poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Tam nas jeszcze nie było...

I teraz wstyd się przyznać...
Jak do Gdyni wróciłam po ponad pięćdziesięciu latach...
     Plany skomplikował nam co nie co Półmaraton, którego Uczestnicy znacznie zgęścili promenadę, park i nabrzeże...A że temperatury panowały takie bardziej syberyjskie, więc Biegacze, tuż po minięciu mety zasiedlali okoliczne bary, restauracje i kawiarnie...Tłum, tłum, tłum...
     Do kawy i czekolady na gorąco jakoś żeśmy się dopchali, ale obiad ??
Nie ma opcji...Konieczna jest zmiana planów...
     - Może Sopot ?? - zapytałam...- Bliżej już nie będziemy...
I to jest właśnie ten nasz "wstydek"...
     Bo to, że Księciunio w Sopocie jeszcze nie był, to zrozumie każdy...
     Ale, że nasze ślady jeszcze nigdy nie zagościły na sopockim molo ??
     Wytłumaczyć nas może tylko fakt, że my "Krupówek" unikamy...Tych nadmorskich też...
     - No to Sopot !! - zaakceptował pomysł Pan N.
     Księciunio akceptował wszystko przez aklamację...;o)


I było pięknie...
     Po pierwsze...
     Ogromnie nam się spodobały parkingi...Nie wiem jak to funkcjonuje w sezonie, ale w marcu jest idealnie...
     Wszędzie parkingi podziemne, świetnie oznakowane przy drodze dojazdowej (z opisem wjazdu i ilością wolnych miejsc)...
     Możemy rozpocząć zwiedzanie...


     Doszliśmy do samego końca, mimo, że Księciunio zgłosił reklamacje...
     - Babciu !! A po co te deski ??
     - Żeby było wygodniej chodzić...
     - Po piaseczku też jest wygodniej...
Oho !!
W Księciuniu obudził się duch "Piaskowego Dziadka"...
     A że faktycznie było na tym Molo jak na Krupówkach, to i my z ulgą żeśmy czmychnęli...;o)


     Chodzenie "pod molo" spodobało się Księciuniowi znacznie bardziej...


Ale prawdziwy entuzjazm wzbudziło...


Przewracanie się na piasku !!
Śmiech Księciunia było słychać chyba w całym Trójmieście...
     A w czasie obiadu, nasz Wnuk poderwał Kelnerkę...Nie pierwszą z resztą...
     - Ależ Ty masz piękne rzęsy !! - powitała Go Kobieta...
Na ten komplement nasz Nielot reaguje specyficznym uśmieszkiem...
     - A ten uśmiech !! - dodała, przyglądając Mu się uważnie...
No cóż...
     Przerabialiśmy to trzydzieści lat temu, kiedy nasz osobisty Nielot rozsiewał urok po całym Kraju (rozmiękczał nawet groźnych Konduktorów w pociągach, że zamiast sprawdzać bilety przysiadali przy nas - to było bardzo pomocne, kiedy nie mieliśmy siedzących miejsc)...
     Pani Kelnerka przyniosła kubeczek z kredkami, kolorowankę i...
     I zamiast zajmować się Gośćmi, zaczęła rysować z Księciuniem...
Klękajcie Narody !!
     Nie ma co...Miał nasz Celebryta obsługę pierwsza klasa...;o)
     Rewanżował się genetyczną gadatliwością, więc "wychlapał" wszystko...Skąd przyjechał, po co przyjechał, gdzie jest Mama i Tata, że ma malutką Siostrzyczkę...Dodał trochę "filozofii" i Pani Kelnerka została totalnie rozmiękczona...
Zdążyliśmy zjeść zanim podał numery kont bankowych...;o)
     Serdecznie się pożegnali, jak na dwójkę Kumpli przystało i wizytację w Sopocie mogliśmy uznać za zakończoną...
     Co pozostało z niej poza pięknymi wspomnieniami i setką zdjęć ??


Sterta piasku w butach Księciunia...Jak na "Piaskowego Dziadka" przystało...;o)

18 komentarzy:

  1. Wychodzi nam prawie remis, w Gdyni nie byłam, za to w Sopocie aż...dwa razy i to prawie 40 lat temu ;)
    Piaskownica to tam jest imponująca, więc zauroczenie Księciunia uzasadnione :)
    Wdzięk osobisty to wielki atut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tłoku nad Morzem nie robimy...;o)
      Bardzo przydatny od urodzenia...;o)

      Usuń
  2. Księciunio coraz większy i starszy się robi , widać to na zdjęciach :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te Niloty (spryciule takie), do urzędu podatkowego takiego posłać to załatwi sprawę szybko. A tak powaznie, to tak się zachowuja szczesliwe dzieci szczęśliwych rodziców i szczęśliwych dziadków.... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście to ponoć stan umysłu...;o)

      Usuń
    2. Fakt!!! (Ale żeby aż tyle naraz?!) ;-)

      Usuń
    3. My reklamacji składać nie będziemy...;o)

      Usuń
  4. A ja się zastanawiam czemu te moje Szczerbate już takie duże????
    Chociaż też ciągle są najwspanialsze i najukochańsze....
    I ciągle pytają gdzie teraz z nimi pojedziemy...

    A Wy to może za rok i z Princeską będziecie wędrować??? Jak Wam oczywiście pozwolą rodzice...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Roczniakiem w plener ?? Zapomnij !! ;o)

      Usuń
    2. Toż Dziadek może na barana wziąć Princeskę. A dziewczynki szybciej się rozwijają, więc będzie gitesik...

      Usuń
    3. Do Wielkich Wypraw trzeba być DUŻYM !! ;o)

      Usuń
  5. Ja byłam tylko w Gdańsku, tamtych okolic nie znam, jakoś jeździło się w inne części wybrzeża. Ostatnio największym magnesem był Wolin.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo dostaniesz Honorowe Obywatelstwo...;o)

      Usuń
  6. Nasze Maluchy czas zbyt szybko zmienia w całkiem dorosłe postacie......;o), najlepiej to widać na "nienaszych" wnukach.........;o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Gdansk i Sopot, tam sie urodzilam :) Do Babci nad morze jezdzilam przynajmniej raz w roku, najpierw z rodzicami, potem sama, a potem z corka. Szkoda, ze teraz mam tak daleko...

    OdpowiedzUsuń