Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 22 stycznia 2013

Szczęścia też chodzą parami...;o)

     Z reguły się mawia, że nieszczęścia chodzą parami...Hmmm...Czasem myślę, że nieszczęścia to "stworzenia" wręcz stadne...Ale to całkiem inna brocha...
Skoro nieszczęścia muszą mieć co najmniej "parę", to co ze szczęściami...?? Czy szczęście to, że się tak wyrażę, singiel ?? 
Bo o szczęściach chodzących parami to ja jakoś nie słyszałam...
To znaczy...
O szczęściach słyszałam, tylko powiedzonka w tym temacie jakoś nikt nie ułożył...
A jak to było z tymi "szczęściami" w duecie??
     W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w zaściankowym Kościele pw. Świętego Andrzeja Apostoła pojawiło się dwóch Zakonników, których pragnieniem było pomodlić się przed wiekowym poliptykiem i Madonną z Dzieciątkiem, które to dzieła od wieków uświetniały jeden z bocznych ołtarzy...
Przybyli Zakonnicy, pokłonili się pięknie i padłwszy na kolana modlitwy swoje rozpoczęli...
Nie podejrzewam, żeby Braciszkowie specjalnie się w czasie owych modłów wiercili, ale fakt jest faktem, że w pewnym momencie zaskrzypiało, zazgrzytało i zabytkowy poliptyk na kościelną posadzkę runął...A że dzieło rozmiarów było sporych, więc i rzeźba Najświętszej Panienki runęła razem z poliptykiem...
Można by uznać, że to takie potwierdzenie było, tych nieszczęść, które chodzą parami...
     Poliptyk był dziełem prześwietnym, przez Mistrza Jana Wielkiego stworzonym w 1485 roku, a że Mistrz starszeństwo w cechu  z samym Witem Stwoszem dzielił, więc i strata była okrutną...
Nie inaczej rzecz się miała z rzeźbą Madonny z 1480 roku...
     W nieszczęściu owym jednak i radosny promyczek zaświtał, bo gdy kurz historyczny opadł okazało się, że Braciszkowie poza przestrachem nie doznali żadnego na ciele uszczerbku...Tak to się pierwsze szczęście objawiło...
Po Dziełach pozostała spora kupka drzazg...
     Niekonserwowane przez stulecia postanowiły w ten sposób okazać swoje niezadowolenie z okazywanego lekceważenia...
     Proboszcz ówczesny ręce załamał, bo rekonstrukcja i konserwacja znacznie przewyższały możliwości finansowe Parafii...Wizja zatracenia zajrzała również w oczy Konserwatorowi zabytków ...
I wtedy właśnie przyszła pora na drugie szczęście...
     Zgłoszenie dokonane w Ministerstwie Kultury nieoczekiwanie spotkało się z aprobatą...
Poproszono jedynie o pełny kosztorys...
Tego to nawet szczęściem nazwać trudno, to był prawdziwy cud !! 
Każdy kto w owych czasach żył, wie, że kultura była ostatnią dziedziną, na którą by środki łożono...
     Do pracy przystąpili wielce uzdolnieni Konserwatorzy (Panowie Gadomski, Chrzanowski i Nycz) i wkrótce zaściankowa Fara odzyskała swoje skarby...
A że są to skarby niech świadczy fakt, iż Historycy jednomyślnie potwierdzają, że gdyby poliptyk wisiał w jakimś bardziej eksponowanym miejscu, to ściągał by całe rzesze Turystów, bo artyzmem nie ustępuje sławnemu Ołtarzowi Stwosza...
No cóż...
Ja tam wolę go podziwiać w ciszy niż w tłumie Turystów...
Ale jeśli Was kiedyś ścieżki do Zaścianka zawiodą, to poliptyk zobaczyć musicie...
A nuż Wasze szczęście właśnie tutaj "parę" znajdzie...;o)








 

17 komentarzy:

  1. jantoni341.bloog.pl22 stycznia 2013 20:35

    Piękne,
    a na dole dwa napisy
    i Święta Rodzina?
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poliptyk poświęcony Madonnie...Tym razem Ona jest Główną Bohaterką...:o)

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl22 stycznia 2013 23:40

      Oj pięknie mnie odpowiadasz
      i jestem... mądrzejszy.
      Dziękuję.
      LAW

      Usuń
  2. Fajnie byłoby zobaczyć "na żywo":)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaścianek Zaściankiem, ale asfaltu na noc nie zwijamy...;o)

      Usuń
  3. Piękny jest...
    Może reklamy brakuje , by ściągnąć turystów ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Zaścianku wielu rzeczy brakuje...a głównie "pomyślunku"...;o)

      Usuń
  4. Wymiary przestrzenne mi się nie zgadzają :-( jeśli zamknie się boczne skrzydła, to ołtarz (zdjęcie środkowe) powinien być węższy niż podstawa (zdjęcie ostatnie), tymczasem nadal jest taki sam. Chyba skrzydła muszą być podwójne, jakoś składane harmonijkowo czy jak?

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spostrzegawczość godna Mistrza...:o)

      Usuń
    2. No tak, ale myślałam, że rozświetlisz moje domysły. Są podwójne te boczne skrzydła czy nie są? Czy w ogóle jak to jest?

      notaria

      Usuń
  5. jantoni341.bloog.pl23 stycznia 2013 16:37

    Przecież to proste,
    dwa skrzydła po 1/4 szerokości
    zamykają środkową połowę z figurą
    i są malowane obustronne,
    co tworzy cztery środkowe obrazy,
    a odsłonięte zewnętrzne części,
    dopełniają ósemkę swoimi czterema
    innymi w czasie zamknięcia skrzydeł.
    Przepraszam, ale to wynika nawet
    z tematyki obrazów.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
  6. Tematyka obrazów nie ma tu nic do rzeczy. To, ze obrazy w kwaterach na zewnątrz i wewnątrz są różne, jest czymś oczywistym , ale nie wyjaśnia budowy. Pytam, czy skrzydła zewnętrzne są podwójne (to znaczy czy się nakładają na część nieruchomą, która na stałe również znajduje się po bokach ołtarza z figurą w formie podwójnych kwater). Bo inaczej nie potrafię wytłumaczyć sobie faktu, że po zamknięciu szerokość ołtarza jest taka sama jak przy otwarciu.
    Ołtarz Wita Stwosza ma np. podwójne skrzydła, tylko że po zamknięciu wyraźnie widać te drugie, że są cofnięte o parę centymetrów w głąb względem skrzydeł ruchomych:
    http://forum.oart.pl/viewtopic.php?f=25&t=145

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  7. jantoni341.bloog.pl23 stycznia 2013 18:39

    Muszę pomyśleć:
    tu obraz Wita Stwosza
    nic nie ma do rzeczy,
    bo to jest poliptyk na Zaścianku.
    Chyba wystarcza dokładne
    obejrzenie zdjęć.
    LAW



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrzydła zewnętrzne są podwójne, coś na kształt współczesnej "harmonijki"...:o)

      Usuń
  8. A jednak, czyli budowa taka sama jak ołtarza Wita Stwosza, tylko że "szafy" skrzydłowe (te ruchome) cieńsze, dlatego nie widać cofnięcia w głąb zewnętrznych "szaf" tych, które są nieruchome. Bo jak pamiętam, takie skrzydłowe ołtarze, lecz małe, przenośne, dziś powiedzielibyśmy - turystyczne, jednak nie miały podwójnych skrzydeł, tylko pojedyncze. Dlatego ich rozmiar po złożeniu był mniejszy, co wynikało z przeznaczenia do podróżowania. Skrzydła ma pojedyncze, a podstaawa ołtarza jest wyraźnie węższa od ołtarza rozłożonego, na przykład ten: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,8584898,O_dwoch_takich_od_oltarza__ktory_przyjechal_na_rok.html

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie pędząc do Krakowa zahaczymy o Zaścianek a i wtedy poliptyk i nie tylko zobaczymy
    buziaki
    j

    OdpowiedzUsuń