Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 27 maja 2014

Matterhorn, góra pełna uroku...

     Być w szwajcarskim Kantonie Valais i "go" nie odwiedzić, to tak karygodne, jak być w Krakowie i nie widzieć Wawelu...Po prostu niepodobna !!
     W naszych wycieczkowych planach znajdował się na liście z numerem "1"...
     Toż to symbol Szwajcarii !!
     Stoi sobie samotnie, na granicy szwajcarsko-włoskiej i kusi nieustannie swym urokiem...Bo urok to "on" ma, że hoho !!

     Matterhorn...Alpejska Góra gór...
     Jego majestatyczny szczyt od dawna kusi Alpinistów...4478 m n.p.m. samego uroku...
Ale reputację to "on" ma kiepską...
     Matterhorn lubi "ofiarę" z Ludzi...Co sezon pozostawia sobie Kogoś "na pamiątkę"...
W necie znaleźliśmy nawet dosyć makabryczną opowiastkę...
     Dwóch Wspinaczy zdobywa Matterhor i jeden z nich pyta...
     - Słyszałeś, że wczoraj spadł Niemiec ??
     - Nie...Szukali Go ??
     - Coś Ty...Wypłynie z roztopami...
Ale "on" wciąż kusi...
     My, co prawda, nie mieliśmy zdobywczych zamierzeń, ale postanowiliśmy pokłonić się pokornie owemu "władcy"...
Nie zaszkodzi być grzecznym...;o)
     Raniutko wybraliśmy się do Tasch ("a" powinno mieć dwie kropeczki) i ruszyliśmy w kierunku Zermatt...
     Ruch samochodowy jest w tym rejonie zamknięty, więc trzeba korzystać ze środków komunikacji ogólnie dostępnych...

     Można autko pozostawić na parkingu kolejowym za 45 CHF i dalej udać się pociągiem za 8 CHF od głowy...Można poszukać TAXI i zaoszczędzić trochę grosza...
My postawiliśmy na TAXI...
Za 40 CHF bardzo sympatyczny Pan "Christopfe" zawiózł nas do Zermatt i obiecał przyjechać po nas, jak tylko zadzwonimy...
Opłata za parking przy Jego warsztacie wyniosła 8 CHF...
Zapakował nas do przestronnego "Busika" i ruszyliśmy w nieznane...
Po stu dwudziestu zakrętach i trzecim "zatkaniu uszu" byliśmy na miejscu, czyli na wysokości 1610m n.p.m. ...

I zonk...
     Na pięknej mapie kolejek górskich nasz "cel" świecił na czerwono...Kolejka nieczynna...
     1500 kilometrów w poziomie, 1610 metrów w pionie, żeby się przekonać, że cel naszej podróży jest poza naszym zasięgiem...
     Zagrożenie lawinowe...
Orzesz...(ko)...
     Postanowiliśmy zmienić cel...
     Niech będzie "Trockener Steg"...
Trudno...
     Pierworodny ruszył podpytywać ile kosztuje "gazowe Taxi"...My ruszyliśmy zaznajomić się z cenami kolejek górskich...
     Żadna z opcji nie satysfakcjonowała naszego portfela...
     Wyjazd kolejką to ponad 80 CHF od osoby...Taxi jeździ tylko po Miasteczku...
     Czyżby nasz "Matterhorn" jednak był nieosiągalny ??
     Po krótkim dochodzeniu i kilku "przesłuchaniach" otucha wróciła w nasze serca...
     Wystarczy przejść przez Zermatt do kolejnej Stacji, aby zaoszczędzić sporą sumkę...
No to ruszamy...

     65CHF od "głowy" i szansa realizacji marzenia..."Góra Jeleni" (nie mylić z Jelenią Górą) będzie na "wyciągnięcie" ręki...;o)

c.d.n.


6 komentarzy:

  1. Nie na moją głowę
    sprawy... finansowe,
    lecz umiem docenić
    tę... Górę Jeleni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszty opisuję, bo trudno je w necie znaleźć...;o)

      Usuń
  2. No te koszty to jednak są.
    Ale co tam , raz się żyje :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że jak podam wyliczenie końcowe, to będziesz zaskoczona...;o)

      Usuń
  3. Góra robi wrażenie, nie da się ukryć ..... piekna, choc taka krwiożercza.
    A ceny, no cóż ...... są, jakie są.

    OdpowiedzUsuń