piątek, 16 marca 2012

Pierwiastek od psikusów...


     Podobno w każdym z nas drzemie pierwiastek dziecka, a czym więcej owego pierwiastka posiadamy, tym częściej uśmiech gości na naszych ustach, i co podobno jest przez Naukowców udowodnione, rzadziej chorujemy. 
Jeśli to byli rosyjscy, albo amerykańscy Uczeni, to wiadomo, że owe badania to taka „góralska prawda”, żeby dosadniej nie pisać…Ale że uśmiech ów tajemniczy pierwiastek wywołuje to fakt…
     Kilka dni temu dostałam zaproszenie od Twórców pewnej gry do przetestowania ich produktu i podzielenia się ewentualnymi uwagami…
     Wiem, wiem…żadna szanująca się matrona w średnim wieku nie klika w planszówki…
Ja klikam…
W jedną z nich od trzech lat…
Weteran jestem i już. 
     No i jako weteran właśnie o opinie poproszona zostałam…To przecież nie będę w opozycji stawać…
Konto założyłam i od tygodnia jestem szczęśliwą posiadaczką ZOO…
     Gry Wam opisywać nie będę, bo nie o reklamę chodzi, ale o „pierwiastek dziecka”…
     Kiedy tylko rozejrzałam się w owym dziele ku rozrywce stworzonym w „trymiga” linka przesłałam Dagusi…
Niech i ta zacna Niewiasta oko barwami nacieszy i jakiegoś orangutana wyhoduje…
A co !! 
No i klikamy…Budujemy, kupujemy, karmimy, czeszemy i inne tam takie…
Nasze ogrody nabierają pięknych kształtów, a my całymi wieczorami (rankami czasem też) wymieniamy doświadczenia, wiedzę i uwagi na temat owej „twórczości”, a ile się przy tym nachichotamy to nasze…
Bo czy Ktoś z Was spotkał Kobietę, która utyrana obowiązkami domowymi i zawodowymi siedzi po nocach, żeby zebrać kilka zoodolarów i kupić emotka misia koala ?? 
Nie ?? 
A ja spotkałam !! 
     Widocznie w promocji dostałyśmy  odrobinę zbyt dużo owego pocieszne pierwiastka od radochy i psikusów…

A tak w ogóle…to poszperajcie…może i Wam w duszy gra odrobina dzieciaka…      

11 komentarzy:

  1. u nas w domu pan slubny jest od testowania takich gier planszowych, mówi że mu dobrze robi, cokolwiek to znaczy, niech mu robi, pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie grywam...ale, ale mam taką wstydliwą dziecięcą przypadłość. Jak widzę gdzieś w zacisznym kąciku...trzepak, to nie mogę się oprzeć, żeby się nie poprzewijać:))) Oczywiście przedtem sprawdzam teren. No wiesz...czy ludzie nie widzą:)))
    A co do gier to jako takie rozeznanie mam., bo posiadam na stanie córkę - farmerkę. Cudną farmę posiada!
    Pozdrawiam Gordyjkę i Dagusię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja preferuję "drzewa"...;o)

    Wolni Farmerzy wszystkich Krajów łączcie się !! Jak serwer 1 to podaj namiary...może pohandlujemy...;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. a wcale sie nie dziwie, podobno z wiekiem dziecinniejemy, wiec nie trudno nam umiec znalesc radoche z czegokolwiek co nas cieszy :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam...jakie dziecinniejemy ?? My się po prostu nie starzejemy...:o)

      Usuń
  5. Nie mam pojęcia, na czym polegają i jak działają te wszelkie gry w komputerze i sieci. I nawet nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Gra planszowa to po prostu chińczyk: rzuca się kostką i rusza pionkami.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  6. No to jestem...
    A taką kobietę spotkałam, to moja sąsiadka, lekarka "zarobiona" od rana do wieczora, bo albo jest na dyżurze w szpitalu, albo z niego wracam, albo na niego idzie - a jest pediatrą dziecięcym - i ciągle w to gra i karmi jakieś zwierzątka na jakiejś farmie /to chyba to samo?/ Z pewnością jest powrót do dzieciństwa, ale też fajna zabawa i relaks. Ja jeszcze do tego nie dorosłam... Serdeczności i oczywiście zapraszam do siebie......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Dorośniesz...;)Czym więcej będziesz miała na głowie tym bardziej będziesz szukała jakiejś odskoczni...;)
      Z zaproszenia niewątpliwie skorzystam...:o)

      Usuń
  7. jeszcze może zbierać ( po nocach ciemnych ) jasne diamenty tudzież walczyć w Bingo ooo!!

    OdpowiedzUsuń