poniedziałek, 27 listopada 2017

Jak Sunia odzyskała swobodę...

     - O kurna...- wyrwało się Kierowcy Busa, kiedy dojeżdżaliśmy do przystanku...
     Wybudzona z porannej zadumy tym dziwnym stwierdzeniem, spojrzałam przez przednią szybę...
Serducho zamarło...
     Poboczem drałowała Sunia, a za nią ta szóstka ledwie rozgarniętych szczeniaczków !!
     - Niech Pan zablokuje pas ruchu !! - wyrwało mi się bezwiednie, i już otwierałam drzwi, jadącego jeszcze pojazdu...
     Suńka powitała mnie radosnym szczebiotem i zamaszystym kręciołem ogona...
Orzesz...(ko)
     Rzuciłam się na to zbłąkane stadko i zgarniałam do torebki co bardziej energiczne egzemplarze...
Ufff...
     Szłam do Firmy i rozważałam...
"Jakim cudem wyszła ??"
Buda w boksie...Boks zamykany za kłódkę...Wkoło siatka...
??
     Kiedy dotarłam do budy, na rozwiązanie tajemnicy wystarczył jeden rzut oka...
Sunia zrobiła podkop !!
I intelektu jej odmówić nie mogłam...
Podkop zrobiła od strony "pola", więc zauważyć prace ziemne w bujnych krzaczorach było nie sposób...
Mamy przechlapane po całości...
     Najpierw była reprymenda dla Suni, że naraża siebie i dzieci spacerkami po drodze krajowej, a potem...
Potem przystąpiliśmy zbiorowo do zabezpieczania boksu...
Każdy pomysł był dobry...
Wbijaliśmy paliki, montowaliśmy blachy, układaliśmy deski...
Pracownicy postanowili monitorować boks co dwie godziny...
Psi koszmar...
     A że tygodnie mijały, szczeniaczki rosły jak na drożdżach, rozpuściliśmy wici, że mamy pieski urody różnej, i że je w dobre ręce oddamy...
     Dwa "poszły" na pniu, bo sobie je upatrzyli Pracownicy...
Moja "eskorta" stopniała...
     Zanim dwa kolejne zmieniły miejsce zamieszkania, jeden ze szczeniaczków zginął śmiercią tragiczną...
Jak wyszedł z boksu ??
Tę tajemnicę zabrał ze sobą...
Zabezpieczenia były nienaruszone...
     W Firmie pozostała Sunia i ostatni szczeniaczek...
     Bardzo był podobny do mamy...Tak samo brzydki...
Zimę przetrwały z nami, a na wiosnę zaczął się horror...
     Firma przy drodze krajowej, ruch niesamowity, stłuczek i wypadków to się tam napatrzyłam "pod sufit", a do "wycia" karetek i Straży to się po prostu przyzwyczaiłam...
A co podpowiadał instynkt Suni ??
Że trzeba zrobić wszystko, żeby się z boksu na swobodę wydostać...
     Poprawialiśmy zabezpieczenia, zasypywaliśmy podkopy, nieustannie szukaliśmy domu dla psiaków, w bardziej bezpiecznej okolicy...
A i tak, kilka razy w tygodniu szłam z przystanku w psim towarzystwie...
Z instynktem nie wygramy...
     Sunia kochała swobodę, a szczeniak naśladował mamę...
I nie trudno przewidzieć, jaki był koniec tej historii...
     Któregoś dnia, na klamce znalazłam powieszoną psią obróżkę...Obróżkę Suni...
Zginęli oboje, pod kołami rozpędzonej ciężarówki...
Znalazł je jeden z Kolegów, idąc do pracy...
Właściwie, to zginęły na Jego oczach, a On przez wiele tygodni sobie wyrzucał, że biegł zbyt wolno...
Pochowaliśmy je przy ostatnim podkopie...
     Tak Sunia odzyskała swobodę...  

23 komentarze:

  1. I już nie ma żadnego psunia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj smutno się zrobiło...niestety przy drodze nie jest bezpiecznie, tak miałam ze swoimi psami,nic nie pomagało...

    OdpowiedzUsuń
  3. buuuuuuuuuu..... nie chcę tak !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. To się dowiedziałam ... tak przypuszczałam, że zbyt dobrze to się nie skończyło, biedna Sunia i jej małe ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakbyś ją widziała dumnie maszerującą tym poboczem...;o)

      Usuń
  5. Życiowe dylematy bardzo często nie mają jedynych słusznych rozwiązań...

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja przygarnięta suka i w efekcie jej wielki syn musieli zostać przez nas zamknięci na ogrodzonym wybiegu. Na sunię-Korę nie ma sposobu: pokonuje wysoką siatkę, przegryza ją lub wyskakuje i leży dwa metry na ziemi obok, mimo, że w środku mają dwupokojową, luksusową budę. Nie wiadomo co robić. Zawsze grozi psu jak biega, że "człowiek wiejski" go po prostu USUNIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie zrobisz...Ogrodzenie to wróg, a wroga trzeba pokonać...;o)

      Usuń