Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 21 października 2025

Czwarte dziecko...

1. Nowa rozrywka.

     Nie da się ukryć, że przebywanie Luckiego z Nielotami jest zawsze konstruktywne...Ponoć mentalnie i intelektualnie psiaki są na poziomie trzylatków, więc bliżej im do Nielotów, niż do Doroślaków...To jak małe dzieci w piaskownicy...;o)

     Lucky na Wrzosowisku nie opuszcza Dzieci nawet na moment, czuwa całodobowo...Czuwa...Pilnuje...Obserwuje...I uczy się na potęgę...

     Jego inteligencja, oceniona w Schronisku jako "poziom średni", znacznie przekracza "średniactwo", a nas nieustannie doprowadza do śmiechu, wzruszeń i podziwu...;o)

     Dobrze, że to "głupie bydle" nawet nie wie jakie jest mądre...;o)

     Dzieciaki z wielkim zaangażowaniem bawiły się na Wrzosowisku w "chowanego"...Miejscówek masa...Wszystko w "zamkniętej przestrzeni"...Dziadkowie mogli odetchnąć...

     Lucky w tym czasem drzemał w pobliżu nas, można powiedzieć, że miał "na chowanego" wywalone...

     Dzieciaki wróciły do Misiowego Domku, na Wrzosowisku zapanowała cisza...

     - Gdzie jest pies ?? - pytam Pana N., bo z reguły nie odrywa się od mojej łydki...

     - Już długo go nie widziałem...- odpowiada Ślubny...

Ki czort ??

     Chodzę, szukam, w zakamarki zaglądam, krzaki lustruję...Pies wsiąkł...

Wołam, gwiżdżę, cmokam...Cisza...

     Zbliżam się do "kopuły", która była dla Dzieciaków "bazą" i nagle słyszę psisko galopujące w moją stronę...Dopadł "kopuły" (oczywiście przede mną) i cieszy się niewyobrażalnie, podryguje, podskakuje, ogon mało się nie urwie...Echhh...

     Przez miesiąc "chowany" był najlepszym wypełnieniem psiej nudy !!

     Kontekst tych działań naszego "Jedynaka" był jasny..."Nie potrzebujecie Dzieci !! Też tak umiem !!"...Bo Sierściuch zazdrosny jest bardzo...;o)

2. Gaduła.

     Dlaczego psy nie umieją mówić ?? Bo by nas zagadały na śmierć !! Nasz nauczył się gadać w tym roku...Mamy przechlapane...;o)

     Przebywając z Dzieciakami, które są Gadułami okrutnymi, psisko widocznie stwierdziło, że jak nie zacznie gadać to będzie stracone...Po milionie "Babciu, Babciu" i "Dziadku, Dziadku" w wykonaniu Nielotów...Lucky zaczął "gadać"...Mruczy, skiełczy, wzdycha...Nie jak pies...To brzmi jak pełne zdania, jakby coś opowiadał...Dźwięki są różnorodne...A jak się człowiek odrobinę wysili, to można zrozumieć sens tych "wypowiedzi"...Mamy gadającego psa !! Utrapienie...;o)

Pysk mu się nie zamyka...;o)

3. Strategia.

     I kolejne "uczłowieczenie"...Ponoć tylko człowiek ma zdolności analizowania sytuacji i planowania zachowań...Ponoć...

     Lucky uwielbia jeździć na Wrzosowisko, i uwielbia wracać do domciu, cieszy się z tych czynności analogicznie, więc nie mamy pojęcia co by wybrał ostatecznie...

     Kiedy wracamy wieczorami do domu, nie trudno się domyśleć, że jego miska jest pusta, nieodmiennie jednak pędzi galopem, żeby sprawdzić jej zawartość...

     Jest w dalszym ciągu "na diecie", więc w brzuchu zawsze jest rezerwa na dobry kąsek, a podany posiłek znika bez marudzenia...

     Niedawno, Lucky wrócił z porannego spaceru i pobiegł do miski...Uważnie sprawdził, czy nie przemycam w kurczaku tabletek (codziennie sprawdza) i przystąpił do jedzenia...Zjadł równiutkie pół posiłku, jakby ktoś linijką odmierzył...Oblizał się i podziękował (zawsze dziękuje)...

Byliśmy totalnie zdziwieni...

     Głodny pojedzie na Wrzosowisko ??

No cóż...

     Podejrzewaliśmy, że jest to premedytacja, ale uwierzyć w to, było trudne...

     Po wieczornym powrocie do domciu, szczęki nam opadły...To było działanie celowe !!

     Na widok w połowie wypełnionej miseczki, psisko z radości aż zaskiełczało !! W końcu miseczka nie była pusta po powrocie...;o)

Bardzo zadowolony pochłonął swoje "zapasy", a potem siadł na środku pokoju i czekał na kolację (jak zawsze)...To była rezerwa na przetrwanie...;o)

     Tak nam się psisko uczłowiecza...;o)

     Przy trójce Nielotów wiele rzeczy uzgadniamy mailami i sms-ami, bo "gumowe uszy" działają całodobowo...W perspektywie mamy ukrywanie planów przed psem...Póki się Sierściuch czytać nie nauczy...;o)

     Czwarte Dziecko w Rodzinie...;o)

wtorek, 14 października 2025

Tak się Dziadkowie bawili...

 Zarzekała się baba: "Nigdy więcej !! Ni hu hu !!", 

bo po tarmoszeniu drzwi długo brakowało tchu,

i choć słowna z niej istota, a drzwi świetnie spasowały...


Znów pojawił się Pan Kurier, a pakunek nie był mały.

Paczka ?? Pikuś !! - "Pół Gordyjki" - można dźwigać,

ale wtaszczyć to na "piętro" ?? Przed tym można się już dygać !!

Delikatne toto, kruche, niczym chińska porcelana,

choć to Ślubny dźwigał więcej, czuła że to dźwiga sama.

Znów Fizyka się kłaniała i architektoniczne cuda,

nawet trochę telepatii, bo może tak się to uda...

Jakim cudem się udało ?? Tego pojąć nie jest w stanie,

i choć odrobinę krzywo, jak zaległo - tak zostanie...;o)


"Nigdy więcej" - baba myśli, lecz już głośno nic nie gada, 

bo plan cały nie skończony i się na nic to nie nada.

Ledwie pot troszeczkę przeschnął, krzyż i barki odetchnęły,

przyszedł dzień, że dla rozumu, nie ma żadnej już nadziei...

Paka ?? Kolos !! Ten rodyjski !! Nawet obejść trudna sprawa...

I choć cel był bardzo jasny...Trudna czekała zabawa...

Po kawałku dwóch Wariatów, zasuwało do Stodoły,

trochę pchając, trochę ciągnąc, przez kamienie i wądoły...

Czy tym razem bez Fizyki i konstrukcji się obejdzie ??

Wszystko przecież przemyśleli, rozejrzeli się też wszędzie...

I jak obuch w nich walnęła bardzo jasna ta przyczyna...

Jeśli chcą pokonać progi, to nie wpuści ich futryna...;o)

Jak mierzyli i sprawdzali, drzwi nie były zmontowane, 

sami sobie zgotowali to wyzwanie doskonałe...

I choć trudno w to uwierzyć, mierząc siły, widząc ciało,

jakimś niewyobrażalnym cudem, Waryjatom się udało !!


Tak właśnie, Fizyka i człek,

wprowadzili na Wrzosowisku XXI wiek...;o)

wtorek, 7 października 2025

Kwartalna zajawka wrzosowiskowa...

      Wrzosowisko posmutniało...

     Lucky przez trzy dni odsypiał, chrapiąc niemiłosiernie...;o)

A Dziadkowie ??

No cóż...

     Matka Natura nie miała nad nami litości...Wrzosowisko rodziło jak oszalałe, a my to zbieraliśmy, obrabialiśmy, i pot nam po poopach spływał...;o)

     Nasza maleńka "Genowefa Pigwa" (1,4 m), obsypana była "bez pojęcia", a owoce były wielgachne i tak pachnące...

     Głogu zebrałam maleńką część, bo na koniec sezonu ręce odmawiają posłuszeństwa...

     To był wyjątkowo obfity rok...;o) Wszystkiego otrzymaliśmy "po kokardy"...;o) Słoików deficyt...Miejsca w piwnicy brak...;o)

Gordyjka uchachana ponad miarę...;o)))

     I powoli przyszła pora kończyć wrzosowiskową zabawę...

     Na pierwszy ogień poszedł "ludziowy" basen...(Mieliśmy też psi basen i ptasi basen)...

     Lucky jak tylko zauważył co się szykuje, szybko przybiegł i zajął miejscówkę w swoim basenie..."Mojego nie ruszaj !!"...Pamiętacie jak trudno było go przekonać do basenu ??

W tym roku miłość do basenu rozgorzała !! Ależ on kochał ten basenik !! ;o)

     Jak bardzo ??

Tak !!

     Wymyty basenik suszył się zawieszony na kopule, a Sierściuch leżał pod nim i pilnował !! Nie mógł zrozumieć procesu sprzątania basenu...Rozpacz wypisana była na psim pysku...

     "Dlaczego ?? Po co ?? Zrobiłem coś złego ?? Nie kochasz mnie ?? "...

A mnie się serducho krajało...:o(

Po dwóch tygodniach jeszcze zagląda, czy się basenik nie pojawił...:o(

Z resztą...

     Lucky w tym roku bardzo się zmienił (rozwinął ??), co składamy na karb pobytu z Dzieciakami...Obserwował i mimowolnie przyswajał...Może kiedyś opiszę jak nam psisko "sczłowieczało" ??

     Póki co wracam do mielenia pigwy...;o)

środa, 1 października 2025

Lipiec...Przepięknie i epicko...

 Ledwie Dziadziuś zjadł kalarepki...

Luckuś odespał "wieczne pilnowanie" Nielotów...

A Babcia pozbierała prawie wszystkie czereśnie...

Nadszedł czas na Wielkie Wnucze Wakacje...;o)

     Będzie krótko, obrazkowo, bo by się Babci klawiatura zużyła...;o)

     Tygrysek był bardzo zajęty, realizując program kosmiczny...Jak to wytrzymały Jego chude nóżki - nie mam pojęcia...Ale rakiety latały przez caluśki dzień...;o)

     Tak wyglądał nasz Sierściuch, kiedy przechodziły lipcowe burze...York by się pod tą ławką nie zmieścił...Ale wielki strach "kurczy" psa...;o)

Ale zdobywaliśmy też szczyty...

Princeska szybowała pod sufitem...;o)

Księciunio opracowywał technikę korzystania z trampolin na leżąco...;o)

Odwiedziliśmy Smoczysko...;o) Ale głodny nie był, bo Wnuki wizytę przetrwały...;o)

Byliśmy oczywiście w Andrzejówce, zwanej przez Babcię Jędrusiowem...;o)

Było też edukacyjnie...;o)

Pani Fizyka bardzo się cieszyła widząc trójkę zapaleńców...;o)

I tylko "autka" mogły odkuć Nieloty od eksperymentów...;o)

     Ale hity tegorocznych wakacji były inne...

     Po pierwszych próbach na Wrzosowisku i osiedlowych boiskach, nadszedł czas na "prawdziwego tenisa"...Okazało się, że wcale nie jest to takie proste...Kort jest jakiś większy...Siatka jakaś wyższa...Ale...

Bakcyl został zaszczepiony !! 

Nawet załamanie pogody nie mogło przerwać rozgrywek...;o)

Nie mniej, numerem "1" 2025 został...

     "Piksel" !!

     Idealna rozrywka dla miłośników gier komputerowych...;o)

Piksele gwarantuje organizator, a kursorem są "człowieki"...;o)

     Po godzinie skakania po "monitorze", nawet bieliznę mieliśmy mokrą od potu !! Ale zabawa była przednia !! ;o)

Podsumowując...Cytuję:

     Księciunio: " Iść do Stodoły o 19-tej to nie wstyd"... (Nie musieliśmy zaganiać Wnuków do spania, bo bardzo pilnowały odpoczynków)...

     Princeska: " To był najpiękniejszy dzień w moim życiu !!"... Usłyszeliśmy to siedem razy !! ;o)

     Tygrysek: " Babciu !! To jest epickie !!"...Nie mam pojęcia skąd czterolatek wytrzasnął "epikę", ale używał jej tak poprawnie, że poza uśmiechem rozczulenia, wywoływało to totalne zdziwienie...

     Pożegnanie Princeska z Tygryskiem przyjęli normalnie (nastąpiło nasycenie Dziadkami), Księciunio zacisnął zęby i jakoś dał radę (profilaktycznie skrócił pożegnanie)...

     Piękny to był lipiec !! Przepiękny i epicki !! ;o)

sobota, 13 września 2025

Powrót do przeszłości...

     Zegar tyka i tyka, i tadamm...Wrzesień...Ale jaja...

     Właściwie, gdyby nie zdjęcia, to już bym miała problem z ogarnięciem tej czasoprzestrzeni...

     I jak zacząć, po tak długim "pit-stopie" ??

Chyba chronologicznie będzie najrozsądniej...

     No to "powrót do przeszłości"...Czerwiec...

     Zdemolowany "Misiowy Domek" spowodował rozpoczęcie wakacji naszych Wnuków sporo wcześniej, a my cieszyliśmy się z tego niemiłosiernie...;o)

     Będzie krótko, żeby nie przynudzać...;o)

     Pierwszym znakiem, że rozpoczynają się wspólne wakacje jest zmiana miejscówki dla Luckiego...Jazda z przodu jest rewelacyjna !! ;o)

     W sadzie pojawiła się "kopuła", a Dzieciaki nie wahały się jej używać...;o)


     A w Stodole udało się zagospodarować kawałek podłogi i urządzić "sypialkę"...;o)
     Że Dzieciaki wcinają popcorn w łóżkach ??
Hmmm...

      Bo to kino na leżąco było...;o) Pokemony rządziły przez wiele wieczorów...;o)


     Tygrysek nauczył się jeździć na rowerku...;o)


     Babcina jajecznica uzyskała tytuł "Najlepsza Jajecznica na Świecie"...;o)

     I nadeszło pierwsze pożegnanie...


Ale smuteczków nie było...
Bo za parę dni, za dni parę...;o)

niedziela, 1 czerwca 2025

WWW...

     Maj kręcił nami niemiłosiernie...

     Na Wrzosowisku: zakryj - odkryj, posadź - posiej, wytnij - wypiel...Ręce pełne roboty...;o)

     W Zaścianku: kup - przygotuj, spakuj - rozpakuj, wypierz - sprzątnij...Ręce pełne roboty...;o)

     Odpoczniemy w okolicach września...Trochę...;o)

     A wszystko przez czekający nas nowy projekt "WWW"...I nie o stronę internetową chodzi...

     Ale oprócz zajęć standardowych, trzeba ogarnąć "projekty w trakcie"...

No to Dziadkowie, w tak zwanym "międzyczasie", przymierzali, obcinali, przykręcali, i...

Wiecha !!

Boazeria na ścianach położona !! :o)

W Stodole zrobiło się milusio, cieplusio i cichusio...;o)

     Ale zanim Pan N. przykręcił ostatnią deseczkę, na Wrzosowisko dotarła tajemnicza przesyłka: 

Bardzo tajemnicza i bardzo ciężka...;o)

     I chociaż byliśmy przekonani, że apogeum głupoty osiągnęliśmy już dawno, ta przesyłka nam udowodniła, że z wiekiem głupota ewaluuje i pęcznieje w stopniu niewyobrażalnym...

Dwójka Emerytów postanowiła przetransportować ją, techniką egipską, na rolkach - samodzielnie...

Co nastąpiło później, nie nadaje się do publikacji...;o)

     Wysiłek mięśni był oczywisty, ale to nasze szare komórki przeszły test trudniejszy niż Mensa...

Dlaczego ??

     Bo gdzie sił brakuje (baba 50 kilo to nie jest dobry tragarz), albo ruszysz mózgownicą, albo polegniesz...;o)

Nie polegliśmy !!

Drzwi dotarły szczęśliwie (i w całości) przed stodołę...Ufff

     - Tu już mogą zostać...- wymruczał Pan N. ... - Żaden złodziej ich nie ruszy...

Nie odpowiedziałam, bo ledwie łapałam oddech...;o)

Wiedziałam jedno...Dwa takie Uparciuchy w życiu nie zostawią tych drzwi pod Stodołą, mając zaledwie kilka metrów do celu...

     Został "pryszczyk"...

     Odwrócić te drzwi "w szerz" i przejść przez otwór drzwiowy...W powietrzu...;o)

I tu należą się wielkie podziękowania Pani Fizyce...

     Kiedy drzwi stanęły na swoim miejscu, byliśmy z siebie bardzo dumni, byliśmy szczęśliwi i niewyobrażalnie zmęczeni (fizycznie i psychicznie)...

     Ale przed nami "WWW" !!

     Zegar tyka, Dziadkowie się sprężają...Marzenia trzeba realizować...;o)

niedziela, 25 maja 2025

Ale plama !! ;o)

     Czas płynie nieubłaganie i za kilka dni nasz najmłodszy Wnuk skończy 4 lata !! ;o)

     A że takiej okazji bez prezentu zostawić nie można, więc Dziadkowie postanowili...Będzie urodzinowa Wyprawa !!

     Miejscówka ?? Wiadomo, że baseny, czyli Bukowina Tatrzańska...

     Termin ?? Dzień powszedni (żeby uniknąć tłumów), nie imprezowy (Dzień Matki, Dzień Dziecka)...Trzeba się było sprężać...;o)

     Po konsultacjach na najwyższym szczeblu, z Misiowymi Rodzicami, udało się Babci wstrzelić w terminarz Tygryska...;o)

     Misiowy Tata zgłosił się na ochotnika, żeby zapewnić transport Młodego do Zaścianka, co zaowocowało dodatkiem do prezentu...Nocowanka !!

Młody przeszczęśliwy...;o)

     - To ile tych nocowanek będzie ?? - pyta Misiowy Tata przy pożegnaniu...

     - Dwadzieścia nocek !! - oświadcza Młody...

Nasze miny ??

Bezcenne...;o)

     Wypad do Bukowiny wspaniały...Dopisywały humory...Dopisywał apetyt...A wielki basen "na wyłączność" aż zapierał dech w małych płuckach...;o)

     Cztery godziny śmignęły na zegarze migusiem !! Tak szybko, że Dziadziuś pobiegł do kasy dwie minuty przed "godziną 0"...;o)

Podchodzimy do "Icka"...

     - Babciu...A gdzie jest Zaścianek ?? - pyta Tygrysek...

     - Tam...- Babcia wskazuje kierunek...- Ale my jedziemy do Misiowego Domku...- wyjaśnia Babcia...

     - Dlaczego ?? - pyta Młody...

No właśnie...Dlaczego ??

     W samochodzie robi się bardzo cichutko...Tygrysek smutnieje i przestaje szczebiotać...Kilka minut później zasypia...

     Jak my dobrze znamy te wielkie smuteczki !! Jak bardzo wtedy gniecie człowieka w okolicach serducha...Echhh...

     - To Dziadkowie dali plamę...- mruczę do Dziadka i uśmiechamy się do siebie...