sobota, 4 lutego 2023

Kanapowa klęska...

     Jak wiecie, kilka lat temu zmieniliśmy życie pewnego "sierściucha" o 180 stopni...Podwórzowy burek po przejściach stał się użytkownikiem "salonów"...Pisałam już nie raz o naszych postępach, o sukcesach i porażkach...Ale tym razem...

     Luckim rządzą "procedury", tak radzi sobie ze zmianami, a my staramy się nie przeszkadzać...

     Najpierw zdyscyplinował nas "spacerowo"...Pomni obowiązków opiekunów (po Cezarym i Pimpku) maszerowaliśmy na spacery trzy razy dziennie...Przez kilka pierwszych dni...W końcu pieseł zakomunikował nam dosadnie (odwracając się ogonem do Narodu), że jak chcemy spacerować to on sprzeciwu nie zgłasza i na kanapie na nas poczeka...Echhh...Lucky zarządził dwa spacery dziennie i tyle...

     Procedury "wyjść" i "wejść" też są jasno określone...;o)

     Jest jeszcze procedura "drugiego talerza", czyli, jeśli bierzemy dokładkę to należy się "psi kąsek"...Dlaczego tak ?? Zapytajcie Luckiego...;o)

     Przez kilka pierwszych miesięcy psisko bardzo starało się opanować sztukę powitań i pożegnań, ale że Pan N. pracuje na zmiany i nawet Człowiekom trudno system rozgryźć, więc odpuścił...Powitania następują po zmianie rannej i popołudniowej...Wystarczy...;o)

     Właściwie, tych psich przepisów są setki, a my coraz lepiej się w nich odnajdujemy...;o)

     No cóż...Adopcja to nie jest działanie w jedną stronę...

     Ale ostatnio ponieśliśmy klęskę...Klęskę sromotną...A właściwie, ja ją poniosłam, bo pomysł był autorski...;o)

     Kiedy Lucky miał zamieszkać w naszym domu, do zasiedlenia została przeznaczona jedna z kanap...To miał być "psi azyl"...Na tej kanapie nie siadamy, tej kanapy nie pierzemy, a odkurzana jest w czasie psich spacerów...

Lucky po kilku dniach załapał, że każdy ma swoją kanapę i kropka...

     Ostatnio jednak zauważyłam, że psisko częściej korzysta z "psiego dywanika", że wskakuje ociężale, a kilka zeskoków zakończyło się masowaniem łapek...Jak to mówi nasza Synowa: Lucky jest jakby szerszy...;o)

No to rzuciłam Panu N. pomysł odwrócenia kanapy i jej rozłożenia...Powierzchnia zrobiła się znacznie większa i dużo niższa...Kocysie i podusie poukładane...Czekamy na "procedury"...

     W pierwszy dzień, po dosadnych sugestiach (władowałam 20 kilo psa na kanapę), Lucky co prawda z drzemek nie skorzystał, ale po komendzie "idziemy spaty", która kończy naszą wieczorną aktywność, na kanapę wskoczył i zasnął...Ale jak !!

Łebek do ściany, a poopa i ogon w powietrzu...Tak żeby można było zwiać w razie zagrożenia...

Ło Matko i Córko...

     Na drugi dzień wcale nie wlazł, a po komendzie "idziemy spaty" wcisnął się w kącik koło kanapy (tak gdzie stała do tej pory) i nie ruszył się do rana...

Echhh...

Psi konserwatysta...

     Trzeciego dnia kanapa wróciła na swoje miejsce...

     - A jak będzie foch ?? - zapytał mnie Ślubny...

     - Przepraszać go nie będę...- zadeklarowałam, i liczyłam na psi rozsądek...;o)

     Ledwie Pan N. wyszedł na nocną zmianę, psisko siadło przy kanapie i zerka na mnie ukradkiem...Ja udaję, że nie widzę...;o)

     Wskoczył i siedzi...Jakby czekał na moją reakcję...No to dalej udaję, że nie widzę...

     Położył się i...Westchnął...Ale jak westchnął !!

Klękajcie Narody !!

     I nim minęło 5 minut zasnął i zaczął chrapać...Chrapał tak głośno, że musiałam pogłośnić TV !!

Wreszcie się psisko wyśpi...;o)

     Dwa dni "podłogowego zesłania" właśnie się skończyło...;o)

Procedury wróciły na swoje miejsce, a Lucki na kanapę...

     - Patrz jaki szczęśliwy...- zauważył Ślubny...

     No cóż...To była kanapowa klęska, zakończona kolejnym psim sukcesem...;o) 

23 komentarze:

  1. Widać kto u Was rządzi, kto wyznacza zasady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lodówka !! Kto rządzi lodówką, ten ma władzę...;o)

      Usuń
  2. No po prostu zrobiłaś mi wieczór, uśmiałam się, ale z podziwem!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz się śmiać bez podziwu...Śmiech w każdym wydaniu jest zdrowy...;o)

      Usuń
  3. No jak klęska, skoro wrócił na kanapę... To przecież sukces.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaaa zachowania naszych zwierzęcych pupilów to całe tomy potencjalnych opowieści, fajnie piszesz więc twoje fajnie się czyta :)
    Nasz Darek, w nocy, sypiał na wersalce z moją mamą, ona miała swoją poduszkę i on miał swoją. Poduszka była duża a pieseczek malutki, sypiał więc pośrodku niej, a jak ktoś ośmielił się położyć głowę na jego miejscówce to się nie certolił tylko spychał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzięki za uznanie...;o) Lucky się wcale na łóżko nie pcha, wręcz przeciwnie: "mam swoje, za wasze dziękuję"...;o)

      Usuń
  5. Żałuję, że nie mam psa. Nie pozwala na to zbyt częsta nieobecność w domu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sposób się nie uśmiechać czytając ten post. Lucky rządzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego się mówi, że psy przynoszą radość...;o)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawa książka powstałaby z tych opowieści psich. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, zabawny post. Miło mieć takiego zwierzęcego przyjaciela :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No i teraz widać kto w Waszym domu najważniejszy.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie najważniejsza jest Princeska...;o)

      Usuń
    2. Oczywiście że wnuki są ważniejsze od pieseczka...

      Usuń
  10. Hehe, mądry sierściuch! A mówio, że zwierzęta nie myślo! Otóż operacje myślowe bywają, jak widać, bardzo zaawansowane, czego dowodem jest ewidentna, wyżej opisana, premedytacja! Całuje serdecznie w psi nos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po zachowaniach posądzamy Luckiego o premedytację i wyrachowanie, że o filozofii nie wspomnę...;o)

      Usuń
  11. Niesamowite Gordyjko. Ja też się zdrowo uśmiałam. Nasze koty też chętnie kanapę okupują 🤣 Krzesła także. Gdzie my tam i oni.

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed Luckim wielka "rewolucja", zobaczymy jak ją zniesie...;o)

      Usuń