Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 15 grudnia 2012

Powołanie na zawołanie...

     Ukryć się nie da, że moja "gwiazda" czasy świetności ma już za sobą...Pewnie dlatego czasem staję w opozycji do otaczającego mnie Świata, albo ze zdumieniem postrzegam owego Świata zapędy...
No cóż...Na pewne rzeczy trudno się zgodzić...
     Tak jakoś od "zawsze" przyswoiłam, że bywają na tej naszej Ziemi zajęcia, które potrzebują tak zwanego "powołania"...Z powołania zostaje się Księdzem, Zakonnicą, Lekarzem i Pielęgniarką, ale można też być z powołania Szewcem...Na Księdza z różnych względów się nie nadaję (chociaż był okres w moim życiu kiedy nosiłam ksywkę "Matka Wielebna", a moje biuro bywało nazywane "konfesjonałem"), moje ewentualne śluby czystości wykluczyło powtarzane przez Baba Jagę powiedzonko: "Byłabyś Ty Zakonnicą, żebyś nie miała pod spódnicą"...Medycyna odpadła w podstawówce z racji wrodzonego wstrętu do biologii, a Pielęgniarstwo wykluczyła z moich życiowych ścieżek Mamciaś...
Szewcem być nie chciałam...
Ale jest zawód, który moim zdaniem powołania potrzebuje, chociaż żadnych światłych "przysiąg" składać nie trzeba...Trzeba mieć to coś, co daje moralną siłę i stawianie potrzeb drugie Człowieka ponad swoje...
Zawód Urzędnika tak zwanej Pomocy, że tak powiem Społecznej...
Instytucji, która akurat w naszym Kraju ostatnio nie bardzo się popisywała...
A to ktoś czegoś nie dopilnował, a to ktoś trzymał się suchych przepisów bez rozeznania sytuacji...No i dramat gotowy...
Jak był tego powód ?? 
Ano właśnie...
Moim zdanie brak owego powołania...
Bycie bardziej Urzędnikiem, niż Pomocy Społecznej...
Zatracenie wrażliwości i prostego człowieczego współczucia...
Dlaczego akurat teraz mnie wzięło na takie wynurzenia ?? 
Hmmm...
     Moja Znajoma kilka lat temu postanowiła powalczyć o swoje życie...O życie i o spokój, którego przez wiele lat pożycia małżeńskiego nie zaznała...
Postanowiła rozwieść się z Mężem alkoholikiem i zakończyć swój małżeński masochizm...
Czara goryczy się przebrała...
Chociaż akurat w tym przypadku, przebrał się Rów Mariański, bo "czarą" Jej świętą cierpliwość trudno nazwać...
     Była świadoma wszystkiego co Ją czeka...Trudu wychowywania dzieci, niedostatku, samotności w problemach...
Wszystkiego...
Taka współczesna Siłaczka...
     Od Nikogo nie oczekiwała pomocy...Do nikogo ręki nie wyciągała...
     Mimo sprzeciwów Przyjaciół nie wystąpiła nawet o alimenty dla siebie...
     Z biegiem czasu były już Mąż znalazł sobie lokum i odetchnęła z ulgą...Mogła spać spokojnie...
Ona i Dzieci...
     Ostatnio podzieliła się ze mną pewną nowiną...
     Panie Urzędniczki Pomocy Społecznej nawiedziły Jej mieszkanie i usiłowały Ją nakłonić do przejęcia od Ośrodka opieki nad Jej Bratem...
Alkoholikiem z niewydolnością wątroby...
     Jakoś nie zauważyły, że w mieszkaniu bieda ma swoje królestwo...Nie zauważyły, że w małym mieszkanku pomieszkuje siedem Osób...Nie zauważyły nawet, że tej Rodzinie trzeba po prostu życzliwości...
Odmowa mojej Znajomej spotkała się z potępieniem...
     Okazało się, że jest bez serca...Że zatraciła podstawowe, ludzkie odruchy...Jest po prostu wredna...
Odmówiła pomocy schorowanemu Bratu...
     To, że Brat chlał przez całe życie i nigdy nie był specjalnie rodzinny ?? 
     To, że przepijał wszystko co zarobił zostając teraz na łasce Urzędu ?? 
     To, że Jej walka była krzykiem o pomoc ?? 
     Akurat to wszystko nie ma znaczenia...
     Przecież skoro jedną biedę już ma, to co stoi na przeszkodzie, żeby dwie biedy pod jednym dachem zamieszkały...
W końcu ma nawet praktykę jak żyć z alkoholikiem...
Wprawiona jest...
     Powiedziała mi o tym, bo czuła się podle...Bo Panie Urzędniczki totalnie zdeptały Jej człowieczeństwo...
     A przecież wystarczyło wejść, zobaczyć i zapytać...
     "Potrzebujecie czegoś ??"...
     Tylko tyle...
     Ale to chyba zbyt wiele jak na Urzędników Pomocy Społecznej...Nie składają przyrzeczenia...Nie muszą mieć powołania...Wystarczy posprzątać biurko o 16-tej...

10 komentarzy:

  1. chciałoby sie powiedzieć brzydko jedyne słowo odpowiednie to k... mać! niestety panie urzędniczki przyszły do tej kobiety pozbyć sie ich kłopotu, nie żeby jej pomóc, to one miały kłopot, bo brat zwrócił sie do nich z prosba o pomoc, czy wiesz Gordyjko, że te "miłe" panie moga jeszcze w urzędniczym zapędzie podpowiedzieć bratu aby wystąpił do sądu o alimenty od siostry, znane sa takie przypadki. Pani musi być silna i przygotowana na wszystko aby nie wpaść z deszczu pod rynnę! Co za Opieka Społeczna! Społecznie nieprzygotowana!
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O alimenty może być spokojna...Nawet jeśli wystąpi to guzik dostanie...Do alimentów trzeba dochodów...Do dochodów trzeba pracy...

      Usuń
  2. Współczuję kobiecie ...
    Nie wiadomo co powiedzieć i co radzić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nóż w kieszeni się otwiera... Moja córa skończyła pedagogikę pracy socjalnej. Zawsze marzyła o pracy w opiece, chciała pomagać. Na studiach, każdego roku były obowiązkowe praktyki w Ośrodkach Pomocy właśnie. Żal było na nią patrzeć jak dzień po dniu obdzierano ją ze złudzeń...
    Pozdrawiam Gordyjko. Przesyłam również pozdrowienia Twojej znajomej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bezduszność nie ma granic, żal kobiety, że tak została niesłusznie potraktowana, nie ona sobie nic do zarzucenia, niech walczy o siebie i najbliższych bo jak widać o nia nikt nie zadba...

    OdpowiedzUsuń
  5. jantoni341.bloog.pl15 grudnia 2012 23:51

    Nie znam się na tym,
    ale na miano człowieka
    trzeba zasłużyć.
    LW

    OdpowiedzUsuń