piątek, 10 marca 2017

Rozpoczynamy życie "na dwa domy"...

     W moim kalendarzu księżycowym zaczyna być "bazgrato...Nasiona podzielone na "grupy siania"...Sadzonki zamówione...Terminy urlopowania Pana N. wyznaczone nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem...Pogoda ??
     Pogoda zawsze jest, tylko czasem nie taka o jakiej marzymy...
Matka Natura jest łaskawa dla "waryjatów"...
Na to liczymy...
     Chociaż, nawet jak kapie, siła nieziemska Wrzosowiska, przyciąga nas okrutnie i mimo podpowiedzi rozsądku (ktoś ponoć twierdzi, że z wiekiem rozumu przybywa), tniemy na północ z prędkością "światła"...Z całym szacunkiem dla "Lotnych" i radarów...
     W Zaścianku układamy plan prac...Na Wrzosowisku go zmieniamy...Taka tradycja...
     Póki marzec, mamy czas na prace, których nawet nie ruszymy w sezonie...
Przekopanie kolejnego miejsca w sadzie ??
W sezonie zapomnij !!
     Po pierwsze, prace ziemne odpadają ze względy na twardość gruntu (bez siekiery możesz pomarzyć)...
     Po drugie, jest milion innych rzeczy do zrobienia...
No to zaczynamy...
     Pan N. walczy z "sadowym warzywniakiem" przy pomocy szpadla, ja przez cztery godziny macham pędzlem, olejąc sufit w "Orzeszku"...Mało mi się szyja od odwróciła w drugą stronę...
Rzut oka na budzące się zagony...

Nasza ozimina, czyli czosnek wystawia głowę...
Pierwszy krokusik, który dedykuję Dagusia...Ona wie dlaczego...;o)

     I obolały powrót do domu...Nawet się nie odzywamy do siebie, żeby nie marnować resztek sił...
     - Jutro chyba nie damy rady...- komunikuje Pan N.
     - Aha...- przyznaję Mu rację...
Kolacja o 19:30...
O 20:00 cisza nocna...
     - Na którą nastawiamy budziki ?? - pytam dla ścisłości...
     - Ja na 5:50...Zrobię kawę...Ty nastaw na 6:00...
Tyle w temacie braku sił...

Na błękitno jest fajnie...
     Pan N. wraca do szpadla, ja ruszam na zagony, bo mnie podkusiło kupić dymkę (powinnam mieć zakaz wstępu do sklepów ogrodniczych, bo zawsze coś wykombinuję)...Dymki w planach nie było...Ale taka samotna leżała w tej siateczce...Tak tęsknie "piszczała"...

Waryjatka...
     No to posadziłam prawie 200 cebul...Kolejny eksperyment...
Po kiego ja te plany robię ??
Hmmm...
Krzyż "pęka"...Biodra odpadają...Kolan w bólu nie czuję...
     No to poszłam robić płot do warzywniaka...Bo mi się w międzyczasie koncepcja zmieniła...
     Nie to, żeby dobrowolnie...Na system poziomy brakło by gałęzi...No to rozebrałam co zrobiłam i zaczęłam od nowa...Będzie na "pionowo" z uwzględnieniem rozmiaru kury...
Ale, w międzyczasie rzucam okiem...
     Kwietniki zaczynają szaleć...Szczególnie "drewniak"...Chyba przedobrzyłam...;o)
"Tu podsypię...Tam osłonię...Podleję ziółkami..."
A teraz truchleję na widok kolejnych, nocnych przymrozków...
Echhh...

Czy ja już pisałam, że nie lubię tulipanów ??
     A to będzie nowy cykl zdjęciowy...
Ciekawe co z tego wyjdzie...


Potem zrobimy z tego panoramę...
     Wrzosowiskowe "rosarium" od marca do...Hmmm...;o)

23 komentarze:

  1. Niezwykle sympatyczna "waryjatka" z ciebie Gordyjko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oba jesteście waryjoty :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy każdej sposobności to sobie powtarzamy...Na Wrzosowisku dwa razy częściej...;o)

      Usuń
  3. Pięknie piszesz
    o tak ciężkiej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z waszej działki najbardziej podoba mi się nazwa. Pachnie taką Szkocją, jakiej nie znaleźliśmy. Pachnie powieściami sióstr Bronte:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz !! A miała pachnieć Bieszczadami...;o)

      Usuń
  5. "...z wiekiem rozumu przybywa...". No cóż. Wam bardziej pasuje: "Młodość przychodzi z wiekiem" :-). Czym starsi, tym...młodsi :-)
    Życzę Wam, aby ciała Wasze dostosowały się do wieku mentalnego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie życzenia pozostaje skwitować: Amen !! ;o)

      Usuń
  6. Mam to samo, ręce opadają, kawa stygnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawy nie marnujemy !! Pit Stopy muszą być !! Na leżaczkach w "Orzeszku"...;o)Ale kwadrans i w kierat...;o)

      Usuń
  7. Fajne takie życie na dwa domy :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko głowa musi szybciej pracować, bo zakupy na dwa domy bywają zabawne...;o)

      Usuń
  8. A ja właśnie jestem w rozterce: grabić liście i odsłaniać, czy nie, bo w nocy ciągle są przymrozki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie ryzykuję, chociaż południowy stok już nieźle nagrzany...Marzec ma swoje prawa...A skoro "pełnia" nie przyniosła ocieplenia to szału nie będzie...;o)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Mieszczuchy na roli !! To dopiero szaleństwo...;o)

      Usuń
  10. Twoja mózgownica odpoczywa od zgiełku ale nie od myślenia i kombinowania. Myślałam, że to tylko ja tak mam, że zaczynam coś dziergać i po jednym dniu zmienia mi się koncepcja wzoru, albo przeznaczenia i wtedy zaczyna się prucie albo szukanie innego zastosowania. To trochę tak jak z tym Twoim płotem. Podziwiam pracę, zacięcie i"Waryjatkę z Panem N". Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  11. Spoko i luzik.
    Ja też niebawem do wariatów dołączę.
    :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty już masz zagospodarowane to możesz się leniować...;o)

      Usuń