Wnuki pożegnały nas całuskami, buziaczkami i papatkami...Księciunio pomiział się z Babcią i oczka zaszły smuteczkiem...Koniec wyprawy powinien być w Konstytucji zabroniony !!
Misiowi Rodzice nie zrealizowali swoich planów na "tydzień bez Dzieci" (bo się pochorowali), ale przynajmniej wyglądali na wyspanych i wypoczętych...
Dziadkowie...No cóż...Na wyspanych nie wyglądali, na wypoczętych tym bardziej...Ale "uchachani" byli niczym dwie norki...;o)
Czas ruszać po tego, który wyprawowy okup zapłacił największy...
Ruszamy po Luckiego !!
Listopadowy pobyt u "Cioci Dominiki" wielkiego wrażenia na nim nie zrobił...Ledwie trzy miesiące wcześniej zaznał "krat" boleśniejszych, a wcześniej bolesnego żywota...Teraz był pięć dni !!
Kiedy miał wejść do budynku, siadł na progu i przemawiał do mnie po psiemu...
"Przecież byłem grzeczny...Kocham was...Nie zostawiaj mnie !!"
Nawet "Ciocia Dominika" zauważyła, że mówić się nauczył pięknie...
To było trudne pożegnanie...
Siedem miesięcy robi różnicę...
Lucky był w rozpaczy...
Ja wyszłam z hotelu ze łzami w oczach...
Dobę przepłakał...
A potem przeszedł w znany nam tryb: Uwaga !! Czekam !!
Niewiele jadł...
Siedział i wypatrywał...Bo miejscówkę dostał z drzwiami balkonowymi...
Widział nas jak podchodzimy do budynku...
Nie zawiedliśmy !!
Szczekał...Piszczał...Skakał...Biegał...Łasił się jak kotek...
A potem wsiadł do samochodu szczęśliwy, położył łebek między siedzeniami i oczu z nas nie spuszczał...
Byle do domeczku !!
Lucky był szczęśliwy...
Wskoczył na swoją kanapę i przespał dobę...
Ewidentnie nawet na drzemki sobie nie pozwalał...
No i "syndrom wrzosowiskowy"...Nie zrobił kupy...
Nie jego teren...
Jest taki zmęczony, że nawet na głaskanki przychodzi ociężale...
To będzie wielki minus naszych Wielkich Wypraw...Minus potężny...
Dobrze, że przed nami same Wyprawy Wrzosowiskowe !!
Do maja może nam psisko ten Zakopiec zapomni...;o)
Zapomni... Chociaż? ;-)
OdpowiedzUsuńToś mnie pocieszyła...;o)
UsuńNo cóż życie słodko gorzkie jest...
OdpowiedzUsuńSmaczki takie...;o)
UsuńO matko, coś mi chyba do oka wpadło, bo łzawi jak cholera!
OdpowiedzUsuńTo pewnie psi pazur...;o)
UsuńLucky na pewno musiał być zadowolony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Zaczyna rozumieć na czym to polega...;o)
UsuńTo się nazywa bezgraniczna miłość psa do ukochanej ludzkiej rodziny, coś wspaniałego! Pozdrawiam niedzielnie! :)
OdpowiedzUsuńMoże to tylko miłość do psiej miski ?? ;o)
Usuń"Piesy" kocham bezgranicznie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Fajnie być piesolubnym...;o)
UsuńPieseczki bardzo dobrą pamięc mają :-)
OdpowiedzUsuńTo mamy przechlapane...;o)
Usuń