sobota, 14 kwietnia 2018

O foczkach, wiatraczku i wyczerpanej "baterii"...;o)

Zaraz, zaraz...
Po co myśmy nad to Morze jechali ??
     - Do foczek Babcia !!
No właśnie...
Do foczek...
     Niedawno, w Fokarium na Helu urodziły się dwie foczki...
     Na spotkanie bezpośrednie było jeszcze trochę za wcześnie (dla zainteresowanych dodam, że można je będzie podziwiać w maju), ale foczka to foczka, nawet ta duża jest fajna...
     No to do foczek !!


     Foczki jeszcze "spały" kiedy dotarliśmy na Hel...Pogoda jak widać...Błękit...Bezwietrznie (na Helu !!)...Cudnie po całości...


Mewy powitały nas godnie...


     Foczki robiły "pufff" nosami...
     Spodobały się Księciuniowi bardzo !!
     Miał chyba odrobinę żalu, że Mu nie pozwalamy na bliższy kontakt...
     No to poszliśmy do Sklepiku Fokarium, żeby połączyć przyjemne z pożytecznym...
     Kupiliśmy pamiątki...W tym, foczkę dla Mamusi...
     To znaczy, ona była dla Mamusi przez cały poniedziałek i część wtorku, bo po powrocie do Krakusowa Księciunio wręczył foczkę Mamusi, a potem filozoficznie stwierdził, że taka foczka to jest raczej wspólna, powinna zamieszkać w Jego pokoju, a najlepiej będzie kiedy foczka będzie z nim spała...
Ło Matko i Córko !!
     A ile się Dziadkowie w Sklepie nagadali, żeby sobie foczkę wybrał...To nie...On chce puzzelki z foczką...Foczka dla Mamusi...
Echhh...
     Ale, jeśli zabłądzicie na Hel, to polecam zakupy pamiątek w tym Sklepie...Pieniążki są przeznaczone na pomoc foczkom i prace badawcze...A nasza pierwsza foczka nabyta drogą kupna ma już 11 lat...;o)
     To teraz można ruszyć tam gdzie się wyrywa księciuniowe serduszko...


No jasne, że do piasku !!


Taki piękny piasek to się bez Księciunia marnuje !!


Ale woda też jest ciekawa...
No to Babcia...


Skoczyła do "Naguska" i przyniosła gumiaczki...;o)


     To dopiero była przygoda !!
     Potem musieliśmy skoczyć do sklepu, bo skarpetki też miały ochotę na kąpiel, a Babcia zabrała wszystko poza skarpetkami...Ale zaowocowało to zakupem wiatraczka...;o)


I koniecznością znalezienia wiatru dla wiatraczka...


A łatwe to nie było...;o)


     I tyle foczej przygody...
     Słoneczko zachodziło...Księciunio usadowił się w foteliku...Dziadziuś odpalił "Naguska"...I pojechaliśmy karmić łabądki nad Zatoką Pucką...
     Ale łabądki pewnie są głodne do dzisiaj, bo Księciunio zasnął nim minęliśmy tablicę "Hel"...I spał rozkosznie całą drogę...I jak Go Dziadziuś przenosił z samochodu...I jak Go Babcia rozbierała chichocząc...
     Na tyle wystarczyło niespożytej energii naszego Wnuka...;o)

12 komentarzy:

  1. Wiaterek dla wiatraczka jak się ma dobre płuca to można sobie samemu zrobić ;)
    Dmuchanie to ćwiczenie oddechowe bardzo pożądane w wieku przedszkolnym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam już płuca prawie uszami wychodziły...;o) Dlatego poszliśmy szukać wiatru...;o)

      Usuń
  2. Rozumiem, że Babcia Gordyjka też dostała foczkę w prezencie od Dziadka Księciuniowego...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ze wam starcza energii, to ja podziwiam :))) Gdzies tam z tylu glowy mam wspomnienia, ile trzeba sie nameczyc nogami, recam i jezykami, zeby dziecko zadowolic!!! A ono (dziecko) chce jeszcze i jeszcze i jeszcze.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tacy dumni jesteśmy, że to Księciunio "padł", a nie my...;o)

      Usuń
  4. Jejku, jak cudnie było, zdjęcia wszystko pokazują!........;o) Temperament Księciunia też;o))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzośmy się starali, żeby było widać...;o)

      Usuń
  5. Ależ Ty pięknie opisujesz te Wasze wycieczki, aż mnie się zachciało nad morze :-))

    OdpowiedzUsuń