Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

piątek, 16 grudnia 2011

Rachunek sumienia...cz.8

     Jak zauważyć można łatwo mój rozwój intelektualny i fizyczny przebiegał prawidłowo, a że czas ku temu był najwyższy, to i uczucia pierwsze musiały zacząć kiełkować na podatnym gruncie.


     Siedział ławkę dalej...

     Całe lekcje wpatrywał się we mnie jak w święty obrazek, co z dezaprobata wielką obwieszczała mi co chwilkę moja Przyjaciółka Pani B..
Był chudy jak ja, i niemiłosiernie nieśmiały.
Nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą, aby nie kusić plotkarskiego tłumu szkolnego, ale lubiliśmy na siebie patrzeć i uśmiechać się do siebie.
Po kilku tygodniach odważył się podejść na długiej przerwie i poczęstować mnie rodzynkami.
    
     No tak...Zostałam złapana na rodzynki...
     Aby wścibskie, plotkarskie duszyczki dały nam spokój, zawsze rozmawialiśmy przy świadkach, którzy świadomie, czy mniej świadomie stanowili alibi.
     Przez ponad dwa lata szkoły nikt się nie domyślił, że pałamy do siebie sympatią, a podawane po kryjomu karteczki to nie ściągi, ale wierszyki i wyznania pisane alfabetem Morsa ( do dzisiaj mamy te wszystkie karteluszki, a nasze dzieci znały alfabet Morsa i sonety Asnyka zanim poszły do szkoły).
     Niewątpliwie pomocnym był fakt, iż Pan N. również był sportowcem, więc bez ograniczeń mogliśmy razem przebywać na boisku czy w hali sportowej.
    
     Zrobiło się Wam romantycznie ??
     To się uszczypnijcie !!
     W tym nie było żadnego romantyzmu !! Nie było przytulania, nie było ukradkowych całusów...
    
     Za rękę wzięliśmy się pierwszy raz w wieku 16 lat, w obcym mieście, żeby nikt nas nie rozpoznał, a i tak byliśmy oboje jak piwonie, takie olbrzymie i purpurowe.
     Oprócz Pani B. nikt z klasy nie wiedział przez 22 lata, że jesteśmy małżeństwem.
     Pan N. pewnie tu jeszcze zagości, więc póki co wystarczy...

8 komentarzy:

  1. No ja rozumiem, ze w pewnych sytuacjach można, a nawet jest wskazane ukrywać romans, ale małżeństwo? I to legalne? ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha !! To trzeba być konspiratorami pierwszej wody ;) A wyobraź sobie Ich miny kiedy się dowiedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no proszę gordyjka romantyczna coś nowego dla mnie :)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam...nawet Księdzu raz wolno...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli Ten pierwszy Twój na zawsze, a Ty Jego?
    Gordyjka wygląda zza okna???

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpierwszy z najpierwszych...:o) tak się nam jakoś porobiło...;)

    To nie jest Gordyjka, to jest Mikołajka !! Taki duży Krzysiaczek a nie wiem...:o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne, ciepłe i dobre oczęta ma ta Mikołajka:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzieś Ty to wszystko zobaczyła...??

    OdpowiedzUsuń