Nie żebym przydybała jakiś nieszczęśników na amorach parkowych, albo innych czynnościach, że tak powiem seksualnych...Nawet dwuznacznych zdjęć ptaszków w wiosennym amoku zamieszczać nie mam zamiaru (chociaż kilku osobników to ta wiosna wzięła na jament i przelatują tuż przed maską samochodu, jakby te amory całkiem im się na ptasie móżdżki rzuciły)...
Bezwstydnie będzie na Wrzosowisku...
A właściwie jest...
Puszkinie się puszą, jak panny na wiejskiej zabawie, kiecki błękitne pozakładały...A na bardziej oporne owady dzwonią malowniczymi dzwoneczkami...
Krokusy wyglądają już jak te z Doliny Chochołowskiej (co prawda deptane nie były), więc konkurencji puszkinia nie ma...Jeszcze...
Bo na sąsiednim kwietniku zaczął się ruch...
Szafirki zaczynają wystawiać swoje "maczugi" i też oczko "puszczają" do zapylaczy...
Ale zapylacze zajęci byli okrutnie...
To dopiero bezwstydnice !!
W ciągu doby przeszły z pąków w kwiaty, i znowu mi skóra na grzbiecie cierpnie, bo ponoć za tydzień przymrozki...
Opamiętajcie się !! Jak was proszę...
Ale że pszczółki szalały między gałęziami, to mój apel wcale nie docierał...
Żeby to jeszcze były mirabelki "z dołu" !! Ale to mirabelki "z sadu"...Te co mają zapach i smak moreli !! Normalnie, miód w gębie...
Na zmarnowanie się bezwstydnice pchają !!
A pod mirabelkami ruch nie jest mniejszy...
Zakwitły fiołki...
I teraz chodzimy z Panem N. po Wrzosowisku jak dwa bociany...Żeby tych cudności nie zdeptać...
Chociaż Pan N. tym razem niewiele pozwiedzał...
Kupił sobie zabaweczki i bawił się nimi grzecznie przez ostatnie dni...
Układa "klocuszki"...
Pod warsztat...
Ale jeden z "bocianów" krąży nieustannie...
Krąży i wypatruje...
I wypatrzył...
Ło Matko i Córko...
Kwitnąca poziomka !!
Nie przestanę podziwiać tych niepozornych krzaczków...
W październiku jedliśmy ostatnie...
Może w kwietniu spróbujemy pierwszych...;o)
No i wypatrzyłam jeszcze Filipa...
Że Filip większy od kwitnącej poziomki ??
Poniekąd...
Taką miejscówkę znalazł sobie "nie nasz" pies...
Chyba wysypiemy podjazd piaskiem, bo na tych kamcorach to musi mu być strasznie niewygodnie...;o)
Wiosna, wiosna, wiosna! Ach, to ty!
OdpowiedzUsuńJako żywo !! To ja...;o)
UsuńWszystko wyczytałem!!!
OdpowiedzUsuńTo wspaniale !! ;o)
UsuńI obejrzałem. ;)
UsuńTo masz pełen przegląd sytuacji...;o)
UsuńZawsze się o staram. ;)
UsuńOj dzieje się u was dzieje :-)
OdpowiedzUsuńFajnie tak...
Zadyma dopiero się zaczyna...;o)
UsuńMacie już wiosnę pełną gębą ;-)
OdpowiedzUsuńPółgębkiem, ale i tak jest pięknie !! ;o)
UsuńNo rozpasanie takie...piękne :)
OdpowiedzUsuńI nieodmiennie mnie zachwyca...;o)
UsuńAle sie musialam dluuuugo przygladac, zeby "nie naszego" psa zobaczyc! :)
OdpowiedzUsuńBo miejscówka "nie naszego" psa do znalezienia łatwa nie była !! ;o)
UsuńNo faktycznie ta wiosna wstydu nie ma!!!
OdpowiedzUsuń:-)
Dzisiaj się chyba zawstydziła, bo wszystko się szaro-bure zrobiło...;o)
UsuńTjaaa... Ciągle to zapylanie...:))) Aż mi się przypomniała piosenka o jednej takiej, co się też zawstydziła.:))) Znasz to? Tylko mnie trochę ten wstęp drażni, ale innej wersji nie znalazłam.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=7VDs9EZbyok
Widziałam w TV taką zapylajkę, co cała pokrywa się pyłkiem, więc wygląda jak gałązka forsycji albo szczotka do butelek. Taka to potrafi zapylić hektary... Ale to chyba jakaś amerykańska robotnica...
OdpowiedzUsuń