Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Człowiek Nieznany...

     No to przycupnijcie na chwilkę i posłuchajcie opowieści o Człowieku, którego nie znałam...

     Dawno, dawno temu, kiedy w Polsce wszystko było szare, bure i nijakie, Mamciaśka po powrocie z pracy zakomunikowała mi radośnie...
     - Prezent dostałaś !!
     Nie mając pojęcia cóż to może być, i tak mi się gębusia małoletnia w banana wygięła...Bo czy jest na Świecie chociaż jeden Ludź, który takiego komunikatu bananem by nie skwitował ??
Nie ma !!
     Mamciaśka rozpoczęła bardzo żmudny proces wydobywania prezentu z transportowego opakowania...Ja niecierpliwie dreptałam w miejscu śledząc Jej każdy krok...
A potem ??
     Potem przed oczami rozświetliła mi się magią kolorów Szopka tekturowa...Ale jaka !! Klękajcie Narody !!
Cudności była pierwszorzędnej !!
No cóż...
     Przybyła do mnie zza Oceanu, a wiadomo, że tam umieli takie rzeczy robić od lat...
     Szopkę poskładałam, siadłam przed nią na podłodze i tak trwałam prawie nieprzerwanie przez trzy dni...Potem przeniosłam się w okolice choinki...Oczywiście, razem z Szopką...
     Ciągle odkrywałam nowe detale...Kokardkę w loczkach aniołka...Maleńkiego ptaszka na gałązce...Nosek wiewióreczki wystający z dziupli...
Była piękna po całości i w każdym detalu...
     Dostałam ją od Podopiecznego Mamciaśki...Rencisty czterdziestodziewięcioletniego, który pozostał w Polsce po zakończeniu wojny...
     Pan Jurek...
     Amerykanin polskiego pochodzenia, który walczył przez dwa lata na froncie, potem przez rok był Jeńce, a na koniec przeszedł połowę Europy, żeby zamieszkać w Ojczyźnie Rodziców...
Tutaj zgotowano Mu piękne powitanie...
Przez dwa lata był więziony jako potencjalny wróg Polski...
     Nie wiem czy to wojna, czy niewola, czy opieka "bezpieki", ale Pan Jurek przypłacił to wszystko chorobą umysłową...
     Nie, nie był groźny...Godzinami siedział w fotelu i obserwował różane klomby...Czasem maszerował zawzięcie korytarzami Ośrodka, jakby gdzieś się bardzo spieszył...Czasami zwiewał...Jak uczniak...
Najczęściej przez balkon...
     Lubiłam siadywać koło Niego na tym fotelu i oboje gapiliśmy się na te róże...Czasem bawiliśmy się w sklep, a Pan Jurek był najbardziej wytrwałym z moich "Klientów"...Czasem opowiadał mi coś nieskładnie, a wtedy z oczu kapały Mu łzy...
Było jeszcze coś...
     Pan Jurek łykał jajko na twardo w całości !!
Mój podziw był wielki !!
     W Stanach mieszkała Jego Rodzina, czasem przysyłali Mu paczki (jeśli doszły), czasem dostawał list...
Ale był samotny...
     Władze nie zgodziły się na Jego powrót do Ameryki...
Wróg to wróg, nawet jeśli nieszkodliwy...
     Przez wiele lat rozstawiałam tę Szopkę i nieodmiennie wracałam do wspomnień o Panu Jurku...
     Z czasem Szopka się rozsypała...Chociaż "przetrwała" Pana Jurka o kilka lat...
     Na "nowe mieszkanie" kupiliśmy Dzieciakom podobną...Może nie tak piękną, nie tak kolorową...Szopkę z tektury...
     I dalej mogłam wspominać Pana Jurka...
Dobrego Człowieka, którego życie zostało zniszczone...
I ciągle Go wspominam...
     Tekturową Szopkę składam, ustawiam i widzę Jego błękitne oczy wpatrzone w różany skwer...
Pan Jurek, Człowiek Nieznany...

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zawsze mnie wszędzie było pełno, więc się nazbierało...;o)

      Usuń
  2. Ech ...czasami nie weim dlaczego niektórzy ludzie mają tylko pod górkę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna opowieść, piękne wspomnienie Człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomnialas mi szopkę, jaka była u moich rodziców od kiedy pamiętam... Rodziców już nie ma, szopki też....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale są wspomnienia...Czasem piękne...Czasem mniej piękne...Ale nasze...;o)

      Usuń
  5. Tym razem to ja się wzruszyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki czas, że nam niewiele do wzruszenia potrzeba...;o)

      Usuń
  6. Mieliście szczęście, że spotkały się Wasze życiowe ścieżki, Ty zyskałaś piękne wspomnienia, a on cały czas żyje dzięki tym twoim wspomnieniom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie, to miałam szczęście, że Mamciaśka pracowała w takim miejscu, że mam we wspomnieniach całą "galerię" Postaci nietuzinkowych...;o)

      Usuń
  7. Bo ten czasu okołoświąteczny to jaki jakiś wspomnieniowy jest....

    P.S. Dziekuję Gordyjeczko - zapach z bukieciku przesłodki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedświąteczna nostalgia...;o)

      Mam nadzieję, że jakoś przetrwał...;o)

      Usuń
    2. Pewnie że przetrwał....
      A zajrzysz do mnie????
      :-)

      Usuń
  8. Pięknie wspominasz niezwykłego człowieka. Ale nie wierzę, że szopka była piękniejsza niż nasze krakowskie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy to nawet chyba nie wiedziałam gdzie jest Kraków...;o)

      Usuń
  9. Nóż się otwiera w kieszeni na myśl, ilu ludziom komuna zniszczyła zdrowie i życie... Ale lepiej zapomnieć, żeby nie zacząć widzieć jej na horyzoncie:( Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń