Echhh...
Nieźle sobie z nami ten kwiecień poczynał...
Sadownicy już na alarm biją, że czereśnie będą w tym roku rarytasem (nasze też okup zapłaciły i piękne kwiecie opadło bez zapylenia)...
Rolnicy z troską wypisaną na twarzach monitorują swoje zagony i trudno Im pałać optymizmem...
A my ponownie westchnęliśmy z ulgą...
"Jak to dobrze, że Wrzosowisko nie jest naszym źródłem utrzymania"...
Ale jest pępkiem naszego Świata...;o)
No to skończyło się na tym, że mimo mało optymistycznych prognoz, pocięliśmy na północ...
Na pohybel !!
Pan N. postanowił kończyć to...
Nie podjęliście wyzwania, czym może być owa dziura w powłoce Matki Ziemi, więc wyjaśniam...
Każdy "pępek" ma swój pępek, więc...
To jest piaskownica !!
:o)
Dla Księciunia, rzecz jasna...
A że tym razem droga na Wrzosowisko lekko nam się "wygła", więc front robót znowu się znowelizował...
Najpierw ustawiliśmy to...
Troszkę mało widoczne te kwietniczki, ale niestety musimy jeszcze zabezpieczać wszystko przed kurami Sąsiada...
Za to, ten kwietniczek jest bezpieczny...
Za zabezpieczenie wystarczyły bambusowe tyczki...
I trzymamy kciuki, żeby posiane roślinki wyrosły zdrowo i obficie (kocimiętka, maciejka, nagietek i groszki)...
A potem...
No cóż...
Przed nami taki natłok Świąt różnorakich, że bez śladu pozostać to na Wrzosowisku nie mogło...
Wlazła baba na drabinę (choć to niepolityczne), na dachu chwilkę posiedziała (wyjątkowo bez widowni) i mamy...
Orzeszek w barwach narodowych...
Niestety, wiatr nie chciał z nami współpracować w czasie sesji zdjęciowej, i lekko nam flaga "oklapła"...Ale przy wietrze prezentuje się pięknie...Słowo !!
Pan N. wysprzątał jeszcze ścieżkę, żeby "dla oka" było przyzwoicie...
I trzeba się zbierać do domeczku...
Hola hola !!
A my ??
No tak...
Bez dobrowolnej darowizny nie godzi się opuszczać przyjaciół...
Szczególnie tak wiernych...
Wiecie, że one tak cały dzień ??
Przybiegają z radosnym powitaniem zanim Pan N. zgasi silnik, a potem tak siedzą i czekają...Wystarczy, że sobie przysiądziemy na ławeczce i już siedzą koło nas...Nawet jak się bawią, to zerkają czy patrzymy...
Misiek dalej nieufny (chociaż postępy w okazywaniu serdeczności robi niebywałe), a Filip...Filip jest po prostu niesamowity !!
Teraz nauczył się dopominania o pieszczoty, i wcale nie ma skrupułów, żeby się tą umiejętnością popisywać...
Może w tym roku spróbujemy zabawy z piłką ??
Hmmm...
Zobaczymy...;o)
Przyjemni "sąsiedzi".
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczni...;o)
UsuńTp i "ich" pozdrawiam.
UsuńA ja też mam przychówek! Wykluły się moje samby-sikoreczki! Piskają mi i drą dzioby w budce zdobycznej. Na moim tarasie na dachu. Na trzecim piętrze. :-)
OdpowiedzUsuńA to piękna nowina !! Gratulacje !! ;o)
UsuńNam ciągle coś "piska", więc już nawet nie wiem czy to starsi, czy młodzież...;o)
Wrzosowisko coraz piękniejsze, a ruda straż przyboczna wymiata! :)
OdpowiedzUsuńWymiata dosłownie !! Nikt się bezkarnie na drodze pojawić nie może...;o)
UsuńNo tak, o piaskownicy nie pomyślałam. A miejsce na basenik jest?:)))
OdpowiedzUsuńMiejsce jest !! Tylko że w planach długofalowych...;o)
UsuńŻebyś wiedziała jak zmarzłam na działce.
OdpowiedzUsuńNawet to, że się uwijałam jak mróweczka nic mi nie pomogło...
:-)
Na Wrzosowisku było prawie 20 stopni...Aż tęskno było do wakacji...;o)
UsuńNajwyraźniej polubiły Was te psiny :)
OdpowiedzUsuńDowodów sympatii dostarczają nam nieustannie !! ;o)
UsuńCoraz pięknie u was to wszystko wygląda, pozazdrościć...
OdpowiedzUsuńPieski są wspaniale :-)
Do piękności to jeszcze daleko, ale jest coraz bardziej "po naszemu"...;o)
UsuńNatura sobie poradzi, wszystko urośnie, nawet jeśli później, gorzej z ludźmi, co chcieliby wszystko od razu ;-) Cierpliwości!
OdpowiedzUsuńMy już nie urośniemy ?? ;o)
UsuńTo nie o cierpliwość chodzi, ale o topniejący zasób sił...Coś nam się mózgi z mięśniami dogadać nie mogą...;o)