Różnorakie "ograniczenia" dały się nam już we znaki...Jedne bardziej, inne mniej...
Na blogach pojawiają się opowieści o ludzkich odruchach, które budzą się z wieloletniego letargu i o życzliwości, której wielkie pokłady gdzieś tam mamy "zakopane"...Czas najwyższy...;o)
Ale, że lubię być "na odwertkę", więc dzisiaj o gordyjskiej nieżyczliwości będzie...
Jednym z utrudnień, które nas dopadło, było ograniczenie klientów w placówkach pocztowych...
Nasza, osiedlowa poczta, malusia jest, obsługa jednoosobowa...Do tej pory pracowała na dwie zmiany...
Po ogłoszeniu "czasu zarazy" poczta czas pracy skróciła...(Jedna z Pracownic ma Nielota w domu)...
Czas pracy od 9:00 do 15:00...Ani minutki dłużej...
Z tego trzeba wyciąć czas dla "65+", od 10:00 do 12:00...I zaczyna się kataklizm...
Poczta nawet w normalnych warunkach ledwo ogarniała rzeczywistość i nastawić się trzeba było na stanie w ogonku...
Pikanterii dodaje też fakt, że Spółdzielnia zamknęła jedyną kasę i część Lokatorów czynsze regulowało właśnie przez Pocztę...
Pech chciał, że właśnie pocztą przybyła do nas oczekiwana przesyłka z lekami Pana N. ...
Nie mieliśmy pojęcia jakie wyzwanie przed nami stoi...
Odebrać przesyłkę !!
Niby nic...A jednak...
Ustawiłam się w ogonku pierwszego dnia...
Byłam w pierwszej dziesiątce, więc spoglądałam na sytuację optymistycznie...
Po czterdziestu pięciu minutach stanie, mój optymizm, mimo zakazu poszedł w las...
Byłam piąta o 9:45 i perspektyw na poprawę sytuacji nie było...
Pani z obsługi jest nam znana z (powiedzmy) skrupulatności...Każdą czynność robi tak powolnie, że krew w człeku buzuje...Teraz doszło Jej jeszcze dezynfekowanie...
Orzesz...(ko)
Poległam...
Leki Pana N. pozostały w magicznej paczuszce...
Postanowiłam nazajutrz atak powtórzyć...
Byłam piąta !!
Optymistycznie !!
Teoretycznie powinnam mieć szanse...
W kolejce spotkałam cztery Osoby "z wczoraj"...Jedna Pani stała już trzeci dzień (była przede mną)...Chłopak jak ja miał dublet w życiorysie...
Od lat mieszkamy na jednym Osiedlu, więc atmosfera w kolejce piknikowa...
Ogonek dziesięcioosobowy (już całe Osiedle wie, że Pani z Poczty więcej przez godzinę nie ogarnie)...
Po trzydziestu minutach jestem trzecia...
Pech chciał, że przed nami był "Pan hurtowy" z całą reklamówką "poleconych"...
I nagle...
- Niech mnie państwo przepuszczą !! - słyszymy kategoryczne żądanie młodej Kobiełki...- Muszę odebrać przesyłki, a zostawiłam tygodniowego noworodka z Dziadkiem...
"Ogonek" spogląda na siebie z niedowierzaniem, a "Dziewiątka i Dziesiątka" bledną lekko...
Życzliwość walczy z logiką, że aż echo niesie...Chociaż w kolejce panuje milczenie...
Dwóch Facetów za mną ma popołudniową zmianę, więc "wypadną" z kolejki...
- Bardzo mi przykro, ale ja Pani nie wpuszczę...- oświadczam...- Usiłuję odebrać przesyłkę z lekami drugi dzień...- stwierdzam...
- Ja trzeci dzień odbieram przesyłkę z rękawiczkami i płynem dezynfekcyjnym...- mruczy Kobieta przede mną...
Oddech ulgi przetacza się przez koniec "ogonka"...
Panienka wybucha słowotokiem...O ludzkiej życzliwości...
I dodaje...
- Mój Ojciec był tu już rano, o siódmej, ale mu wydać nie chcieli przesyłek...
Zonk...
- Może dlatego, że o siódmej Poczta była zamknięta ?? - pytam retorycznie...
- Przejęzyczyłam się !! To było o ósmej !! - agresywnie atakuje Kobiełka...
- I znowu pudło...- stwierdzam...- Gdyby Tatuś był pod Pocztą, to by pewnie doczytał, że jest czynna od 9-tej...A że ja byłam tutaj o ósmej i nikt nie stał (poszłam zanieść zakupy do domu, a po powrocie byłam już piąta), więc ośmielę się stwierdzić, że albo Tatuś mija się z prawdą, albo Pani kłamie...
"Ogonek" chichocze, ale nikt w wymianę zdań się nie włącza...
- Jest Pani...- zaczyna Młoda...
- Nieżyczliwa ?? - kończę...- Bo jeśli chce Pani użyć innego epitetu, to stoi tutaj sześć Osób, które będą go słyszeć i zaświadczą o użyciu...
Dziewczyna ma łzy w oczach i jest mi Jej żal...Niepotrzebnie skłamała...To zawsze boli...
Znika spod Poczty po angielsku...
"Dziewiątka i Dziesiątka" składają mi piękny ukłon...
"Ósemka i Siódemka" uśmiechają się życzliwie...
Chłopa za mną chce mi postawić piwo...
Kobieta z "trzeciego podejścia" odwraca się do mnie...
- Gdyby nie zakaz i grożący mandat to bym Panią uściskała...- wyznaje...
A mnie jest przykro...
Czasami asertywność jest przykra, choć, niestety, bywa konieczna.
OdpowiedzUsuńOdrobina uczciwości nawet w czasach zarazy się przydaje...;o)
UsuńKłamstwo ma krótkie nogi, ale takie bezczelne - żenada
OdpowiedzUsuńBardzo krótkie !! Do kartki na drzwiach Poczty kilka metrów...;o)
UsuńPokolenie "dejmi"...;o)
Też by mi przykro było, ale "dejów" tak trzeba potraktować. Bo im się wydaje, że wszystko wolno, wszystko się należy i muszą mieć na już i zaraz. A to tak nie działa.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musimy uczestniczyć w ich procesie edukacyjnym...;o)
UsuńRodzice nie wychowali, zajęci budowaniem nowej Polski i biznesów i teraz mamy skutki.
UsuńObydwa pokolenia mają przechlapane...;o)
UsuńA z jakiego powodu Ci przykro? bo nie widzę przyczyny...
OdpowiedzUsuńNa pocztę się nawet nie zapuszczam, kartek na święta nie wysłałam,jeśli coś zamawiamy to przez kuriera...
Zwyczajnie i po ludzku, bo ta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca...;o)
UsuńNie wszystko zależy od naszej woli czy intencji...
UsuńMoże to i dobrze...;o)
UsuńDużo znaków wskazuje, że pokolenie "dejmi" może być zmuszone do zmiany postaw...
OdpowiedzUsuńMuszę iść na pocztę odebrać emeryturę, w poprzednim miesiącu listonosz dotarł na górę, w tym miesiącu zabrakło mu sił. U nas poczta duża, ciekawe jak tam z obsługą klienta ;)
Aż taką optymistką nie jestem...;o)
UsuńBędę trzymać kciuki za bezkolizyjny odbiór stypendium !! ;o)
Stypendium :))) Dobre :)
UsuńW poniedziałek poszłam na pocztę, bo wyszłam z domu na pół godziny i w tym czasie listonosz się przytachał i awizo zostawił. Poszłam krótko przed zamknięciem i udało się bez kolejki praktycznie. A byłam po lekturze Twojego postu... ;)
Po zakończeniu akcji "65+" i otwarciu kasy spółdzielnianej u nas też się poprawiło...;o)
UsuńNie pierwszy i nie ostatni raz będzie Ci przykro. Czasem nie da się inaczej...
OdpowiedzUsuńWolałabym się do tego nie przyzwyczajać...;o)
UsuńKochana zachowałaś się pięknie. Co niektórym się wydaje, że wszystko się im należy, nawet idąc po trupach do celu. U mnie podobna sytuacja na poczcie, też jedno okienko i te same godziny, co u Ciebie, jedynie w poniedziałek 14.00 do 20.00, a w pozostałe dni jeszcze przerwa od 13.00 do 13.30. Dwa razy w poniedziałki zaliczyłam godzinną kolejkę, bo musiałam opłacić rachunki. Godziny wyjęta z życiorysu, spędzone bezproduktywnie.
OdpowiedzUsuńU nas "popołudniowy" jest piątek, ale to dzień dla porannej zmiany, bo przez resztę tygodnia nie załatwią nic...;o)
UsuńGordyjeczko - postapiłabym tak samo.
OdpowiedzUsuńA potem też byłoby mi przykro.
Trzymajmy się...
Możemy się puścić, ale w naszym wieku to nie wypada...;o)
Usuń