Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

czwartek, 10 kwietnia 2014

Sport to nie kółko teatralne...

     Dzisiaj "do kawy" wysłuchaliśmy pewnej dyskusji, która podziałała nam na percepcję...
     Rzecz dotyczyła Trenerów, a dokładniej sposobu w jakim traktują swoich podopiecznych...
     Kanwa osnuta była na historii pewnej Pani ze Szkoły baletowej, która została pozwana przez Rodziców o znęcanie się nad Dziećmi...Szczegółów nie opiszę, bo na ten fragment żeśmy się spóźnili...
Po tym nastąpiła dyskusja w studio...
Hokeista...Tancerka...I dwóch Dziennikarzy...
     Nie powiem, żeby bicie po twarzy i szarpanie za włosy było odpowiednim środkiem wychowawczym w jakiejkolwiek dyscyplinie, ale po kilku słowach wiedziałam, że Dziennikarze mają mgliste pojęcie o trenowaniu...
Hokeista przytoczył kilka pikantnych szczegółów...
Tancerka dorzuciła swoje, chociaż mniej pikantne...
A Dziennikarze domagali się, aby którekolwiek z nich potępiło zachowanie swoich Trenerów...
Choćby za rzucane wulgaryzmy...
Zabrzmiało to jak głos Laików...
     Chyba każdy kto trenował jakąkolwiek dyscyplinę wie, że czasem trzeba "coś" usłyszeć...To taki "dopalacz"...Czasem trzeba popłakać w szatni...Czasem trzeba oberwać "wiadrem wody"...
     Bo jak zmotywować młodego Człowieka z potencjałem, do wielogodzinnych treningów ?? 
     Jak wykrzesać z niego w czasie startu ukryte pokłady energii ?? 
     Przemową ??

     " Bardzo pięknie biegniesz... Nóżki stawiasz równiutko... Gdybyś był łaskaw stawiać je jeszcze szybciej to jest szansa, że wygrasz... Oczywiście bez przymusu...Nie chcę Cię urazić..."

     I to wszystko ma niby wykrzyczeć Trener w czasie biegu albo meczu ??
Chciała bym to zobaczyć...
Zawodnik by chyba musiał przystanąć, żeby wysłuchać takiej tyrady...
     Każdy kto uprawiał jakikolwiek sport wie, że istnieje kilka rodzajów sportowego słownika...
     Inaczej rozmawia się w czasie treningów, inaczej w czasie zawodów, a jeszcze inaczej w czasie posiłków przy stole...
Tak przynajmniej bywało kiedy ja poniewierałam swoje chude ciało po stadionach...
     To fakt, że nigdy żaden z moich Trenerów mnie nie uderzył (nie liczę klasów na szczęście i gratulacyjnych), żaden też nie szarpał mnie za włosy (przynajmniej złośliwie), ale uszy moje usłyszały nie jeden "krwisty" epitet...
Emocje...
To są właśnie emocje...
Sport to nie kółko teatralne...
Chociaż pewne zasady powinny obowiązywać wszędzie...Przynajmniej w kontaktach z Dziećmi...
     Dawno temu nasz Pierworodny został zakwalifikowany na testy do jednego z Klubów w Zaścianku...Klub był sławny w całej Polsce i nie tylko, bo Jego Wychowankowie zgarniali wszelkie możliwe laury...
Poszliśmy z Nim na ten test...
Zaliczył go świetnie, chociaż przypłacił to pęknięciem kości nosowej w czasie jednego z ćwiczeń...
Był bardzo dumny z siebie, a my z Niego...
Ale nigdy nie podjął treningów w owym Klubie...
     Dlaczego ??
     Otóż...
     W czasie tych testów trening miała grupka dzieciaków w wieku 10-12 lat...Trenerzy jednocześnie prowadzili zajęcia na dwóch "frontach"...I przyznam szczerze...W życiu nie słyszałam takiej ilości wulgaryzmów jakimi obrzucali tą Młodzież...
To nie były jakieś tak przekleństwa rzucane w kosmos...To były wulgaryzmy adresowane bezpośrednio...
Wyobraziłam sobie, że za kilka tygodni Pani Trenerka (Kobieta w średnim wieku) zacznie wyzywać naszego Syna od "fiutka" albo "złamasa"...
Taka forma nie jest nigdzie akceptowana...
Ale osiągnięcia mieli, więc w jakiś sposób to działało...
Kiedy odeszli na emerytury, Klub zniknął ze sportowej mapy Kraju...
Rodzice nie biegali po sądach...
Szukali dla swoich Pociech innych Klubów, innych Trenerów...Takich, których temperament odpowiadał Ich wyobrażeniu o sporcie...

11 komentarzy:

  1. Trenerem byłem
    cztery dekady,
    przy tych "rodzicach"
    nie dałbym rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekstremalnie ?? Oskarżenie Trenera o molestowanie, bo skorygował postawę w czasie skłonu prostego...:o) To zaczyna być bardzo niebezpieczne zajęcie...;o)

      Usuń
  2. Sorry, uciekł mi twój komentarz:) Naprawdę kręcisz się nad Balatonem? Napisz na priva helenarotwand@wp.pl, to może umówimy się na kawkę? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za propozycję, ale już jestem Zaściankowo...;o) Może następnym razem się uda...;o)

      Usuń
  3. Doping a wulgarne odzywanie i poniżanie to dwie różne rzeczy.A moze tak to ma wyglądać że po trupach do celu.Na mój smak nie do strawienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma wybór...:o) I każdy ma inny poziom akceptacji...;o) A sport nigdy nie był głaskaniem po główce...;o)

      Usuń
  4. Nieusportowiona ze mnie istota więc i mało świadoma w temacie. Nawet z w-f byłam zwolniona. Ominęło mnie wiele - jak czytam - bardzo wiele ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie tylko sport nie był głaskaniem... W każdej dziedzinie, gdy się chce do czegoś dojść, towarzyszą temu pot i łzy. Weźmy choćby tancerzy baletu. Nie ma zmiłuj ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szkołach muzycznych też trzeba zęby zagryźć...;o)

      Usuń
  6. Przepraszam, hm... to znaczy,żeby były efekty , to trza mięsem rzucać? Muszę wypróbować, hi, hi, hi....

    OdpowiedzUsuń