No to na "resztę" czas nadszedł...
Kokosek rozbity, mleczko wychłeptane, więc do prac bardziej złożonych czas przystąpić...
Oczywiście nie namawiam do tłoczenia oleju sposobem domowym, bo może to być lekko uciążliwe, ale dobrze wiedzieć, że kokosowa kopra stosowana namiętnie w cukiernictwie zawiera aż 70% tłuszczu...
Ale jakiego tłuszczu !!
Klękajcie narody...
Olej ten przyswajalny jest w takim stopniu przez nasze organizmy jak żaden inny i co najważniejsze (przynajmniej dla jednostek miłujących odchudzanie), olej ten nie powoduje odkładania się masy tłuszczowej...
W sprzedaży najczęściej oferowany jest w niewielkich słoiczkach, w postaci rafinowanej, odkwaszony i wybielony, i co istotne (przynajmniej dla mnie), bezzapachowy...
No to czas owo cudo zastosować...
Nie powiem...Pewne opory miałam kiedy postanowiłam dla dobra nauki przystąpić do eksperymentu...Ale ciekawość była silniejsza...
Na pierwszy ogień poszły naleśniki...
Jeśli zaczynać to z górnego "c", a wiadomo, że naleśniki bywają fanaberyjne...
Zapach smażenia unosi się w caluśkim mieszkaniu, jeden się przypieka, drugiego ciężko usmażyć, i trauma gastronomiczna gotowa...
No i...
No i, moi Drodzy, od dzisiaj nie smażę naleśników, racuchów, czy placków na niczym innym...
Ot co...
Oleju poszło niewiele, naleśniczki wszystkie jednakowe, a mój naleśnikowy proceder został przed Sąsiadami całkowicie ukryty...
Żadnego ociekania tłuszczem...
Żadnego przypalania się na zabój...
I zużyte ledwie parę łyżeczek owego specyfiku, bo wydajny jest nieludzko...
A naleśników była fura cała...
Na następny ogień, i to prawie dosłownie poszły kotlety...Potem bitki...
Efekt zadowoliłby nawet Jadwinię ;o)...
Mimo znikomych ilości tłuszczu efekt przypalania nie wystąpił ani razu...
Echhh...
Na smarowanie pieczywa, jednak jeszcze się nie zdecydowałam...Może dlatego, że jak wyczytałam, systematyczne stosowanie owego "cudu" powoduje spadek wagi ciała 0,5kg tygodniowo...W niecały rok całkiem bym zniknęła...
Tajemnica polega na tym, że olej kokosowy pobudza przemianę materii, zmuszając nasz organizm do spalania "naddatków"...
I cóż jeszcze ??
Około połowa zawartości oleju kokosowego to kwas laurynowy, który przekształca się monolauryn...Nic Wam to nie mówi ??
W naturze takie ilości monolaurynu posiadają dwie substancje, olej kokosowy i mleko matki, a właściwości mleka matki zna chyba każdy...
Monolauryn ma właściwości bakteriobójcze, wirusobójcze i w odróżnieniu od antybiotyków niszczy tylko szkodliwe dla nas wirusy i bakterie, wzmacniając nasz układ odpornościowy...
Cuda...Prawdziwe cuda...
Jest też coś bardzo istotnego dla naszej wrodzonej urody...
Olej kokosowy stosowany zewnętrznie ma wprost zbawienny wpływ na naszą cerę, odżywiając ją i nawilżając, bez konieczności stosowania drogich kuracji kosmetycznych...
Zawiera taką ilość naturalnych antyoksydantów, że wolne rodniki nie mają szans, a stosowany kilka tygodni regularnie, wygładza naszą twarzyczkę z ewentualnych zmarszczek...
Świetnie zwalcza wysypki, egzemy, dobrze leczy skaleczenia i mikrourazy, łagodzi świąt i ból po ukąszeniach...
I co zapewne zainteresuje moich niektórych Czytaczy, pomaga zwalczać "stopę sportowca", uciążliwą, przewlekłą grzybicę stóp...
Maseczka nałożona z oleju kokosowego na włosy chroni je przed utratę protein i wzmacnia, powodując że są miękkie, lśniące i mocne...Stosowany na skórę głowy wzmacnia cebulki (hamuje proces wypadania włosów) i pomaga w walce z łupieżem...
Czy to wszystko prawda ??
Odpowiedzi na to pytanie, póki co nie udzielę, ale jako rasowy królik doświadczalny staram się regularnie papciać liczko owym specyfikiem, a Pan N. przeprowadza eksperyment "wzmacniania cebulek włosowych", więc pewnie jeszcze przez Bożym Narodzeniem jakieś wnioski będę w stanie przekazać...
Jeżeli oczywiście nie zaniknę całkiem od jedzenia owych naleśników...;o)
Dla ścisłości dodam jeszcze, że wedle Badaczy olej ten, stosowany zewnętrznie i wewnętrznie, ma równie zbawienny wpływ na leczenie siniaków, oparzeń, kaszlu, przeziębień, gorączki, kamieni nerkowych, nieregularnych miesiączek, astmy, osteoporozy, choroby Crohma i cukrzycy typu II...
Jak to sprawdzono ??
Przeprowadzono badania na Mieszkańcach regionów Świata, gdzie kokos i olej kokosowy są w codziennym menu...
Okazało się, że owi szczęśliwcy wcale nie znają owych przypadłości...Mało tego...Przeniesieni do innych środowisk nie są na owe przypadłości narażeni, posiadając absolutną odporność...
Tylko pozazdrościć...
Tak więc, przyrzekając sumienne przeprowadzanie eksperymentu pozdrawiam Was serdecznie...Wasz królik doświadczalny...