Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 25 stycznia 2014

Dziobanina po "kaszubsku"...

     No to się przyznam...Pewnie, że się przyznam...A co !!
     Odkąd wróciliśmy z naszej kaszubskiej włóczęgi ciągle miałam przed oczami piękne, kolorowe, radosne...Kaszubskie hafty...
Ależ mnie wzięło...
     Przy milionie pomysłów jakie roiły się w mojej makówce ten ciągle zajmował pierwszą lokatę...
A kiedy już każda z szarych komórek przeanalizowała wszystkie "za" i "przeciw" wyciągnęłam spod łóżka moje magiczne pudełko...
     Dziobałam...Dziobałam...Dziobałam...
     I marzyłam, ze uda mi się skończyć przed Świętami Bożego Narodzenia...
     Czy ja już Wam mówiłam, że nie wszystkie marzenia się spełniają ??
No cóż...
Tym razem moje marzenie miało drobny poślizg...Miesiąc...

     I moja interpretacja kaszubskich haftów ujrzała światło dzienne...
Cóż to jest ?? - zapytacie...
Hmmm...
To muszę zacząć od początku...
     Nie wiem jak jest w innych regionach naszego Kraju, ale u nas panuje zwyczaj, że kiedy Pan Młody wychodzi z domu rodzinnego, to Starszy Drużba oprócz zapasu napitków taszczy kosz pełen cukierków...To takie zadośćuczynienie dla "Nietrunkowych"...
To i na pożegnaniu Pierworodnego nie mogło zabraknąć owych słodkości...
A zapakowane były w sporych rozmiarów koszyczek...

     Kiedy nabywaliśmy go drogą kupna, nie miał jeszcze swojego ostatecznego przeznaczenia...Przeznaczenie "urodziło się" trochę później...
     Koszyczek odzyskał swój prozaiczny wygląd...

I leżakował oczekując natchnienia...
Natchnienie spłynęło od Górali...
     Wracaliśmy z jednego z naszych wypadów i jakoś ścieżki nasze skrzyżowały się z pewnym Marketem, w którym sprzedają wyroby drewniane po nieprzyzwoicie niskich cenach...
Wałeczki...Deseczki...Mątewki...Chochelki...Szufelki...
Aż Gordyjce dech zaparło na widok takiego dobra...
A że marzy się bidulce "regionalna kuchnia" o bliżej nieokreślonym regionie, ale taka po "ichniemu" (cokolwiek to znaczy), więc rzuciła się niczym Harpia i nabyła owych wyrobów góralskich ilości nieprzyzwoite, płacąc żywą gotówką 24, 21 złotego...
No i wszystko zaczęło nabierać wyrazu...
     Trzeba było jedynie czasu...

     I połączyłam na gordyjskim blacie Północ z Południem...Kaszubów z Góralami...

Hej !!



16 komentarzy:

  1. U nas ( Wielkopolska) takiego "słodkiego" zwyczaju nie ma.
    A Twój koszyczek Północ - Południe bardzo się mi podoba :) Łącznie z wariacjami na temat kaszubskich wzorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale macie inne ciekawe obyczaje...;o)

      Dzięki za dobre słowo...:o)

      Usuń
  2. Czyli to dopiero początek kuchni po "ichniemu" i będą następne odcinki? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prawdzie pikne, wszyćko, pikne! Hej!..;o)
    A hafcik jakby stworzony do koszycka!..;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Bo to nowa,
      moda koszyczkowa...:o)

      Usuń
    2. łoj ! żem ja widziała ....
      jak te kieckę ... haftowała :)

      Usuń
    3. Nawet przymierzyć chciałam,
      alem nie dała...;o)

      Usuń
    4. ...dalej się zachwycam.

      Usuń
  5. No i to połączenie bardzo fajnie wyszło, teraz niech się ta strona góralska z kaszubska integruje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A Kubot wygrał w deblu Australian Open i takim to ja mogę kibicować :-))

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  7. Gębę rozdziawiłam i tyle:) Piękne!!!

    OdpowiedzUsuń