środa, 16 maja 2018

"Cudze nieszczęście" to mieć szesnaście lat...

     - "Jezusie i Maryjo !!" - wrzasnęła Mamciaśka, otwierając z rozmachem drzwi łazienki...- "Kiedy Ty z tego wyrośniesz ?!"
     Pytanie było z gatunku retorycznych, to się nawet nad odpowiedzią nie zastanawiałam...
     Ale decybele wydane przez Rodzicielkę spowodowały reakcję łańcuchową...W drzwiach łazienki pojawił się Rodziciel...
     - Tyle rabanu o taki mały strupek ?? - zapytał rzeczowo...- A na obiad co ?? - przyszedł mi z odsieczą tematem zamiennym...
     No dobra...
     Trochę przegięłam...
     Od godziny siedziałam w tej łazience i usiłowałam opatrzyć poniesione na ciele "uszczerbki"...Sporo ich było...
     Po skończonych lekcjach postanowiłam odwiedzić Przyjaciółkę w trybie tak zwanym "ekspresowym"...Siadłam na rower i fruuu...
     Do powrotu Rodziciela z pracy miałam półtorej godziny, więc pogaduchy w "międzyczasie" były akurat do zrealizowania...
I jak to w przyrodzie bywa, pogaduchy trwały o trzy minuty za długo...
     Wracałam jakby mnie siodełko "paliło", każda sekunda miała znaczenie...
     Jeszcze jeden zakręt (ten na parking pod blokiem) i...
     Pisk hamulców...Zgrzyt blachy...Malowniczy fikołek w powietrzu...I jakaś rozmazana twarz pyta mnie czy żyję...
     "A mnie skąd wiedzieć ??" - przeleciało mi przez czerep...
     - Możesz wstać ?? - pyta mnie ten "Rozmazaniec"...
     "Ojciec !!" - zajarzyło mi w mózgowiu, i skoczyłam na nogi niczym kozica...
     - Nic mi nie jest !! - odpowiedziałam radośnie, chociaż nie byłam o tym całkiem przekonana...Wskoczyłam na rower i odjechałam...
     Pan "Rozmazaniec" też nie czekał na zbawienie...Wskoczył za kierownicę i ruszył przed siebie...Nawet na auto nie spojrzał...
     Bezosobowo powitałam gromadę Kumpli siedzących na ławeczce przed blokiem, murmurandem zbyłam Ich zapytania i już ładowałam rower do windy...
     Ojciec otwierał drzwi wejściowe, kiedy ja zamykałam drzwi od łazienki...
     "Pół godziny czasu do powrotu Rodzicielki" - odliczałam sięgając do apteczki...
     Bark chyba wybity...Plecy to jeden ogromniasty, przekrwiony siniak...Łokieć w strzępach...A kolana...Echhh...
Będzie jazda o te kolana...
Czerwiec dopiekł upałami, kolan nie ukryję...
     "Jezusie i Maryjo !!" - usłyszałam, kiedy do opatrzenia pozostały mi właśnie one...
     - Z głodu nie umrzesz !! - zripostowała Mamciaśka Ojca i fachowo przejęła ode mnie medykamenty...Nawet dostałam coś przeciwbólowego...;o)
Przydatne to było okrutnie...Szczególnie na drugi dzień...I na trzeci też...
Łeb mnie bolał od marudzenia Mamciaśki...Reszta bolała od zderzenia z "dużym fiatem"...
     Po trzech dniach sprawa się "rypła"...
     - Te, Sreberko !! Słyszałem od Sąsiadki, że samochody rowerem taranujesz...- powitał mnie Rodziciel po powrocie z pracy...- I nie łgaj, bo cały rower w białym lakierze...- dorzucił dla ścisłości...
     "Rower !!" - aż mi pod czaszką jęknęło...-"Zapomniałam o rowerze !!"...
     Że "Sreberko" ??
     Tak nazywałam mnie jedna z Sąsiadek...Nie musiałam nawet szukać "donosiciela"...
Pewnie widziała z okna i się zmartwiła...
Odkąd zamieszkaliśmy w tym bloku, nazywała mnie "żywe sreberko"...
     Dlaczego wspominam akurat te "strupy" ??
     Kilka dni temu siedziałam na Wrzosowisku i z dezaprobatą kiwałam głową...
     "Jezusie i Maryjo"...- wyszeptałam...- "Kiedy ja z tego wyrosnę ??" 
     Lewe kolano pokrywał właśnie malowniczy strupek...Nie żeby jakiś wielgachny, bo udało mi się zamortyzować upadek, ale w "bermudkach" nie pochodzę...
     "Ile ty masz lat Kobieto ??" - kontynuowałam dialog "wewnętrzny"...
     - Szesnaście !! - podpowiedział mi Pan N.
I tej wersji będę się trzymać...;o)

P.S. A ten tekst dedykuję tym, którzy mają kiepski nastrój, bo ponoć nic nie poprawia samopoczucia lepiej niż cudze nieszczęście...;o)

15 komentarzy:

  1. Nie mów mi nawet.... Ja się z siniaków i ran do śmierci nie wyleczę. Kiedy ostatnio podczas domowych prac masarskich ucięłam swój palec zamiast szynki, oznajmiłam, że koniec z tym! Więcej się w to nie bawię, bo chcę mieć dziesięć palców u rąk, a następnym razem to ja już któryś na pewno stracę całkowicie. Kiedy w ubiegłym roku zacięłam się kosą, do tej pory mi się śni, że ucinam sobie całą dłoń i rano sprawdzam, czy ją jeszcze mam. Od trzech dni usiłuję sobie przypomnieć, skąd mam siniaka pod kolanem na wielkość pięści i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ja to zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siniaki też mi ktoś podrzuca...;o) Ale fajnie, że też masz 16 lat...;o)

      Usuń
  2. Jakoś mi się takie rzeczy rzadko przytrafiają, nie mam strupów, palców też nie obcinam, chyba wyrosłam :-)))
    Ależ ty przygodowa dziewczyna byłaś :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ot, szalona Nastolatka.:))) Uważaj na siebie.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam wciąż 16 lat... ;-) No wiesz nawet po ostatnim moim wpisie...
    Ale usmiechnęłam się, i przpomniały mi się moje rowerowe wypadki... Najciekawiej było zwiedzać rowerami moją Holendrownię wraz z Siostrą... Ona była tu pierwsza, więc zawsze przodem. Krzyczy do mnie: "skrecamy w prawo!", więc ja ją "biorę" szerokim łukiem z lewej... i leżymy obie posiekane na kawałki... Bo dla niej lewa/prawa to jest...prawa-lewa albo lewa-prawa, (w zależnosci od tego, która półkula u Reni w tym momencie jest czynna) ;)). Miewam również osobiste wypadki, bez udziału osób trzecich, a podyktowane osobistą "fantazją ułańską"
    ;-)
    Życzę szybkiego gojenia się :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było ledwie strupidełko, więc prawie śladu nie ma...;o) A godne Stado Szesnastolatek jest bezcenne...;o)

      Usuń
  5. Szesnastolatek ci u nas dostatek!!!!!
    A mój tekścik dzisiejszy też chyba z rodzaju tych weselszych.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Wrzosowisku mam neta z wiaderka to nie poczytam...;o)

      Usuń
  6. Dobrze, że tylko na opisanych obrażeniach się skończyło, bo inaczej dzisiaj nie miałby kto pisać tak fajnych tekstów. Dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam też mam 16 lat, tylko że no...w trochę innym sensie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też myślałam, że z tego wyrosnę, myliłam się :)

    OdpowiedzUsuń