Jak wiecie z marketów preferujemy te z artykułami budowlanymi, ale i nam czasem zdarza się zabłądzić do przybytków bardziej "przyziemnych"...
Robimy to z reguły "przy okazji", cel mamy skrzętnie określony, a w markecie poruszamy się według zasady "najkrótszą drogą do regału"...
Kiepscy z nas klienci...
Fakt...
Kiedy ostatnio zabłąkaliśmy się do takiego właśnie przybytku "zakupowych rozkoszy" miał miejsce incydent, który, chociaż nas bezpośrednio nie dotyczył, zapadł nam w pamięć na długo...
Przemierzaliśmy właśnie "sprintem" kolejną alejkę, gdy do naszych uszu dotarł dźwięk...Dźwięk tak donośny i wibrujący w uszach, że aż przystanęliśmy z wrażenia...
Płakało dziecko...
Płakało ??
Powiedziałam bym raczej, że darło się nieziemsko, a skowyt, który wydobywało z siebie miał już nutę chrypnięcia...
- Jak nic obdzierają dzieciaka ze skóry...- stwierdził Pan N.
- Obdzierają i solą posypują... - dodałam, bo z samego "obdzierania" to by takiego wrzasku nie było...
Kiedy dotarliśmy do "krzyżówki", naszym oczom ukazał się widok, który "wmurował" nas w podłogę...
Dzieciak lat może sześciu, czerwony na twarzy, że mało nie wybuchnął, zaryczany, uśliniony, zasmarkany, stał między regałami...
Właściwie nie stał...
On się miotał...Rękami machał...Złożonymi w piąstki dłońmi usiłował trafić w Ojca, albo Matkę...Krótkie nóżki na przemian kopały...
Po krótkiej chwili obserwacji jasnym się stało, że "wrogiem nr 1" jest Ojciec...
Rodzice mieli "na oko" po 35-36 lat...
Ojciec z pokorą przyjmował ciosy Małolata...
Jego twarz płonęła wstydem i konsternacją...
Jedyne działanie jakie podjął, to było odsunięcie się od Dzieciaka o krok...
Milczał...
W sumie, milczeniu Ojca się nie dziwiłam, bo we wrzasku Nielota mówienie i tak było by to bezcelowe...
Matka przysiadła na posadzce i usiłowała przytulić Dzieciaka...
Matczyne ramiona usiłowały "spacyfikować" okazywaną agresję...
Bezskutecznie...
Dzieciak nieprzerwanie wrzeszczał...Rodzice ewidentnie czekali aż opadnie z sił...Ludzie przystawali i przyglądali się owej scence rodzajowej...
- A mówiłam, że chodzenie z dzieciakami po marketach powinni uznać za sport ekstremalny...- wymruczałam bardziej do siebie niż do Pana N.
Moje mruczenie i tak by się przez wytwarzane decybele nie przebiło...
Wróciliśmy do przerwanych zakupów, pozostawiając ową Rodzinkę sobie...
Wiedzieliśmy, że Rodzice są bez szans...
Jak mają zdyscyplinować Nielota w amoku ??
Czułym szeptem ??
Serdecznym uściskiem ??
No chyba, że skapitulują całkiem i wrócą do regału z zabawkami...
Wśród "Gapiów" znalazło się kilka Osób z obsługi...
W odróżnieniu od współczujących spojrzeń Klientów, Ich wzrok był wymowny...
Albo wrócą do "zabawek", albo...
W dłoniach trzymali telefony, a ja miałam dziwne wrażenie, że jeśli problem przez Rodziców nie zostanie natychmiast rozwiązany, to zadzwonią...
Albo zgłoszą zakłócanie porządku...
Albo ...
Nękanie Małolata ??
spotykam czasem takie scenki. Co radzisz zrobić? O praniu po tyłku nie piszemy;)
OdpowiedzUsuńJa bym złapała dzieciaka i wyniosła ze sklepu a następnym razem przy okazji zakupów wyjaśniła, że zostaje w domu bo się nie umie zachować, i tak do skutku.
Miłego dnia!
Dokładnie tak. Jednak to się nie wzięło z niczego i to nie był pewnie pierwszy raz. Już kiedyś mu się zapewne udało :)
UsuńDobrze kombinujecie moje Miłe...Bardzo dobrze ;o)
UsuńSposób jest, było dwoje rodziców
OdpowiedzUsuńczyli cztery ręce,jedno trzyma nogi,
drugie jedną ręką obie ręce, zatyka jadaczkę,
mój kiedyś po powrocie przedszkola
rzucił się podłogę, zaczął krzyczeć
i wywijać kończynami.
W pięć sekund leżał na dywanie
unieruchomiony i "zatkany",
a ja spokojnie do żony powiedziałem,
że sprawdzę w przedszkolu kogo naśladuje,
a w domu, przy powtórkach ja też będę
się powtarzał, aż zrozumie, że nie toleruje
takich zachowań. Po dwu, trzech minutach
sprawdziłem głośność i po następnych.puściliśmy
zupełnie. Podszedł do mamusi i ją ucałował.
U Rod... pisałem o kopaniu się ojca z synem.
Zabawa musi... uczyć, to tyle.
LW
Rozsądek jest mile widziany w każdej sytuacji...;o)
UsuńTak sobie jeszcze pomyślałem,
Usuńa jak będzie miał szesnaście?
LW
Będzie rozdawał silniejsze ciosy...
Usuńtakich zachowań nie należy tolerować, kiedyś moja na środku ulicy leżała i wrzeszczała, ze chce tego pistola z tego piosku, darła się niemiłosiernie a ja odeszłam od niej dobre kilkanaście kroków i z daleko ja obserwowałą, aż spokój zapanował i przestała wrzeszczeć i płakać, do dzisiaj opowiadamy sobie tę anegdotkę choć jest dorosła a ja mam dorosłe wnuki, jakoś jej nie zaszkodziła moja znieczulica na jej atak głupoty
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
j
My jesteśmy laikami w tej materii, bo nasze Nieloty nigdy nam takiego numeru nie wycięły, a Młody nawet kiedyś podszedł do takiego "Rozwydrzeńca" i stwierdził "Ty wstydu nie rób!!"...
Usuńfajny, dobrze czytający się blog :-) polecam ale też zapraszam na mój wkurzajacy.blogspot.com pozdr
OdpowiedzUsuńMiłych "nawiedzin" nigdy dość...:o)
UsuńEeeee tam , ja ze swoimi chodzę i sensacji nie wzbudzamy:)
OdpowiedzUsuńDużo chyba zależy od sposobu wychowywania: uważam że za dobre zachowanie trzeba nagradzac i chwalić a za złe dziecko niestety musi ponieść konsekwencje - kara jest jak najbardziej na miejscu a nie przytulanie i głaskanie po główce:)
Jasne zasady to jakieś rozwiązanie...;o)
UsuńPrzepraszam nierozumie...
OdpowiedzUsuńProblem to chyba mają ludzie, którzy przystawali i gapili się na krzyczące dziecko, bo rodzice zachowali się rozsądnie..
Jeżeli raz zignorujesz głupotę, to na drugi raz dziecko troszeczkę zmieni taktykę.
Jest jeszcze jedna sprawa - dzieci autystyczne agresywnie reagują na zmianę otoczenia ludzi, trudno rozróżnić rozkapryszone dziecka od autystycznego...
A ludzie, Ci z otoczenia, to chyba albo bezdzietne istoty, albo ich pociechy są chore, fatalnie się rozwijają, bo takie ciche...
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
kadrowane.bloog.pl
Też Cię pozdrawiam :o)
UsuńDiagnozę trudno wystawić, ale cholera człowieka bierze!!!!!!!
OdpowiedzUsuń