Trzecia dekada stycznia to czas "babciowo-dziadkowy"...Każdy to wie...;o) Ale...
Echhh...To "ale"...
Przeczytałam ostatnio na jednym z portali list pewnej Babci...
Kobieta uznaje święto za żenujące, bo Ona Babcią jest cały rok i nie potrzebuje "przypomnień"...
Eureka !!
Jako dzieciak miałam szczęście posiadać "komplet" Dziadków...Przynajmniej do 9-tego roku życia...
Baba Jaga - jak sama nazwa wskazuje - udanym Egzemplarzem nie była...Chociaż...Baba Jaga kochała chłopców, więc ktoś tam dobre wspomnienia ma...Jak wiadomo (mimo pewnych przesłanek) chłopcem nie jestem...;o)
Babcia Józia przy natłoku wnuczych jednostek (15 sztuk) nie była w stanie ogarnąć takiego "stada", chociaż nie powiem, starała się bardzo...;o)
Bieszczadzki Dziadek wylewny nie był, ani dla Dzieci, ani dla Wnuków...Raczej zbeształ, niż pochwalił...I tu Matka Natura okazała mi swoją przychylność...;o)
Mój Ojciec to była "skóra z Bieszczadzkiego Dziadka" ściągnięta, ja byłam "skórą" z Ojca, więc w efekcie Bieszczadzki Dziadek patrzył na mnie jak "w lustro" i miałam fory (jeśli wspólne pasienie krów lub udział w wycince drzew uznać za "fory")...
Numerem jeden w tym "rankingu" był oczywiście Dziadzio Stefan...
No cóż...Wychowywał mnie do 9-tego roku życia, był moim "Pierwszym Rycerzem", nauczył grać w pokera, powierzał tajemnice, organizował przedszkolne wagary...Wyliczać dalej ??
Kiedy umarł skończyło się moje dzieciństwo, a ja zamiast wypłakiwać się Dziadkowi w mankiet biegałam na Jego grób...Tam zwierzałam się z pierwszych "miłości", rozterek, zawodów...Tam odrabiałam lekcje na płycie nagrobkowej...Dziadkowi czytałam pierwsze swoje opowiadania i wiersze...
Ale kiedy spóźniałam się na pociąg i ledwie żywa wbiegałam na peron, a magiczny megafon właśnie zapowiadał moje połączenie...Z uśmiechem wznosiłam oczy do góry i szeptałam: "Dzięki Dziadziu"...
Kiedy na ważnych egzaminach wyciągałam "super pytania" to był nasz wspólny sukces...
Dziadzio Stefan był, jest...I będzie...
Bo to On jest "wzorcem" naszego "dziadkowania"...
Nasze Dzieciaki miały mniej szczęścia, a właściwie go nie miały...Umarły Babcie...Umarł Dziadek...Pozostał jeden Egzemplarz...Mój Ojciec...Kategoria "nieśmiertelny młody bóg"...W tej kategorii Wnuki się nie mieszczą...;o)
Jakim był Dziadkiem ?? Przez lata ukrywaliśmy z Panem N. dziadkowe wpadki, "wypadki" i wybryki, więc Dzieciaki kochały Go bezwarunkowo...I On kochał Je bezwarunkowo, chociaż to była dziwna miłość...A przecież o to chodzi w tym "układzie"...;o)
Nasze Wnuki mają szczęście...Komplet kochających Dziadków, którzy daliby się dla Nich "oskórować"...;o)
Bo i Wnuki mamy "najlepsiejsze" !!
A że pora świętowania jeszcze się nie skończyła...Wesołe telefonki z życzeniami, wierszykami i piosenkami tylko rozpoczęły wielkie imprezowanie...
We wtorek wybywamy do Żłobka, na świętowanie z Tygryskiem...
Do Żłobka żeśmy nie chodzili, więc to będzie nasza premiera...Idziemy "pełnym składem"...;o)
1. Opiekunkom należy się uznanie za taki "hadkor", bo organizowanie imprezy z niemowlakami do łatwych nie należy...
2. Tygrysek bardzo wybiórczo reaguje na członków Rodziny, więc nigdy nie wiemy kto poza Misiową Mamą będzie w łaskach Nielota...
3. Tak się tworzy wspomnienia...;o)
W następnej kolejności powinna być Princeska i Przedszkole...
Niestety, choróbska zdziesiątkowały Przedszkolaki, więc zorganizowanie czegokolwiek było niemożliwe...Ale...
Princeska jest do imprezowania świetnie przygotowana, więc prosto ze Żłobka "tniemy" na świętowanie do Misiowego Domku...
1. Musimy spróbować ciasteczek, które upiecze z Księciuniem i Misiowym Tatą (takie ozdabiane specjalnym pisakiem)...
2. Musimy odebrać wszystkie przesyłane przez telefon buziaki...
3. Musimy pozachwycać się przygotowanymi niespodziankami...
4. Tak się tworzy wspomnienia...;o)
A piątek to impreza szkolna...Księciunio będzie występował w jasełkach...
I tego Babcia Gordyjka obawia się najbardziej...;o)
Tygryskowi impreza jeszcze "koło pieluchy wisi", Princeska będzie w "środowisku naturalnym", Księciunio...Echhh...
Księciunio jest bardzo wrażliwy...Nawet rozmowa telefoniczna powoduje "kluchę w gardle", łzy wzruszenia i paraliż mowy...
Przy występie publicznym dojdzie jeszcze zdenerwowanie, trema i milion nieprzewidzianych okoliczności...
1. Księciunio potrzebuje wsparcia...
2. Będzie śpiewał, a najlepiej śpiewa się z Dziadkami...;o)
3. Wnuk chce się pochwalić...Pochwalić szkołą, kolegami, Panią...I Dziadkami...;o)
4. Tak się tworzy wspomnienia...;o)
Bo Dzień Babci i Dzień Dziadka to nie są nasze Dni...To Dni naszych Wnucząt...Dajmy Im te dni...
Twórzmy wspomnienia !! ;o)
Ja byłam sierotka bez babć i dziadków. Moi rodzice byli najmłodsi a i dziadki dość wcześnie zmarli. Więc wspomnień nie mam. Ważne że mam wnuki które nie zapominają o święcie, co jest zasługą ich rodziców.
OdpowiedzUsuńPozostaje Ci nadrobić te wspomnieniowe braki ze swoimi Wnukami...Też są pewnie "najlepsiejsze"...;o)
UsuńOczywiście, że wspólne pasienie krów i wycinka drzewa to fory, toż to jasne jak słońce, jak można wątpić! Dziadek, który uczy grać w pokera - rewelka! Mnie uczył tylko ojciec...
OdpowiedzUsuńAleż ja nie wątpię !! To było takie wyróżnienie, że Babcia Józia pisała o tym w listach do Rodziny...;o) Od Ojca to w tego pokera kieszonkowe wygrywałam...;o)
UsuńNo przecież każdy wie, że takie świętowanie to dla wnuków także, sama pamiętam gdy chodziłam do babci z kwiatkami, a Ona zawsze cos smacznego miała i choć wiedziała, że kocham Ją cały rok, to święto było sympatyczne dla nas obu:-)
OdpowiedzUsuńAmen!
jotka
Jako rzekłaś...Jament !! ;o)
UsuńSkarpeteczki z napisami Super Babcia I Super Dziadek .... dostaliśmy.... super są!!!!
OdpowiedzUsuńPrezenty od Wnuków zawsze są najlepsze...;o)
UsuńPomimo że babcią nie jestem chodziłam na imprezy przedszkolne z okazji Dnia Babci i Dziadka, w zastępstwie za moją mamę ;) Mam nawet pamiątkę, laurkę od bratanicy a na niej dedykację: Kochanej cioci z okazji Dnia Babci :)
OdpowiedzUsuńNo i urządziłam z dziećmi sporo imprez z okazji tego święta, to duże wyzwanie z dziećmi w każdym wieku!
Czyli, jesteś Ciociobabcią...;o)
UsuńUrządzanie imprez z dziećmi jest jak sport ekstremalny...;o)
U Julki w grupie w przedszkolu tak dzieci chorują że połowy nie ma i odwołali zimowe przedstawienie dla dziadków. Wielka szkoda, bo zapowiadało się cudownie.
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
My sumarycznie mieliśmy jedno trafienie na trzy...Tygrysek rozchorował się w dzień przedstawienia...U Princeski nawet przygotowań nie było bo się Przedszkolaki "posypały"...Tylko Księciunio przetrwał...;o)
Usuń