężkie warunki pracy. Od lat wypomina się nauczycielom owe wakacje czy ferie,a ja zawsze takiemu "zazdrośnikowi" mówię: jeżeli uważasz, że mają tak dobrze, to się zatrudnij, na własnej skórze sprawdzisz jak chleb taki smakuje. Czasami myślę, że powinniśmy powrócić do guwernerów i lekarzy domowych, bo to dawałoby gwarancję odpowiedniego poziomu nauki i leczenia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołóż jeszcze rolników, bo im "samo rośnie"...;o)

      Usuń
  7. Widzę, że przygotowujesz się do napisania swojego programu naprawczego dla państwa: wcześniej Urząd Skarbowy i PITy, teraz edukacja.. ;-) Daj znać, gdy trzeba będzie podpisać listę poparcia, masz mój głos :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. To nie eksperyment, tylko codzienność. Najgorsze jest to, że na studiach nikt nauczycieli nie przygotowuje do takiej rzeczywistości. Zajęcia z pedagogiki to żenująca teoria, a praktyki skupiające się na meritum przekazywania wiedzy, nie przygotowują do tego, z czym musi zmagać się nauczyciel na co dzień. Pracuję w tym zawodzie ponad 20 lat z pasją, ale coraz bardziej mi się odechciewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie możecie rezygnować !! Jesteście jak ostatnie światełko w tunelu !! ;o)

      Usuń