Dwa dni temu przeczytałam w serwisach informatycznych jakie
to „przekręty” dokonywane są za pomocą przetargów na sprzęt komputerowy i
oprogramowanie…
”Przekręty” owe dotyczyły najwyższych szczebli urzędniczej
hierarchii i podobno odkryciem ogromnym są dla urzędniczej braci…
Ło Matko i
Córko…
Ale się uśmiałam…
Taki news to jakby ktoś dzisiaj powiedział, że odkrył
Amerykę…
Pamiętam jak kilka tygodni temu zadzwonił do mnie pewien zaprzyjaźniony
Kontrahent i wielce zdziwiony zapytał:
- U Was w Gminie wisi przetarg na sprzęt komputerowy…czemu
nie bierzecie udziału ??
W pierwszej chwili myślałam, że się Chłopak spił płynów
wyskokowych, chociaż pora była wczesna, a kiedy doszło do mnie, że On tak na
poważnie pyta, to mnie śmiech szczery ogarnął…
- Piotrusiu, Dziecino…na jakim Ty Świecie żyjesz ??
Piotruś nie wiedział…
Musiałam mu trochę te Jego ścieżki
wyprostować, bo nijak było Go w nieświadomości pozostawić…
Prawdziwe przetargi obowiązują tylko „maluczkich”, to co
dzieje się za urzędniczymi drzwiami to całkiem inna bajka i zwykły zjadacz
chleba bohaterem owej bajki w życiu nie zostanie…
Kilkanaście lat temu też
mieliśmy złudzenia…Pobieraliśmy nawet dokumentację przetargową…
Ale czym głębiej
w tą dokumentację zęby żeśmy zapuszczali tym bardziej nas owe procedury
bawiły…
To jest mniej więcej tak jak z tymi konkursami na stanowiska…
W pewnej
Gminie, jak najbardziej zaściankowej, powstał wakat na bardzo intratne
stanowisko…Aż ślinka ciekła lokalnym Notablom, żeby ów wakat obsadzić swoim
człowiekiem, tyle, że problemem stał się właśnie ów „konkurs”…
Ale przecież
Urzędnik jest od tego, żeby myślał, więc wymyślono…
Określono dokładnie warunki
jakie spełniać ma potencjalny Kandydat…
Oprócz warunków klasyczny jak
wykształcenie i staż pracy, pojawiła się tam adnotacja o wymogu znajomości
języka…języka powiedzmy „flamandzkiego” (żeby nie było draki podaję
„zamiennik”)…
W caluśkiej Gminie ów język znała tylko jedna osoba…
Jedna jedyna…
Wybraniec…
Można
by uznać, że Gmina miała jakieś kontakty ścisłe z Flamandami (albo
Flamandczykami ??), jakieś interesy intratne, jakieś miasta
zaprzyjaźnione…
Można by było, ale nie można, bo nic takiego miejsca nie
miało…
Ów Wybraniec ani słówkiem nie odezwał się zawodowo po „flamandzku”…
Podobnie
rzecz się ma z przetargami…
Słuchając czasem jak bajońskie sumy są na owe
przetargi przeznaczane z ubolewaniem kiwamy głowami…
Taniej by było Urzędnikom
iść do sklepu za róg, albo do tego Marketu „nie dla idiotów”…
Czemu mają służyć
przetargi ??
Przetargi to taki następny nasz narodowy „zawór bezpieczeństwa”
przed odpowiedzialnością…
Przetarg rozpatruje Komisja przetargowa, czyli de
facto…nikt.
A jaki jest mój ulubiony przetarg informatyczny ??
Mój ulubiony to
informatyzacja ZUSu !!
Za nasze pieniążki zakupiono coś co od ponad dziesięciu
lat nie działa tak jak powinno, a "błędy systemu" są ulubionym zwrotem Zusowskich
Urzędników…
Dopóki nie przekonałam się, że tak powiem, na własne oczy, naiwnie myślałam, że konkursy na stanowiska wygrywają najlepsi.
OdpowiedzUsuńOdnośnie przetargów. Przed wejściem ustawy o zamówieniach publicznych przeprowadzałam na potrzeby wydziału takie małe przetargi w trybie zapytania o cenę, albo konkurs ofert. Strasznie mi to nie pasowało i nie dlatego, że za dużo pracy, ale jak rzeczoznawca jeden z drugim próbowali mi wcisnąć jakąś czekoladę albo kwiaty z nadzieją, że to właśnie do nich zadzwonię z zapytaniem o cenę usługi - zaczęłam się bać. Oczywiście żadnych upominków nie przyjmowałam. Powtarzałam tylko, że będę musiała zgłosić ten fakt przełożonej, ale i tak czułam dyskomfort. Potem, po wejściu ustawy, utworzono odrębną komórkę zajmującą się zamówieniami publicznymi i nie jest fajnie. Cały czas są na tzw. tapecie. Wieczne kontrole, sprawozdania, wyjaśnienia itp. Przetargi to śliska sprawa, trzeba naprawdę dużej moralnej przejrzystości żeby się w coś nie wpakować...
Pozdrawiam serdecznie:)
dobrze ze Rodora znam i mnie nie wywali spod siebie, ale ramka zaklęta jest dla mnie..Miałam do czynienia z różnymi przetargami i niestety 2% odbyły się uczciwie - powinnam być po latach znieczulona,a jednak trafia mnie gdy o kantach słyszę....Rodor nie gniewaj się za przyczepność moją
UsuńDosiu - 2%??? Nie ma takiej opcji w administracji samorządowej.Owszem zdarzały się specyfikacje pisane pod jedną konkretną firmę, ale ci ludzie długo nie popracowali, a sprawa jet w sądzie gospodarczym.
UsuńTo ośmielę się w takim razie napisać to co chyba każdy Czytacz pomyślał po Twoim wpisie Krzysiaczku...JESTEŚ WYJĄTKOWA...:O) !!! żeby nie napisać, że jesteś Wyjątkiem...;o)
UsuńDosiu...nie przypuszczam, żeby się Krzysiaczek gniewał...;o) jesteś wyjątkowo sympatyczną Przyczepiajką...:o)
UsuńJaki ze mnie wyjątek? Ja po prostu nie mogłam sobie pozwolić na utratę pracy, a poza tym lubię rano spojrzeć na siebie w lusterko bez obrzydzenia:) Owszem mogą mi się nie podobać zmarszczki i inne niedoskonałości, ale tylko to, reszta dzięki Bogu - bez zarzutu:)
UsuńPozdrawiam moją ulubioną Dosię i Gordyjkę:)
zgadza sie, kiedys sama brałam udział w takim konkursie do urzędu miejskiego nawet dostałam sie na liste jakowyś wybrańców i wybrano kogoś tam, potem się okazało, ze cały ten konkurs to była fikcja, osoba była juz dawno wybrana, więc po co innym du..zawracac..a propo w ZUS też startowalam hehe smiech na sali :) nie masz protekcji nie masz nic..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak niestety wygląda szara rzeczywistość...walka z korupcją to tylko następny chwyt dla Maluczkich, a przetargi i konkursy to kolejna ściema "demokracji"...:o)
UsuńAle nic to !! żebyśmy tylko zdrowi byli...;o)
Nie od dziś wiadomo, że wszelakie konkursy na obsadzanie itd. itp. pisane są zazwyczaj pod kogoś, a co z tego dalej wynika... to już insza inszość.
OdpowiedzUsuńTo pisałam ja... zgorzkniała kobita w wieku... hmmm... pobalzakowskim :((((
Mimo wszystko buziole przedsenne zostawiam. Zwłaszcza, że dziś świętujemy :))
Ło Matko i Córko...!! Zgorzkniała ?? Przyjeżdżaj !! Mam puszniutkie czekoladki truskaweczkowe...:o)
OdpowiedzUsuńPracując i robiac przetargi cały czas zastanawiałam się po co one są i komu służa, moze tym co kontrolują, bo maja pracę?
OdpowiedzUsuńj
Jadwiniu...nie mam pojęcia chociaż też przez niejeden przetarg przebrnęłam...;o)
UsuńNFZ ma lepszy system. 4 mln nieboszczyków, 800 posłów (tylu na raz nie mamy), a w sumie 40 mln ubezpieczonych. Znam to, sama muszę startować w przetragach od czasu do czasu. Pozdr.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba te 4 mln nieboszczyków...:o) chyba zmienię "ulubieńców"...;o)
UsuńZaprzestałem pracować kiedy
OdpowiedzUsuńbyły zatargi, utargi,
a nawet targanie za włosy i otarcia,
ale zupełnie się nie znam na przy...
Pozdrawiam
LW
Szczęśliwi co nie widzieli i nie uczestniczyli...;o)
UsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńMiło mi...;o)
Usuń