czwartek, 16 marca 2017

Od paniki do euforii...I odwrotnie...

     Wrzosowisko odkryło w nas coś nowego...Niestabilność odczuć...Do tej pory, kiedy dopadała nas faza "pomysłów", rozpoczynaliśmy od projektu, następował etap realizacji, no i oczywiście "euforia", że się udało...Panika nie gościła w tych realizacjach, albo gościła rzadko...
     Rozmiar Wrzosowiska zmienił to diametralnie...
     "Nie damy rady" - pojawiło się w naszym słowniku, i pozostało na dłużej...
     Rozpoczyna się to od pomysłu...
Hmmm...W pomysły to my jesteśmy bogaci...
     Potem następuje realizacja, która podnosi poziom adrenalinki i wyzwala endorfiny...
     A potem następuje panika...
Nie damy rady...
Nie zdążymy...
I niczym dwa "robokopy" zaiwaniamy, żeby prześcignąć czas i nie polec z kretesem...
     Kości zaczynają "skrzypieć", mięśnie zaczynają sztywnieć, ramiona bezwiednie zwisają, a pupsko domaga się leżakowania...
     Czasem tak "przegnę", że z zagonów wracam na "ślepaka", bo mi w oczach malownicze plamki latają...Co dziwne...Są różnokolorowe...
     Ale po piętnastu minutach na leżaczku, coś jakby mnie w pupsko kłuło, a "zły" do ucha szepcze...
     "Ty sobie leniuchujesz, a chwaściory rosną"...
     Kiedy już nawet "zły" z sił opada, a my opadamy bez sił na ławeczkę, zaczyna się "rozliczanie z teraźniejszością"...
- Nie zgrabiłem...
- Nie wypieliłam...
- Nie zebrałem...
- Nie zabezpieczyłam...
     To taki "rachunek sumienia", który już przełożenia na działanie nie ma, bo z trudem przebieramy się z roboczych łaszków...
     Po dwóch latach wiemy, że nie "wygramy" z Wrzosowiskiem...
Takiej opcji Matka Natura nie przewidziała...
Mamy tylko cztery ręce i PESEL, którego nie przerobimy...
     Ale czasem coś nam się udaje...;o)


     To nasz warzywniak w sadzie...
Konieczność, którą wymusiła natura...
     Na południowym stoku, wiele warzyw czuło się kiepsko...Za dużo słońca, za mało wody...No i fakt, że pielenie w lecie bywa zabójcze dla "pielarki"...
     No to zaczynamy eksperyment warzywny w sadzie...
Ogródeczek jest tymczasowy, bo jeśli się nie sprawdzi, to dostanie "nakaz eksmisji" w inny rejon...
     Na furtkę już sił nam brakło, więc zastosowałam doraźnie mało ekologiczne rozwiązanie, żeby się "towarzystwo grzebiące" nie rozpanoszyło...


     To euforia...
     A gdzie panika ??
- Nie skończyłam oleić "Orzeszka"...
- Nie wypieliłam grządki na zagonach...
- Nie poprawiłam kwietników w "rosarium"...
- Nie zagrabiłem resztek po wycince...
- Nie sprzątnąłem ściętych drzew...
- Nie przekopałem terenu pod warsztat...
etc...
     Lista jest długa...
     Tak długa, że wyklucza możliwość samozachwytu...
     W pojedynku "my - natura", natura jest zawsze kilka kroków przed nami...
     Ale kolejny kawałek Wrzosowiska jest "po naszemu"...
     Jeszcze kilkadziesiąt takich kawałków i może doprowadzimy do remisu ??

29 komentarzy:

  1. Znam to z autopsji, mam malutko i się nie wyrabiam :-)))
    I tak wygląda życie na wsi, one chyba też ze wszystkim się nie wyrabiają, albo wyrabiają, bo nauczone jak to robić?
    Mówię o gospodyniach wiejskich.
    Trzeba siedzieć na Wrzosowisku na stałe,
    ale za parę lat wszystko się ułoży i będzie dobrze i dacie radę,
    bo jest Was dwoje jednak :-)
    Pozdrawiam wiosennie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz. że nam ostatnio zaświtało, że ten "warzywniak" w sadzie to by na "cztery ręce" wystarczył ?? Ale ziemniaczków by nie było, i truskawek, i poziomek, i ogórków...I przestaliśmy biadolić...;o)
      Mamy dwie "Pielaczki" w sąsiedztwie, obserwujemy Je cały sezon i szacunek Im się należy nieustanny...RoboBaby po prostu !!
      Jeszcze kilka lat będzie "doraźnie", a potem ?? Powroty do domciu staną się jeszcze trudniejsze...;o)
      Może "klonowanie" będzie na NFZ ?? ;o)
      Buziole...

      Usuń
  2. Wtedy będzie klapa,
    kiedy zniknie zapał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy na horyzoncie cel,
      zapał nie może mieć zer...;o)

      Usuń
    2. Najmniej ich męczy
      gdy zapaleńcy.

      Usuń
    3. Niepożądany,
      ogień słomiany...;o)

      Usuń
    4. Bardzo przydałą
      bywa wytrwałość.

      Usuń
    5. Tworzyć z niczego coś,
      Światu na złość...;o)

      Usuń
  3. Ojjjjj- faktycznie niedługo się zacznie :) a co roku obiecuję sobie, ze nie będę tyle sadzić i co ?? i na wiosnę znów zaczynam szaleństwo

    OdpowiedzUsuń
  4. A dyć nie gnajcie tak, po delektujcie się trochę przyrodą ;)
    Ten płoteczek wkoło warzywniaka bardzo mi się podobuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delektowanie przyrodą idzie nam najlepiej !!
      Zobaczymy czy konstrukcja przetrwa ten tydzień...;o)

      Usuń
  5. W tym temacie nie pogadamy...
    Uważaj na siebie, ja cię proszę!

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas się mówiło: "Nie wszystko naraz, bo będzie ambaras".:)))
    Próbowałam wpisać komentarz, jak wcisnęłam opublikuj, to... zniknął. Gdyby się jednak pojawił, to usuń.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam usunąć taki piękny komentarz ?? Nie !! :o)

      Usuń
    2. Chodziło mi o to, gdyby się pojawił podwójnie.:)))
      Tak mi się nasunęło, że to by było fajne zdanie na... makatkę.:)))

      Usuń
    3. Rozbawiłaś mnie tą makatką !! ;o)

      Usuń
  7. Toż nie da rady wszystkiego zrealizować, bo dzień za krótki.
    No i trzeba też "nicponierobić".

    OdpowiedzUsuń
  8. I taki to broblem pracoholików jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla pracoholika największym jest smutkiem,
      nie móc popracować z odpowiednim skutkiem...;o)

      Usuń
  9. Oj tam, oj tam....nie ma to tamto - świetnie sobie radzicie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawdziwa jest zagwozdka,
      jak tym wymaganiom sprostać...;o)

      Usuń
  10. Posadzić coś, później to obserwować jak rośnie, jak puszcza pierwsze owoce, plewić przy tym, wszystko po to, aby później rozkoszować się gotowym darem od roślinek - bezcenne! ♥ Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do swojego kącika! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie chodzi w tym całym zamieszaniu...
      Patrzeć radośnie,
      jak rośnie...;o)

      Usuń
  11. Najwspanialsze jest to, że pomimo Peselu, wciąż Wam się chce zmieniać Wrzosowisko. Trzymam kciuki za dążenie do remisu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uparciuchy "Kłapouche",
      wciąż na pracę strzygą uchem...;o)

      Usuń