Dzięki Rodzicom mającym sporą liczbę Rodzeństwa, obdarowana
zostałam przeogromną ilością Kuzynek i Kuzynów. Z niektórymi Osobnikami nie
łączyły mnie w zasadzie żadne więzi emocjonalne, poza stanem posiadania, było
jednak kilka indywidualności, z którymi wytworzyła się więź tak zwanych
„bratnich dusz".
Nie wiem czy mam to przypisać swojej męskiej naturze kobiecego ciała, ale tak się jakoś złożyło, że do tych „dusz" należeli głównie Kuzyni.
Jednego z nich miałam stacjonarnie, z drugim widywałam się raz, czasem dwa razy w roku.
Na jednym z takich właśnie wakacyjnych spotkań odbyła się między nami rozmowa, która jak widać wywarła na mnie spore wrażenie, skoro pamiętam ją do dzisiaj, chociaż minęło ho ho ho, a może i więcej lat...
Nie wiem czy mam to przypisać swojej męskiej naturze kobiecego ciała, ale tak się jakoś złożyło, że do tych „dusz" należeli głównie Kuzyni.
Jednego z nich miałam stacjonarnie, z drugim widywałam się raz, czasem dwa razy w roku.
Na jednym z takich właśnie wakacyjnych spotkań odbyła się między nami rozmowa, która jak widać wywarła na mnie spore wrażenie, skoro pamiętam ją do dzisiaj, chociaż minęło ho ho ho, a może i więcej lat...
Jak przystało na ludzi bardzo młodych,
tematy poruszaliśmy o znaczeniu wręcz "egzystencjonalnym", a nasze filozoficzne
podejście do życia zawstydziło by pewnie niejednego Profesora KULu.
Mój Kuzyn, człek wówczas prawie
pełnoletni, podzielił się ze mną teorią o Kobietach, a właściwie o
Dziewczynach.
Dla Niego temat ten był niewątpliwie bardzo ważny, ja,
nastoletnia „sroka" słuchałam z „rozdziawionym dziobem"...
W każdym razie zostałam wówczas
oświecona, że Dziewczyny dzielą się na dwie grupy...
Na takie z którymi się chodzi, i na takie z którymi się żeni, a różnica polega na tym, że jedne się kocha, ale nie zawsze lubi, a drugie się najpierw lubi, a potem kocha.
Na takie z którymi się chodzi, i na takie z którymi się żeni, a różnica polega na tym, że jedne się kocha, ale nie zawsze lubi, a drugie się najpierw lubi, a potem kocha.
Ni pierona nie rozumiałam informacji
przekazanej w wielkim natchnieniu...
Jedno zakodowałam bezbłędnie, musi to
być bardzo ważna nauka życiowa, skoro mój ulubiony Kuzyn się ze mną tą
„świętością" podzielił.
Rozmowę prowadziliśmy w drodze do
ciastkarni, gdzie czekała na nas spora grupa Kumpli mojego Kuzyna.
Lewie przekroczyliśmy drzwi owego przybytku
usłyszałam entuzjastyczne okrzyki męskiego grona:
- Nowa Laska !! Fajna !! Gdzie ją
złowiłeś ?? - lawina okrzyków łączyła się w straszny zgiełk.
Kuzyn przeczekał ów entuzjazm w
milczeniu, a następnie obwieścił zgromadzonym:
- To nie żadna Laska, to moja Siostra
Cioteczna...
Powiedział to takim tonem, że jak nic
urosłam z pięć centymetrów...
Nie tylko na mnie zrobiło to wrażenie,
zachowanie Kolegów Kuzyna diametralnie się zmieniło. Na twarzach pojawiły się
życzliwe uśmiechy, zrobiono mi miejsce przy stole, zamówiono czekoladowy
serniczek (!!). Chłopaki przyjęli mnie jak „swoją"...
Jeden z nich wydał mi
się nawet bardziej interesujący niż inni, ale kiedy chciał się przesiąść bliżej
usłyszał od mojego Kuzyna:
- Ani nie próbuj !! Za dobrze Cię znam
!!
Chłopak w milczeniu odsunął krzesło...
Bardzo miło spędziłam to popołudnie, i
właściwie nie pamiętałam o naszej rozmowie.
Podświadomość jednak musiała działać,
bo kiedy lat mi przybyło, i hormony rozwijały moją kobiecość, często zadawałam
sobie pytanie zauroczona jakimś chłopakiem:
- Czy ja go lubię ??
Jakoś nigdy nie byłam do tego
przekonana.
Nie wracaliśmy nigdy później do tej rozmowy...
Kuzyn jako osobnik przystojny,
postawny, a do tego po Rodzicach, majętny, zmieniał Partnerki bardzo często.
Kiedy wysłałam mu zaproszenie na ślub,
otrzymałam od Niego krótki liścik:
„Zawsze wiedziałem, że mądra z Ciebie
Dziewczyna. Najpierw lubić potem kochać."
Wiedział, że Pan N. towarzyszył mi od
czasów dziecięctwa.
Niestety na wesele nie przyjechał,
zafundował sobie wypadek i czas moich zaślubin przeleżał w szpitalu.
Spotkaliśmy się po kilku miesiącach.
W czasie rodzinnej kolacji Kuzyn
mrugnął do mnie porozumiewawczo i szepnął:
- Chodź na chwilkę...
Kiedy wyszliśmy na taras,
zakomunikował:
- Tak sobie pomyślałem, że i na mnie
czas...Już mam Kandydatkę... To nasza Sąsiadka...
Od lat patrzyłem jak rośnie... Fajna jest... Lubię z Nią być....
Jak poczekasz chwilkę to Ci Ją przedstawię...
I nim zdążyłam odpowiedzieć, już
go nie było...
Kiedy ich zobaczyłam, w głowie
zaświtała mi dziwna myśl...
- Jeśli ja i Pan N. też tak wyglądamy,
to chyba cały świat wie, że się lubimy...
...coś w tych mądrościach twojego Kuzyna jest:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Musi być...;o)
OdpowiedzUsuń