piątek, 22 lutego 2019

Donosicielstwo jest genetyczne ??

     Miałam niespełna trzy latka, kiedy mój Ojciec udręczony atakami korzonków wybył do sanatorium...Mieszkaliśmy wówczas w starej ruderze, jeden pokój 20 m2 niespełna, salon, sypialnia, jadalnia, kuchnia i łazienka w jednym...Wilgoć taka, że woda spływała po ścianach niczym Niagara...
     Ojciec wyjechał, więc Mamciaśka postanowiła zrobić remont naszego lokum...
     Mnie odtransportowała do Dziadzia Stefana, a sama rzuciła się w wir remontowy...
     Ojciec wrócił po trzech tygodniach...Opalony...Wypoczęty...I "nawalony jak mesershmit"...Ot, sanatorium...
     Mamciaśce przywiózł wisiorek z czerwonym oczkiem...
     Mnie podarował nakręcanego misia (made in ZSSR)...
     Ale kiedy odzyskał kontakt z rzeczywistością, wziął na kolana swoją Pajdulinkę...
     - Opowiadaj, co Ty tu robiłaś bez Tatusia ?? - zapytał...
     - Byłam u Dziadzia...- odpowiedziałam wielce roztropnie...
     - A kto tak pięknie pomalował ściany ?? - nawiązywał Ojciec...
     - Mama...- popisałam się wiedzą...
     - Mamusia sama tak umie ?? - drążył Rodziciel...
     - Tak...- potwierdziłam...
     - I nikt Was nie odwiedzał ?? - podchwytliwe pytanie...
     Zrobiłam ponoć tajemniczą minę i wyszeptałam Ojcu do ucha...(Chociaż byliśmy sami)...
     - Był Pam...
     - Jaki Pan ?? - równie konspiracyjnie zapytał Ojciec...
     - Pam malarz !! - wyjawiłam najświętszą z tajemnic...
     Wieczorem, kiedy spałam, a Mamciaśka wróciła z popołudniowej zmiany, Ojciec stwierdził...
     - Ty mi wytłumacz...Odwiedzał Cię malarz, a Ty sama mieszkanie malowałaś...Dlaczego ??
     Mina Mamciaśki była ponoć nie do opisania...;o)

P.S. Jak nic Księciunio ma to po mnie...;o)

22 komentarze:

  1. Ani chybi - genetyka zadziałała 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojoj! To się porobiło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze prawda
    wyjdze na wierzch.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziecięca niewiedza o skomplikowanym świecie dorosłych ;-) Tak, z tym się człowiek rodzi. A potem wyrasta.

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDNE!!!

    A na kogo Księciunio donióśł? Na Babcię???
    :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno jest to dziedziczne hahaha! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja widzę różnicę, ciebie tatuśko "ciągnął za język", a Księciunio tak sam z siebie ;)
    Więc może to jednak nie geny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tylko kolejne pokolenie jest bardziej "kumate"...;o)

      Usuń
  8. Popłakałam się ze śmiechu z tej dykteryjki więc tylko pozdrawiam, bo niewiele widzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. No proszę, geny to jednak straszna rzecz...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz zabójczy...Można "zejść" ze śmiechu przy takich akcjach...;o)

      Usuń
  10. Mój Księciunio każdą tajemnicę już wykrzykuje, będąc jeszcze na schodach prowadzonych do ich mieszkania. W ten sposób słyszę, co jest ujawnione przez niego.
    Zresztą wracając z przedszkola już w drzwiach słyszę: babciu, a wiesz...
    Ja chyba taka nie byłam :)

    OdpowiedzUsuń