Przestaje mnie dziwić fakt, że UE zaczęła "grzebać" przy płciach...
"Mieszańców" powstała prawie trzydziestka...
Zapragnęłam, po tylu latach bytowania, poznać osobistą płeć...
"Niby baba" ??
Za "baba" przemawiają niewątpliwie dwa szczęśliwie odbyte porody...
Za "niby" fakt, że zakupy są dla mnie dopustem bożym najwyższej kategorii (no chyba, że odwiedzamy market budowlany, albo salon samochodowy)...
Postanowiłam więc, podkreślić swoją "kobiecość", i udałam się do SPA...
Sprawnie Pracuj Ancymonie...
Zakres oferowanych usług zadowoliłby nawet najbardziej wybredne Kobiety...
Pobyt rozpoczął Naturalny Piling Wody...Czyli mżawka...
Co prawda, można by go zakwalifikować jako Krioterapię Naturalną, bo lodowate igły aż "paliły" w zetknięciu ze skórą, ale samego słowa "krioterapia" nie lubię...
Brrrr...
Kolejną atrakcją była Gimnastyka Wszystkich Kończyn, że o grzbiecie nie wspomnę...Czyli sadzenie żywopłotu w trzech rzędach, z roślinności różnorakiej...
W pakiecie z "gimnastyką" były Okłady z Przyszłej Borowiny, albo Innego Torfu...Czyli zabezpieczanie wiórami drewnianymi korzeni, w celu zatrzymania wody...
Ten zabieg będę jeszcze kontynuować, bo w SPA brakło wiórów, a zaprzyjaźniony tartak jest po drodze "w tą", a nie "w tamtą"...;o)
Wszystkiemu towarzyszyła równie Aromaterapia Złożona...Złożona dokładnie z trzech delikatnych kwiecistych zapachów...
Przebiśniegi jeszcze kwitną, krokusy szaleją, puszkinia wystawiła błękitne dzwoneczki... |
Przy okazji można było skorzystać z Solarium, w nieograniczonych ilościach, bo Szefowa SPA miała wyśmienity nastrój przez te kilka dni...Promocja taka...Do każdego "zabiegu" Solarium w gratisie !!
Zadbano o wszytko...
Było miejsce "kultu", czyli nasza palma wielkanocna z zeszłorocznych Świąt, która niespodziewanie wypuściła korzonki, a zasadzona w kąciku wybujała wręcz imponująco...
Było również egzotycznie...
Masaż Rozgrzanymi Kamieniami !!
Co prawda rozgrzewają się dopiero teraz, wykopywane systematycznie, segregowane i znoszone na "makatkę", ale zabieg to zabieg, i wybrzydzać nie ma co...
Pan N. oszacował nasz "urobek" na jakieś 300 kilo...
A jakie było wyżywienie !!
Śniadanie: Kanapki jedzone w samochodzie, żeby czasu nie marnować w SPA;
Obiad:
Kiełbaska z kija nie ma sobie równych !! |
Ale, kiedy "Szefowa" żegnała nas wieczorami w taki sposób:
Wiedzieliśmy, że o poranku będziemy pałaszować kanapki w samochodzie, jadąc na kolejne "zabiegi"...
Gdzież jest jeszcze SPA, zapewniające taką obsługę i tak różnorodną gamę zabiegów ??
A samopoczucie !!
Młoda Bogini !!
No może nie taka młoda...Może nie bogini...
Ale fakt jest faktem...Kondycję mam coraz lepszą, a byle "bolki" to pikuś z tymi, które miewam po "maratonie"...;o)
P.S. Dagusiu !! Groszek posiany !! (To była prywata...Dagusia uwielbia zielony groszek prosto ze strąka)...;o)