niedziela, 18 lipca 2021

Jest adrenalina, nie ma bólu...

     Pierwszych kilkanaście godzin było trudnych, stopa miała rozmiar XXXXXL i z trudem mieściła się w bucie, przedramienia unieść się nie dało, mdłości odpuściły po drugiej nocy...Babcinymi przyjaciółmi zostali: chłodzący żel z czarciego pazura, tabletki przeciwbólowe i...Wkłady żelowe do lodówek turystycznych...Genialny wynalazek !!

Aaaa...Były jeszcze okłady z wody z octem...;o)

Babcia nie zamierzała odpuścić... 

     Jak wyprawa, to wyprawa !! 

Przecieramy szlaki...

     Nie znając możliwości Princeski (i Babci-połamańca), pierwszy wybór padł na Butorowy Wierch...

No pewnie, że kolejką...;o)

     Podróż trochę sentymentalna, bo krzesełka pamiętały młodość Babci i Dziadka, ale te kolejki mają "duszę"...

Księciunio był zachwycony...

A Princeska...


     Po serii miliona pytań, okrzyków radości i śmiechu na cały głos, skrupulatnie witała się ze wszystkimi użytkownikami kolejki zjeżdżającymi w dół...Najsmutniejsze nawet oblicza rozpromieniały się na gromkie "cześć", krzyczane z entuzjazmem (przynajmniej sto razy) i machało z zaangażowaniem...

     Babcia w myślach wspominała pewną sześciolatkę, która robiła to samo pół wieku temu, wjeżdżając na Czantorię...

     Ale potem było bardziej poważnie...


     Kierunek Gubałówka i pierwsza "pieczątka"...;o)

Ale bez oszustwa !!

     Trasę Butorowy Wierch - Gubałówka - Butorowy Wierch, Dzieciaki przedreptały uczciwie na własnych nóżkach...No może poza kilkoma metrami...


     Poobiednią drzemkę Princeska kończyła przez chwilkę na najlepszej miejscówce...;o)

I już wiedzieliśmy wszystko...

     Księciunio daje radę, bez marudzenia...A aparat fotograficzny w starej komórce Dziadka stał się źródłem ogromnej radości i prawdziwej pasji (to odkryliśmy dwa dni później)...Księciunia pochłonęło robienie zdjęć i kręcenie filmików...Każda trasa okazywała się zbyt krótka...

     Princeska może maszerować przed siebie, pod warunkiem, że Dziadziuś ma w plecaku odpowiednią ilość prowiantu, a Babcia ma w kieszeni paliwo (czyli słodkie przydasie)...Najczęściej słyszane zdanie ??

"Babciu !! Kanapecka !!"

Przydatne były również frytki...;o) Ale koniecznie z "nagetsami"...

     Babcia może maszerować !! Musi tylko rozważnie stawiać stopę...Zbijać opuchliznę w nocy...Adrenalina zrobi resztę...;o) (I przeciwbólówki)...;o)

     Dziadziuś musi nad tym całym "bałaganem" zapanować...;o)

     Ale kiedy dotarliśmy do lokum, a pierwsze pytanie Wnuków było:

"To gdzie jutro ruszamy ??"

     Wiedzieliśmy, że "strzał" w Tatry był dobrym wyborem...;o)

Drugie pytanie:

"O której idziemy na basen ??"

Bo woda jest Ich prawdziwym żywiołem...

     Princeska śmiga w kółeczku wcale nie przejmując się głębokością wody...

     Księciunio pod wodą pokonuje kilka metrów...

Echhhh...

     Moje dwa źródełka niespożytej adrenaliny...;o)

16 komentarzy:

  1. Znajomy temat: właśnie skończyłam 2-tygodniowe opiekowanie się wnuczkami!:) Z tej radości siedzę w domu i nosa nie wyściubiam, żeby mi się jakie dziecko pod oczy nie nawinęło:) No, ale jednak trochę też oczy mi się pocą, bo jedna z nich mieszka tak daleko, że pewnie zobaczymy się za parę miesięcy dopiero...;(
    Zdrówka nóżce życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, kiedy ja tak z wnuczkami podjeżdżę. Syn stwierdził, żebym do jego trzydziestki wnuków się nie spodziewała. Ach, tak dzisiejsza młodzież...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjdzie i na Ciebie pora...;o)
      W najgorszym wypadku naślemy na Syna "dzikiego bociana"...;o)

      Usuń
  3. Kiedy to było? Bo chyba nie podczas obecnych upałów, ja od dwóch tygodni poza własny trawnik nie wychodzę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdraszczam, zanim mój wnuk dorośnie, to ja będę pewnie zgrzybiałą staruszką na fotelu bujanym!
    Jesteś niezniszczalna normalnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Cie podziwiam ,po takim upadku z bolaca noga i reszta masz sile i ochotę na dalsze wędrówki.Jesteście niesamowita rodzinka.Pozdrawiam i życzę dalszego miłego podróżowania.A o wnukach to chyba mogę tylko pomarzyc,niestety i pozazdroscic .Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciaki ponad rok czekały na wyprawę, żadna noga nie mogła mnie powstrzymać...;o)
      "Chyba" to pchła po kołnierzu...;o) A "dziki bocian" wspomógł nie jedną babcię...;o)

      Usuń
  6. "Dziadziuś musi nad tym całym "bałaganem" zapanować", brawa dla dziadziusia, ogromne brawa!!! Jak bym była na miejscu dziadziusia to bym chyba jednak "dała nogę" ;)
    Jesteś niesamowita Gordyjko, ale na pewno o tym wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tylu latach z waryjatką się Chłopak uodpornił...;o)

      Usuń
  7. Jesteście niesamowici, jak to mówią nie do zdarcia. Wnuki odziedziczyły energię w genach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo Młodzi przejmą pałeczkę...;o)

      Usuń
  8. Z Butorowego na Gubałówkę jest kawałeczek także brawa dla Was, taka wyprawa musi obładować szczęściem na milion, nawet mimo nieprzyjemnych niespodzianek, które wszędzie gdzieś czyhają.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń