sobota, 9 lutego 2013

Na pohybel kolejnemu atakowi zimy...

     Od kilku dni jednym z najbardziej zajmujących tematów, które towarzyszą naszym małżeńskim pogaduchom jest urlop...
Tradycyjnie ustalamy miejsce wypadu na przełomie roku, bo wówczas i wybór większy i czas na zastanowienie jest dłuższy...
Wybredni nie jesteśmy...
Musi być "woda", niezależne pomieszkiwanie, sprzęt wodny (trudno buszować po Kraju z kajakiem na dachu naszego "naguska"), przyda się też kilka boisk, korty tenisowe, odrobina lasu, rowerki...
No dobra...
Swój pułap marudzenia mamy...
Aaaa...Zapomniałam o posiłkach...
Potrzebujemy coś na ciepło koło 18-tej, z resztą sobie poradzimy...





     - Ależ będzie cudnie...- marzył sobie na głos Pan N.
     - Będzie... - bo chociaż nie precyzował cóż Go tak zachwyciło, wątek złapałam natychmiastowo...
     - Ten zapach...Echhh... -zachwycał się dalej mój Ślubny...
     - I kajaczki...- dorzuciłam od siebie...
     - Nooo...- potwierdził Pan N.
     - I plaża na ładną wygląda... - kontynuowałam zachwyty...
     - Może się da popływać...Chociaż niekoniecznie...- rozważał Małżonek...
     - Koniecznie !! - zgłosiłam protest... - Może mnie te "bolki" i "bartki" opuszczą wreszcie... -marzyłam...
     - Hmmm... - wyraził swoje wątpliwości Pan N.
     - A wieczorkiem...Te spacerki pomościkiem...- wywoływałam obrazy w pamięci...
     - Pięknie to urządzili...- zgadzał się Ślubny...


     - I koniki będą...- wtrąciłam nieśmiało...
     - Oooo nie !! - żywiołowo zareagował Pan N.  - koniki odpadają...- oświadczył...
     - Oj tam...Troszkę tylko...- próbowałam po raz "enty"...
     - Koniki wybij sobie z głowy !! - postawa Pana N. była niewzruszona...
     - Nie marudź Raczku...Toż na uwięzi, na padoku, z trenerem...- argumentowałam, bo Stadnina znajdująca się w sąsiedztwie Ośrodka ogromnie działała mi na percepcję...






     - Mowy nie ma !! Koń Cię poniesie i co ja zrobię ?? Na piechotę będę bydlaka gonił ?? "Nagusem" mam po lesie gnać ?? - opinia Ślubnego nie zmieniała się od tygodni...
     - Już by nie miał co robić tylko ponosić akurat mnie !! - argumentowałam...- Dzieci jeżdżą... - dodałam...
     - Ani mowy !! - bunt Pana N. nie zmieniał się ani na jotę...- Chyba, że na tym siwym... - dorzucał...
     - Na siwym nie chcę !! Toż bym stopami po ziemi ciągła !! - tym razem mój protest był  kategoryczny...





     - No właśnie !! Bezpieczna byś była...W razie czego piętami zahamujesz... - tłumaczył Małżonek...
     - Ani myślę !! - awersja do sympatycznego, siwego konika wzrasta we mnie z każdym dniem...

     Te wakacje zapowiadają się wyjątkowo ciekawie...;o)

9 komentarzy:

  1. Ale ten siwy taki śliczny jest :-) Na spacerek można by z nim, niekoniecznie na nim ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak...na kolanka wezmę i za uszkiem podrapię...;o)

      Usuń
  2. Pieknie marzycie :-)))
    Na pohybel zimie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kategorii "marzenia" jesteśmy Specjalistami...;o)

      Usuń
  3. jantoni341.bloog.pl9 lutego 2013 23:29

    Ja też koniki ominę,
    wolę na... koniczynę.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajnie:) Oj muszę pomarzyć sobie przed snem o swoim urlopie...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ... a mnie zmuszono do ustalenia terminu urlopu bez marzeń :( na chybcika, na wczoraj, bez zastanowienia i - co najgorsze - "na sztywno". Buuuuuuuuuuuuuuuu

    OdpowiedzUsuń