Ledwie zadokowaliśmy na podjeździe, do uszu doleciał dziwny, skrzecząco-piszczący dźwięk...Ki czort ??
Sąsiad wydobywa z siebie różne dźwięki, ale żeby aż takie ??
Rozglądaliśmy się zaciekawieni...
- Patrzcie !! Gości mamy !! - zakomunikował Pierworodny...
I fakt...Drogą maszerowały perliczki i darły się jak opętane...
Maszerowały dziarsko...Raz w jedną, raz w drugą stronę...Znowu wracały...
A kiedy nagle umilkły, i zniknęły nam z oczu...
O masz !!
Nowi rezydenci się nam szykują...
- Czyje to ?? - dociekał Syn...
- Nie mam pojęcia, jak wyjeżdżaliśmy dwa dni temu, nikt perliczek nie miał w okolicy...
Księciunio był zachwycony...
Mamy kurki !! (Na pobliskim targu usiłował nas skusić na dwa kurczaczki)...;o)
Ale perliczki się rozmyśliły, a my wróciliśmy do przerwanych zajęć...
- Dzień dobry !! - usłyszałam zza płotka...- Nie widzieliście perliczek ?? - zapytał Sąsiadka...
- Dzień dobry !! Były u nas przed chwilą, ale poszły w te chaszcze za drogą...- odpowiedziałam...
- Chłop mi oczadział...Kupił osiem perliczek dopiero co, a dzisiaj bramkę otworzył...- wyjaśniała Sąsiadka...
- Ale u nas były tylko dwie !! - sprecyzowałam...
Syn ruszył Sąsiadce ze wsparciem, a my obserwowaliśmy z pewnej odległości...
Dwie się odnalazły...Ale zaraz potem zniknęły...Resztę było słychać, ale nie było widać...Sąsiadka wróciła do domu z niczym...
Dzień później szukali perliczek we dwoje...
Jakby ktoś z Was widział stado perliczek, udające przepiórki, dajcie znać...Po dobrowoli w niewolę nie wrócą...;o)
niedziela, 26 sierpnia 2018
piątek, 24 sierpnia 2018
Sto lat !!
Kucyś się kiwa, pupcia się kiwa,
Babcia z zachwytu jest ledwie żywa...
Ta najpiękniejsza w Świecie Dziewczyna,
babcine serce w łapeczkach trzyma...:o)
24.08.2018r.
Princeska kończy ROCZEK !!!
czwartek, 23 sierpnia 2018
Śmierdząca sprawa...;o)
Chyba czas najwyższy na rozwiązanie zagadki numer 1...;o)
Pamiętacie te płytki, położone w środku starego sadu, i nie pasujące do niczego ??
Można by pomyśleć, że nam całkiem przygrzało, gdyby nie fakt, że w momencie ich układania upałów nie było...
Do płytek dopasowaliśmy to...
Teraz wygląda to bardziej sensownie ??
Tak ??
No to całkowitego sensu nabierze teraz...
Po trzech latach korzystania z wiaderka osłoniętego parawanem z agrowłókniny, doczekaliśmy się kibelka...;o)
Prawdziwa świątynia dumania...;o)
Kibelek jest świetny !!
Wygodny, stabilny, i ma regulowaną wysokość !!
Teraz jest ustawiony na "minimum", z racji Najważniejszego Użytkownika...
To do tego kibelka Księciunio jeździ z taka radością na hulajnodze...To on właśnie wyzwolił w naszym Wnuku ambicje "suchych majtów", bo Księciunio zaplanował sobie, że napełni to wiaderko !! Siku nie może się zmarnować...;o)
Okienka w "pawilonie" to też świetny wynalazek...
Księciunio widzi nas w każdej sytuacji...
My widzimy Księciunia, kiedy sobie "dumamy"...
Ot, i cała tajemnica...;o)
Pamiętacie te płytki, położone w środku starego sadu, i nie pasujące do niczego ??
Można by pomyśleć, że nam całkiem przygrzało, gdyby nie fakt, że w momencie ich układania upałów nie było...
Do płytek dopasowaliśmy to...
Teraz wygląda to bardziej sensownie ??
Tak ??
No to całkowitego sensu nabierze teraz...
Po trzech latach korzystania z wiaderka osłoniętego parawanem z agrowłókniny, doczekaliśmy się kibelka...;o)
Prawdziwa świątynia dumania...;o)
Kibelek jest świetny !!
Wygodny, stabilny, i ma regulowaną wysokość !!
Teraz jest ustawiony na "minimum", z racji Najważniejszego Użytkownika...
To do tego kibelka Księciunio jeździ z taka radością na hulajnodze...To on właśnie wyzwolił w naszym Wnuku ambicje "suchych majtów", bo Księciunio zaplanował sobie, że napełni to wiaderko !! Siku nie może się zmarnować...;o)
Okienka w "pawilonie" to też świetny wynalazek...
Księciunio widzi nas w każdej sytuacji...
My widzimy Księciunia, kiedy sobie "dumamy"...
Ot, i cała tajemnica...;o)
wtorek, 21 sierpnia 2018
Trzy pokolenia...Takie mało poważne...;o)
Pierworodny stąpał ostrożnie...Usiłował wtopić się w tło...Udawał różany krzew...I niezauważony kucnął dosłownie dwa metry od Księciunia...
Dziadek robił wszystko, żeby się "skradanie" udało, zajmując Księciunia rzucaniem plastikowych butelek do basenu...
I nagle...
Księciunio się odwrócił i zobaczył Tatusia !!
Tego, który już dawno miał przyjechać na Wrzosowisko...Tego, który miał zobaczyć rurę...Basen...Huśtawkę...Kraniki...Kibelek...Stertę piachu i żwirku...
Po prostu...Tatusia niezbędnego !!
I zobaczyliśmy po raz pierwszy, Księciunia, który zamarł z radości...Tylko twarzyczka emanowała wszystkimi uczuciami, gigantyczną radością i pełnią szczęścia...
A jak się odblokował...
Pierwsze słowa zamieniliśmy z Synem po czterdziestu minutach...;o)
Teraz Wrzosowisko było kompletne...
Nawet majty się posiurały, bo w amoku oprowadzania i pokazywania Księciunio zapomniał o hulajnodze...;o)
Ale sobie przypomniał...
- A wiesz, że mam Twoją deskorolkę ?? - zapytałam Pierworodnego...
- Hmmm...- i zobaczyłam ten błysk w oczach...
No to ruszamy...
Trzydzieści lat temu to był hit "transportowy"...
Tak jak teraz hulajnogi...
A czterdzieści lat temu ??
Babcia na wrotkach !!
Tatuś na deskorolce !!
Księciunio na hulajnodze !!
Dziadziuś uwieczniał nasze wyczyny...;o)
A potem rozłożyliśmy tatusiowy namiot i...
Księciunio dostał od Babci śpiworek !!
Nie mógł się doczekać pójścia spać...
A rano obudził nas radosny szczebiot...
Dziadek robił wszystko, żeby się "skradanie" udało, zajmując Księciunia rzucaniem plastikowych butelek do basenu...
I nagle...
Księciunio się odwrócił i zobaczył Tatusia !!
Tego, który już dawno miał przyjechać na Wrzosowisko...Tego, który miał zobaczyć rurę...Basen...Huśtawkę...Kraniki...Kibelek...Stertę piachu i żwirku...
Po prostu...Tatusia niezbędnego !!
I zobaczyliśmy po raz pierwszy, Księciunia, który zamarł z radości...Tylko twarzyczka emanowała wszystkimi uczuciami, gigantyczną radością i pełnią szczęścia...
A jak się odblokował...
Pierwsze słowa zamieniliśmy z Synem po czterdziestu minutach...;o)
Teraz Wrzosowisko było kompletne...
Nawet majty się posiurały, bo w amoku oprowadzania i pokazywania Księciunio zapomniał o hulajnodze...;o)
Ale sobie przypomniał...
- A wiesz, że mam Twoją deskorolkę ?? - zapytałam Pierworodnego...
- Hmmm...- i zobaczyłam ten błysk w oczach...
No to ruszamy...
Trzydzieści lat temu to był hit "transportowy"...
Tak jak teraz hulajnogi...
A czterdzieści lat temu ??
Babcia na wrotkach !!
Tatuś na deskorolce !!
Księciunio na hulajnodze !!
Dziadziuś uwieczniał nasze wyczyny...;o)
A potem rozłożyliśmy tatusiowy namiot i...
Księciunio dostał od Babci śpiworek !!
Nie mógł się doczekać pójścia spać...
A rano obudził nas radosny szczebiot...
sobota, 18 sierpnia 2018
Bolmin czas zdobyć...;o)
Czyli co ??
Do pracy ??
Ani mowy !!
Drugi turnus należy rozpocząć z przytupem...
A najlepiej tupać w wodzie...;o)
Pamiętacie ten wpis ??
Czyli cel jasny, a zeszłoroczne plany w realizacji...
I się udało...
Księciunio miał pod dostatkiem piasku, miał pod dostatkiem wody, no i coś co też bardzo lubi...
Pierwszy raz niepewny...Drugi ze śmiechem...Trzeci...Czwarty...
I chociaż zawiódł nas odrobinę brak dmuchanych podestów na zalewie, to zabawa była przednia...No i jedzenie...;o)
Jedzenie jest pyszne, porcje duże, a ceny przystępne...
Lody też...;o)
A przy okazji, pozdrawiamy Pana sprzedającego bransoletki na atrakcje...Dał nam słowo, że tej bransoletki nie da się zniszczyć...;o) Donoszę uprzejmie, że bransoletka nie wytrzymała niespożytej energii naszego Wnuka, ale nie przyszliśmy po kolejną (zgodnie z umową), bo czas było wracać...;o)
Powrót był oczywiście przez Chęciny, żeby Księciunio chociaż przez szybkę pooglądał "swoje" włości...
Niestety, do kolejnej atrakcji nie dotarliśmy...Wypadek drogowy spowodował ogromne korki i byliśmy zmuszeni zmienić trasę...Ale co się odwlecze...;o)
Do pracy ??
Ani mowy !!
Drugi turnus należy rozpocząć z przytupem...
A najlepiej tupać w wodzie...;o)
Pamiętacie ten wpis ??
Czyli cel jasny, a zeszłoroczne plany w realizacji...
I się udało...
Księciunio miał pod dostatkiem piasku, miał pod dostatkiem wody, no i coś co też bardzo lubi...
Pierwszy raz niepewny...Drugi ze śmiechem...Trzeci...Czwarty...
I chociaż zawiódł nas odrobinę brak dmuchanych podestów na zalewie, to zabawa była przednia...No i jedzenie...;o)
Jedzenie jest pyszne, porcje duże, a ceny przystępne...
Lody też...;o)
A przy okazji, pozdrawiamy Pana sprzedającego bransoletki na atrakcje...Dał nam słowo, że tej bransoletki nie da się zniszczyć...;o) Donoszę uprzejmie, że bransoletka nie wytrzymała niespożytej energii naszego Wnuka, ale nie przyszliśmy po kolejną (zgodnie z umową), bo czas było wracać...;o)
Powrót był oczywiście przez Chęciny, żeby Księciunio chociaż przez szybkę pooglądał "swoje" włości...
Niestety, do kolejnej atrakcji nie dotarliśmy...Wypadek drogowy spowodował ogromne korki i byliśmy zmuszeni zmienić trasę...Ale co się odwlecze...;o)
środa, 15 sierpnia 2018
Turnus II...Mały Gospodarz...
Radość Księciunia, kiedy zobaczył nas na przedszkolnym korytarzu, była nie do opisania...
- Czyżby to byli Ci sławni Dziadkowie z Wrzosowiska ?? - zapytała Przedszkolanka...
Ha !!
Już wiemy, czym żył nasz Wnuk przez te trzy dni...;o)
Ale i w nas wszedł nowy duch...
Pospieszne pakowanie...
Kilka chwil na mizianie się z Princeską...
Synowa zdążyła wypić kawę na siedząco...
I kierunek Wrzosowisko...;o)
Księciunio świergolił całą drogę...Świergolił...Świergolił...Świergolił...
Aż usnął...
Echhh...
To będzie bardzo długi wieczór...;o)
Były zachwyty nad basenem (właściwie, dlaczego Babcia nie pozwala na kąpiel wieczorem ??)...Było huśtanie...Była kontrola rury...
Ale najpiękniejsze nastąpiło rano...
Ledwie Księciunio otworzył oczy, a właściwie jeszcze drzemał, do Orzeszka wpadł Dziadziuś i porwał Wnuka w ramiona...
Pisk radości było słychać w promieniu kilku kilometrów...
Pan Kierowca był już na ten entuzjazm przygotowany (ten sam co przywoził piasek)...;o)
Przyjechało 10 ton żwirku, który zauroczył nas w pewnym składzie...Idealnie drobniutki...W lekko miodowym odcieniu...No i przede wszystkim...Idealny do rozwożenia taczką z żółwikiem...;o)
Świetny początek dnia...
Ale Księciunio nie poprzestał na tym...
Jak na prawdziwego Gospodarza przystało, ruszył na ogląd gospodarstwa...
To, że w piżamie i kapciach ??
Nie ważne !!
Ważne, że na głowie jest czapka z rekinkiem...;o)
- Czyżby to byli Ci sławni Dziadkowie z Wrzosowiska ?? - zapytała Przedszkolanka...
Ha !!
Już wiemy, czym żył nasz Wnuk przez te trzy dni...;o)
Ale i w nas wszedł nowy duch...
Pospieszne pakowanie...
Kilka chwil na mizianie się z Princeską...
Synowa zdążyła wypić kawę na siedząco...
I kierunek Wrzosowisko...;o)
Księciunio świergolił całą drogę...Świergolił...Świergolił...Świergolił...
Aż usnął...
Echhh...
To będzie bardzo długi wieczór...;o)
Były zachwyty nad basenem (właściwie, dlaczego Babcia nie pozwala na kąpiel wieczorem ??)...Było huśtanie...Była kontrola rury...
Ale najpiękniejsze nastąpiło rano...
Ledwie Księciunio otworzył oczy, a właściwie jeszcze drzemał, do Orzeszka wpadł Dziadziuś i porwał Wnuka w ramiona...
Pisk radości było słychać w promieniu kilku kilometrów...
Pan Kierowca był już na ten entuzjazm przygotowany (ten sam co przywoził piasek)...;o)
Przyjechało 10 ton żwirku, który zauroczył nas w pewnym składzie...Idealnie drobniutki...W lekko miodowym odcieniu...No i przede wszystkim...Idealny do rozwożenia taczką z żółwikiem...;o)
Świetny początek dnia...
Ale Księciunio nie poprzestał na tym...
Jak na prawdziwego Gospodarza przystało, ruszył na ogląd gospodarstwa...
To, że w piżamie i kapciach ??
Nie ważne !!
Ważne, że na głowie jest czapka z rekinkiem...;o)
poniedziałek, 13 sierpnia 2018
Syndrom opustoszałego kosmosu...
No i lipa...
I turnus się skończył...Księciunio wrócił do Krakusowa...Na Wrzosowisku zapanowała cisza...
Beznadziejna...Głucha...Smutna...
Syndrom opuszczonego gniazda ??
To cały kosmos opustoszał...;o)
W poniedziałek jakoś żeśmy przetrzymali...
We wtorek postanowiliśmy ruszyć na poszukiwania kolejnych pomysłów...
W środę żeśmy "pękli"...
Dzwonię do Synowej...
- Księciunio ma to samo...Princeska prawie nie śpi od trzech dni przez te fronty burzowe...Mnie niewiele brakuje, żeby zasnąć na stojąco...
Ha !!
- Mamy przyjechać ?? - pytam z taką nadzieją w głosie, że Pan N. parska śmiechem...
- Skonsultuję sytuację z Misiowym Tatą...- przyzwolenie Synowej już mamy...
Po trzech minutach dzwoni Pierworodny...(Wiecie jakie długie mogą być trzy minuty ??)
- To kiedy możecie przyjechać ??
- A która jest ?? - pytam, bo na Wrzosowisku zegara nie używamy...
- Prawie trzynasta...- uświadamia mnie Syn...
- Na piętnastą...- przeliczam "pi razy oko"...
I już się ubieramy...
W trakcie Pan N. dzwoni przesunąć dostawę kolejnej atrakcji dla Księciunia...
Bo ta główna atrakcja (jednocześnie rozwiązanie zagadki nr 2) jest przygotowana...
Brakuje tylko Rezydenta...;o)
I turnus się skończył...Księciunio wrócił do Krakusowa...Na Wrzosowisku zapanowała cisza...
Beznadziejna...Głucha...Smutna...
Syndrom opuszczonego gniazda ??
To cały kosmos opustoszał...;o)
W poniedziałek jakoś żeśmy przetrzymali...
We wtorek postanowiliśmy ruszyć na poszukiwania kolejnych pomysłów...
W środę żeśmy "pękli"...
Dzwonię do Synowej...
- Księciunio ma to samo...Princeska prawie nie śpi od trzech dni przez te fronty burzowe...Mnie niewiele brakuje, żeby zasnąć na stojąco...
Ha !!
- Mamy przyjechać ?? - pytam z taką nadzieją w głosie, że Pan N. parska śmiechem...
- Skonsultuję sytuację z Misiowym Tatą...- przyzwolenie Synowej już mamy...
Po trzech minutach dzwoni Pierworodny...(Wiecie jakie długie mogą być trzy minuty ??)
- To kiedy możecie przyjechać ??
- A która jest ?? - pytam, bo na Wrzosowisku zegara nie używamy...
- Prawie trzynasta...- uświadamia mnie Syn...
- Na piętnastą...- przeliczam "pi razy oko"...
I już się ubieramy...
W trakcie Pan N. dzwoni przesunąć dostawę kolejnej atrakcji dla Księciunia...
Bo ta główna atrakcja (jednocześnie rozwiązanie zagadki nr 2) jest przygotowana...
Brakuje tylko Rezydenta...;o)
sobota, 4 sierpnia 2018
Przerywnik wakacyjny...
Wielu z moich Czytaczy zna ten adres...
Ja odwiedzam ten adres regularnie, bo Agnieszka postawiła przed sobą, i przed swoim blogiem, jasny cel...Zabrać Odwiedzających w podróże nietuzinkowe...
Aga, niczym "Szpieg z Krainy Deszczowców" rusza śladami związanymi z literaturą, z jej Twórcami i Bohaterami...Wiedza jaką przy okazji przekazuje może nasycić bardzo zachłanne "mózgownice"...;o)
Jest jeszcze coś...
Aga nie ględzi !!
To nie suchy wykład, ale prawdziwa przygoda...Literatura ożywa...
Są dramaty, romanse, konflikty...Miewam wrażenie, że w końcu, z jakiejś "szafy" wypadnie trup...;o)
Jasny przekaz, pisany piękną polszczyzną jest niewątpliwym atutem bloga Agnieszki...
Dlaczego właśnie taki przerywnik ??
Bo Aga, po wielu namowach Jej Czytaczy, postanowiła wydać część swojego bloga w postaci książki...Swoisty przewodnik po literaturze...Dokładniej mówiąc "po Mickiewiczu"...
Każdy kto wydawał książkę wie, że potrzebna jest promocja, a wydanie książki z promocją, to koszty...Agnieszka jest Nauczycielką...Więc ??
Chyba więcej pisać nie trzeba...
Agnieszka potrzebuje wsparcia swoich Czytaczy !!
W pojedynkę można niewiele...W "Stadzie" można wszystko !!
Niech to będzie kilka złotych !!
Ale niech będzie !!
Wydawnictwa chcą promować książki kucharskie Celebrytów ??
Niech się czochrają małym grzebykiem !!
W Blogerach siła !!
Ja odwiedzam ten adres regularnie, bo Agnieszka postawiła przed sobą, i przed swoim blogiem, jasny cel...Zabrać Odwiedzających w podróże nietuzinkowe...
Aga, niczym "Szpieg z Krainy Deszczowców" rusza śladami związanymi z literaturą, z jej Twórcami i Bohaterami...Wiedza jaką przy okazji przekazuje może nasycić bardzo zachłanne "mózgownice"...;o)
Jest jeszcze coś...
Aga nie ględzi !!
To nie suchy wykład, ale prawdziwa przygoda...Literatura ożywa...
Są dramaty, romanse, konflikty...Miewam wrażenie, że w końcu, z jakiejś "szafy" wypadnie trup...;o)
Jasny przekaz, pisany piękną polszczyzną jest niewątpliwym atutem bloga Agnieszki...
Dlaczego właśnie taki przerywnik ??
Bo Aga, po wielu namowach Jej Czytaczy, postanowiła wydać część swojego bloga w postaci książki...Swoisty przewodnik po literaturze...Dokładniej mówiąc "po Mickiewiczu"...
Każdy kto wydawał książkę wie, że potrzebna jest promocja, a wydanie książki z promocją, to koszty...Agnieszka jest Nauczycielką...Więc ??
Chyba więcej pisać nie trzeba...
Agnieszka potrzebuje wsparcia swoich Czytaczy !!
W pojedynkę można niewiele...W "Stadzie" można wszystko !!
Niech to będzie kilka złotych !!
Ale niech będzie !!
Wydawnictwa chcą promować książki kucharskie Celebrytów ??
Niech się czochrają małym grzebykiem !!
W Blogerach siła !!
czwartek, 2 sierpnia 2018
To się nazywa Pomocnik !!
Co lubią Czterolatki ??
Nie mam pojęcia...Pewnie każdy lubi coś innego...
Wiem co lubi nasz Czterolatek...Oczywiście, poza piaskiem i wodą...;o)
Księciunio lubi być użyteczny...
Ambitnie jak na ten wiek...;o)
Kiedy więc Dziadziuś ogłosił...
- Dzisiaj kładziemy rurę !!
Księciunio zaczął nerwowo przebierać nóżkami...
- No Dziadziuś !! Chodź już !!
A rura wyglądała tak...
A potem tak...
Chwilkę później tak...
I właściwie była gotowa...
Potem Babcia z Dziadziusiem ją "odkręcali", a Księciunio łapał odkręcone i wkładał do rowka...Wkładał i trzymał...Ale jak On trzymał !! Klękajcie Narody !!
Mało, że z tej rury soków nie wycisnął...;o)
Dziadziuś zamontował Punkty Wodne z kranikami...
Babcia przygotowała obiadek...
I nastąpił "gwóźdź programu" !!
Trzeba rurę zasypać !!
Na to właśnie czekał Księciunio, odkąd ogromna wywrota przywiozła piasek !!
W tym celu przywiózł nawet taczkę !!
Ależ On był przejęty...
Jeździł z tym piaskiem i ciągle "świergolił"...Buzia mu się nie zamykała...;o)
A kiedy Dziadziuś ogłaszał przerwę na odpoczynek, Księciunio błagalnym tonem prosił...
- Dziadziusiu, jeszcze jedna, ostatnia...
No i jechali...
Ale tych "jednych" i "ostatnich" było kilka, więc Babcia musiała wkroczyć...
- Czas na nagrodę !!
"Nagrody" Księciunio lubi jeszcze bardziej niż wożenie piasku, więc Dziadziuś miał szanse chwilkę odpocząć...
Nagroda na literkę "L" ??
Nie ma nic lepszego...;o)
Ale kiedy Dziadziuś ogłosił koniec zasypywania rury, Księciunio czuł lekki niedosyt...
- Ale ten piasek narobił bałaganu !! - oświadczył poważnie i...
Echhh...
Trzeba zacząć kombinować, czym teraz zająć małe rączki...
Ma ktoś z Was jakąś rurę do położenia ??
Nie mam pojęcia...Pewnie każdy lubi coś innego...
Wiem co lubi nasz Czterolatek...Oczywiście, poza piaskiem i wodą...;o)
Księciunio lubi być użyteczny...
Ambitnie jak na ten wiek...;o)
Kiedy więc Dziadziuś ogłosił...
- Dzisiaj kładziemy rurę !!
Księciunio zaczął nerwowo przebierać nóżkami...
- No Dziadziuś !! Chodź już !!
A rura wyglądała tak...
A potem tak...
Chwilkę później tak...
I właściwie była gotowa...
Potem Babcia z Dziadziusiem ją "odkręcali", a Księciunio łapał odkręcone i wkładał do rowka...Wkładał i trzymał...Ale jak On trzymał !! Klękajcie Narody !!
Mało, że z tej rury soków nie wycisnął...;o)
Dziadziuś zamontował Punkty Wodne z kranikami...
Babcia przygotowała obiadek...
I nastąpił "gwóźdź programu" !!
Trzeba rurę zasypać !!
Na to właśnie czekał Księciunio, odkąd ogromna wywrota przywiozła piasek !!
W tym celu przywiózł nawet taczkę !!
Ależ On był przejęty...
Jeździł z tym piaskiem i ciągle "świergolił"...Buzia mu się nie zamykała...;o)
A kiedy Dziadziuś ogłaszał przerwę na odpoczynek, Księciunio błagalnym tonem prosił...
- Dziadziusiu, jeszcze jedna, ostatnia...
No i jechali...
Ale tych "jednych" i "ostatnich" było kilka, więc Babcia musiała wkroczyć...
- Czas na nagrodę !!
"Nagrody" Księciunio lubi jeszcze bardziej niż wożenie piasku, więc Dziadziuś miał szanse chwilkę odpocząć...
Nagroda na literkę "L" ??
Nie ma nic lepszego...;o)
Ale kiedy Dziadziuś ogłosił koniec zasypywania rury, Księciunio czuł lekki niedosyt...
- Ale ten piasek narobił bałaganu !! - oświadczył poważnie i...
Echhh...
Trzeba zacząć kombinować, czym teraz zająć małe rączki...
Ma ktoś z Was jakąś rurę do położenia ??