Co i rusz pojawiają się doniesienia o agresywnych zachowaniach Kibiców, o Ich wandalizmie i burdach...Sama kilka razy już ten temat podnosiłam...
Ale w życiu bym nie przypuszczała, że boisko może brać odwet...
Szczególnie, że "Ofiarą" owego boiska stała się, bliska memu sercu Dagusia...
Nie wiem niestety, które barwy klubowe Niewiasta owa reprezentuje, ale że wkład w boiskowy "wandalizm" od kilku dni ma, to pewne...
A było to tak...
Dagusia miała urodzinki...Urodzinki osiemnaste, jak każda Niewiasta w Jej wieku...A że uroczystość owa miejsce miała w sobotę, więc poczęstunek niosła Dagusia do pracy w nowym tygodniu...
Pudło ze smakołykami było rozmiarów sporych, bo wszak Współpracowników Dagusia ma grono znaczne...
Zaparkowała Bidulka pod Szkołą...Manele zebrała...I dumnym krokiem ruszyła...Pudło niczym skarb największy do serca tuliła...
I nagle...
Jak się krawężnik na Nią nie rzuci !!
Jak pod nóżki smukłe swoimi kantowościami nie podpełznie !!
Jak statecznej równowagi nie zachwieje !!
Po prostu...Z takim wrednym krawężnikiem Dagusia szans nie miała...Ot co !!
Ostatnim wysiłkiem tylko Jej w makówce zaświtała myśl: "Ratuj pudło !!"
No to Dagusia pudło niczym matula dziecię do piersi przytuliła mocno...
Pewnie by ten pojedynek z krawężnikiem wygrała, gdyby nie fakt, że to był spisek !!
Ledwie krawężnik Jej się między nogami zaplątał, a już na Dagusię ruszyła boiskowa bramka...
Dwóch na jedną Bidulkę !!
Jak Ją nie trzaśnie owa bramka w ramię !! Jak nie walnie metalową siatką po twarzy !! Jak nie uderzy metalową rurą w policzek !!
Aż biednej Dagusi w oczach pociemniało...
A krawężnik dokłada !!
Bach w jedną nogę !! Bach w drugą nogę !!
I już Dagusia do parteru sprowadzona...
Ale dzielna Wojowniczka pudła nie puściła !!
Widząc upór Dagusi agresorzy odpuścili...
Krawężnik wrócił potulnie na swoje miejsce...Bramka udawała, że wcale jej tam nie było...
A Dagusia ruszyła do Szkoły...
Kolana obydwa rozbite...Ramię całe posiniaczone...Na twarzy sino-czarne pręgi...
Długo będzie Bidulka pamiętać te urodzinki...Oj długo...
I te ciasta krwią okupione...Echhh...
O matko !
OdpowiedzUsuńI śmiesznie i strasznie...
Usmiałam się ze sposobu w jaki napisałaś, ale dziewczynie współczuję naprawdę...
Jest czego współczuć !! A ja teraz mam wyrzuty sumienia, bo Dagusia bloga przeczytała, strasznie się śmiała i teraz Ją biedaczkę boli jeszcze bardziej...:o(
UsuńKiedyś w podobny sposób ratowałam sylwestrowego szampana. A przypomnę tylko, że czasy były siermiężne i szampan nie należał do dóbr ogólnodostępnych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ps. Gordyjeczko, może znajdziesz chwilkę w swoim napiętym harmonogramie i odkurzysz mój blog? :) Dziś potrawy zw śledzi....
Każdy chyba zaliczył taką walkę o "dobra"...;o)
UsuńW L A upadki są wliczone w uprawianie konkurencji,
OdpowiedzUsuńnp. lądowania po skokach, ale dopiero w biegu...
płotkarskim jest największa przyjemność.
Pięknie się "obtłukiwało",
Usuńna płoteczkach moje ciało...;o)
szczęściem w nieszczęściu to .... to ... uratowane ciacho .....:)
OdpowiedzUsuńAle spróbować nie dała...;o)
Usuńzaprośmy się na nowe - jak wydobrzeje sobie :)
Usuńsorry, ale tak plastycznie opisałaś, że nie mogłam sie pozstrzymac od smiechu czytając:) Biedne dziewczę, ale za to jaka dzielna! teraz to może śmiało stawic czoła kibolom, zaprawiona w walce nieźle!
OdpowiedzUsuńCzyn tak bohaterski należało opisać !! ;o)
UsuńTo może Dagusia następnym razem będzie obchodziła 19-ste urodziny:)) Na pewno lepiej się udadzą niż ta 18-stka.:)
OdpowiedzUsuń