czwartek, 15 lipca 2021

No to ruszamy...

     Zanim dotarliśmy do Misiowego Domku nastąpiła smutaskowa chwilka pożegnania...Lucky został w psim hotelu, u "cioci Dominiki"...

     W Misiowym Domku nastroje diametralnie się zmieniły, dwa małe Ludki przebierały nerwowo nóżkami, a Dziadkowie w pośpiechu pili kawę...Już czas !! Wielka Wyprawa !! Góry !!

W drogę !!

     Chabówka...Skansen Taboru Kolejowego...


Babcia uśmiechała się pod nosem...(Z wykształcenia jest Kolejarzem)...

Piękne czasy kolei...

     Może pociągi nie pędziły wówczas z oszałamiającą prędkością, może nie było w nich nowoczesnych wygód, ale punktualność kolei była legendarna...

A kiedy Babcia wśród eksponatów odkryła egzemplarz, który śmigał w latach 60-tych i 70-siątych ubiegłego wieku na trasach bieszczadzkich...Echhhh...

Spacery wśród parowozów były jak podróż w czasie...

     Princeska i Księciunio nie ukrywali emocji...Może z innego powodu niż Babcia i Dziadek, ale okrzyki zachwytu słychać było w całej okolicy...


     Może troszkę wysoko, ale przy pomocy Babci jakoś można było się wgramolić...;o)

     Babcia asekurowała Wnuki (sprawdzając wcześniej wnętrze), a Dziadziuś asekurował Babcię...;o)

     Zamiłowanie Księciunia do pociągów urodziło się chyba razem z nim, czy wycieczka spodoba się Princesce wiadomo nie było...


Miłość wybuchła w lokomotywie wąskotorowej...;o)

     Minutka kapała za minutką...Powoli zmierzaliśmy do wyjścia...Pozostał do zwiedzenia pług śnieżny...

     Babcia sprawdziła terytorium, Wnuki pobrykały w środeczku z radością, wysiadamy...

     Princeska przekazana Dziadziusiowi...Księciunio czeka na relokację...I Babcia nie trafia stopą w pokrzywiony schodek...

     Walnęłam o glebę z taką siłą, że okoliczne sejsmografy zarejestrowały trzęsienie ziemi o średniej sile...

Resztką rozumu chroniłam głowę...I okulary...;o)

Do mózgu dotarł odgłos chrupnięcia...

     Tak Babcia zaczęła Wielką Wyprawę...

Pęknięta kostka...Zerwane więzadła w barku...Lekki wstrząs mózgu...

     A rozum gdzie ??

     Znajdziecie go może w kolejnych wpisach, bo u Babcia daremnie go szukać...;o)

20 komentarzy:

  1. O matko jedyna! Wszystko przez te pociągi!
    Kostka to fatalnie, bark nie lepiej, ale trzymam kciuki, by dobrze się goiło, ja kuruję kolano...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżować samochodem, a spaść z pociągu, to trzeba mieć dar...;o)

      Usuń
    2. Dobrze, że nie był to lot turystyczny samolotem...

      Usuń
    3. Kostka by nie wytrzymała...;o)

      Usuń
  2. Oj, oj, oj Gordyjeczko ale sobie narobiłaś!!!!!!!!!!!!!!
    Uraz barku miałam w 1999 r, 5 tygodni w pancerzu gipsowym.
    Niech ci się goi wszystko raz dwa!!!
    I dużo cieplutkich myśli ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gips wykluczyłam zanim mnie Ślubny z ziemi pozbierał...;o)

      Usuń
    2. 20 lat robi różnicę, inne możliwości są teraz, a i podejście medycyny inne. Operowali cię?
      A może Gordyjeczko kochana los daje ci do zrozumienia, że powinnaś zwolnić chociaż krzynkę?

      Usuń
    3. Wybacz, ale teraz krzynki nie uniese...;o)

      Przecież napisałam, że rozumu Babcia nie ma...;o)

      Usuń
  3. Ładny początek ;-) Rozumiem, że w dalszej podróży byłaś noszona w lektyce!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty się nie wyglupiaj z tą kontuzją. .....
    A tak na powaznie to wspolczuje!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie wygłupiam !! Ja jestem bardzo poważna matrona...;o)

      Usuń
  5. Oj Dziadek zarobił minusa - nie pomógł Babci przy wysiadaniu. Współczuję bólu i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadek miał pilniejsze zadanie...Gnał za Princeską...A prędkość światła trudno osiągnąć...;o)

      Usuń
    2. Zwracam honor - Dziadek jest usprawiedliwiony. Wnuki dbają o Waszą kondycję.

      Usuń
    3. Wyobraź sobie ile marudził o tę nogę...;o)

      Usuń
  6. Uprzejmie proszę o szybkie wracanie do zdrowia i unikanie takich wyczynów w przyszłości! Trzym się dzielnie i niech Moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam najnowszy post i zatrwożyłam się. Musiałam cofnąć się o jeden post, bo nie wiedziałam skąd ta opuchnięta noga. Życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia i gratuluję odwagi by eskapadę kontynuować, a nie osiąść w jakimś pensjonacie na dłużej. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Anioł Stróż zawsze miał masę roboty...;o)

      Usuń