Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 1 września 2013

Spacerek w deszczu, czyli o zaściankowym Ryneczku...

     Bladym świtem obudziło mnie dzisiaj bębnienie deszczu o parapet...
Orzesz...(ko)...
A ja Was chciałam zaprosić na spacerek...
Hmmm...
I znowu trzeba by było zakrzyknąć radośnie: Wiwat necik !! 
     Tutaj pogoda znaczenie ma znikome, a nawet taka bardziej "barowa" pogoda ogromnie wędrówkom sprzyja...
     No to herbatka na biureczka, łapka na myszkę, no i okularki do czytania na nosek (dla tych Młodych "inaczej")...
     Zapraszam do Zaścianka...A właściwie zapraszam tam, gdzie każdy Zaścianek się zaczyna...
     Zapraszam na Rynek...
Kiedyś ponoć wyglądał tak...


     Chociaż tego to ja akurat pamiętać nie mogę, bo w porównaniu do Zaścianka to ja młódka jestem...
Ale ówczesnym Mieszkańcom jak widzicie zazdrościć nie ma czego...
Trochę ruder i ogromna "kałuża"...
Potem było odrobinę bardziej "cywilizowanie"...


     Zaściankowy Ryneczek stał się "centrum handlowym"...
     Z resztą, taką funkcję owego miejsca już pamiętam...Może mniej historyczną, ale jednak...


     Nieodłącznym elementem naszego Rynku jest Kościół pw. Św. Andrzeja, no i Ratusz...Może skromny, ale jak na nasze potrzeby wystarczający...
A poza tym, jakoś naturalnie ogranicza biurokrację...
Nie to, żeby przerostów biurokratycznych w Zaścianku nie było, ale w dwupiętrowym budynku tłumów się nie wciśnie...


     Wróćmy jednak do owego tajemniczego budynku, którego już od dawna na Rynku nie ma...
To Wieża Ciśnień...
Szkoda, że zniknęła...
Przyznam, że bardzo mi się podoba jej bryła...
     Ale wracajmy do wędrówki przez "wieki"..."Wieki" takie bardziej "dzisiejsze"...


     Kiedy zasiedliliśmy Zaścianek, Rynek zbudowany był z płyt betonowych i "kocich łbów"...
Dwa razy w tygodniu odbywał się na nim Targ...Taki prawdziwy...
     Może nie dokładnie taki jak na fotografii, ale była i głośna muzyka, i zachęcające krzyki, i gęsi w koszykach, no i oczywiście polowe łóżka...
     Po kilku latach i ja stanęłam na tym targowisku...
     Nie żebym się zajęła produkcją kurzelczych jaj, ale brak pracy spowodował, że założyliśmy naszą pierwszą firmę...
To właśnie na tym Rynku przekonaliśmy się, że nasz Młody umie sprzedać Arabom piasek (miał sześć lat i sama Jego obecność powodowała przy naszym stoisku ogromne "ogonki") i tutaj przekonaliśmy się, że Młoda może spać w każdych warunkach, nawet na foteliku plażowym...
     Pan N. sypiał wówczas po dwie godziny na dobę, a ja od wtorku do piątku, i na odwrót, szyłam...szyłam...szyłam...Żeby mieć co sprzedawać...
Wytrzymaliśmy w takim trybie rok...
     Rynek też nie wytrzymał...
     Postanowiono przeprowadzić remont i przenieść targowisko w inne miejsce...
Zerwano "kocie łby", zmieniono płyty betonowe, a drogi dojazdowe wyasfaltowano...
Taki znak epoki...
Mimo kolorowych kamieniczek Rynek stracił swój urok...


     Zrobił się dokładnie taki, jak wszystkie inne Rynki w Zaściankach...Bez wyrazu...


     Głównym punktem stał się "Grzybek"...Plastykowa ohyda...
     Z centralnego miejsca, Rynek stał się punktem przelotowym...Byle przeczłapać...
     I kilkanaście miesięcy temu okazało się, że pod płytą główną Rynku kryją się prawdziwe cuda...
     Archeolodzy ruszyli na Zaścianek ze swoimi "łopatkami"...


     Rozpoczęły się prace, które w efekcie miały dać Rynkowi nową "szatkę"...
     Kiedy przed urlopem zajrzeliśmy na Ryneczek dosyć sceptycznie na to wszystko patrzyłam...
Wykopy, rozkopy, zwały gruzu...


I jedynie słuszna koncepcja...
     Wracamy do betonowych płyt i kostki brukowej...
     Kolejny "znak czasów"??
     Po dwóch miesiącach wkroczyłam na Rynek przez przypadek...
Wkroczyłam i roztaczający się wokół widok wywołał mój uśmiech...
 
     Są bardzo miłe dla oka fontanny, których brzegi przystosowane są do "brodzenia"...Z myślą o Najmłodszych...






     Jest "Amfiteatrzyk"...Może nie jest to monumentalna budowla, ale do kameralnych koncertów nadaje się idealnie...





     Ciekawość Mieszkańców wzbudza szczególnie szklana przybudówka, która kryje największą zaściankową tajemnicę...Podziemną cześć Miasta...Ale w tej części prace jeszcze trwają...




     Po wielu latach "przemykania" przez Rynek można znowu usiąść...




I podelektować się miłymi dla oka widokami...




     A że przez zaściankowy Rynek przechodzi kilka szlaków rowerowych, więc i coś praktycznego się znalazło...




     Niespodziewany spacerek stał się miłą niespodzianką...
     - Musimy tu przyjść któregoś dnia wieczorem...- stwierdził Pan N. pokazując mi wkomponowane w płyty punkty oświetleniowe...
     - Koniecznie...- odpowiedziałam...
     Czy ja Wam już pisałam, że kocham mój Zaścianek ??
 

15 komentarzy:

  1. okularki na nosek :) znam to! to rowniez moj niezbedny gadzet przy komputerze :) no, no pieknie przeistoczyl sie ten ryneczek, stal sie taki... przyjazny i wielofunkcyjny: fontanny, amfiteatrzyk, rowerki, laweczki i te podziemne cudenka :) widze ostatnio panuje moda (ale chyba taka pozytywna) na te tryskajace fonntanny na ryneczkach, mozna sobie pobrodzic, "pod fonntanna zmoczyc lep!" ja spiewal poeta... pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy co będzie za kolejnych dziesięć lat...Może stanowisko do teleportacji...;o)

      Usuń
  2. Nasza zabytkowa wieża ciśnień
    nazywa się... Gruba Kaśka,
    ale za to też mamy... palmę.

    Ładny ten... Zaścianek,
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wasza palma jest rzeczywiście...egzotyczna...;o)

      Usuń
    2. Wszędzie ładnie
      jest w zaścianku,
      wieczorem i
      o poranku.
      LW

      Usuń
    3. Pięknie również jest w Warszawie,
      ja Stolicy piękno sławię...;o)

      Usuń
  3. Spacerjiem przez historię Rynku :-) Dobrze, że etap kamienisty się zakończył w miarę ładnym zagospodarowaniem przestrzeni. Jednak dawne ryneczki miały swój urok. A co tam w podziemiach odkopano? jakieś pozostałości murów widzę? Fundamenty czegoś? Dawnego Ratusza? Kościoła? Może pokamieniczne piwnice?
    W Lublinie jak odkopano fundamenty dawnej fary to teraz to miejsce nazywa się całkiem oficjalnie Plac po Farze :-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wykopali to zobaczymy dokładnie jak już nas tam wpuszczą...;o)

      Usuń
  4. O! I taki spacerek też jest bardzo ciekawy i pouczający. A mnie teraz pięknie świeci słoneczko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż Basieńko...Nam świeci prawie to samo słoneczko...;o)

      Usuń
  5. Miasta i miasteczka się zmieniają, chociaż zasadniczy układ zostaje...
    Tylko my znikamy powolutku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóż to za objaw przedjesiennej depresji ?? ;o)

      Usuń
  6. To najmilsze uczucie:móc chwalić swoje miasto! A tu wyraźnie widać jak mądrze wydano pieniądze.
    Bardzo klimatyczne miejsce, do pokochania dla przyjezdnych. ( to taka subiektywna uwaga)...:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To to !! Musisz koniecznie spróbować naszego Zaścianka...;o)

      Usuń
  7. Mnie nie wypada narzekać ;o) Sama sobie je wybrałam...:o)

    OdpowiedzUsuń