Nie uczą go w szkołach...Właściwie, nigdzie go nie uczą...
"Instynkt ci podpowie"...
I pewnego dnia człowiek staje się Rodzicem...
Trzyma w ramionach małego człowieka, którego los zależy od "instynktu"...
W koło słyszy: "małe dziecko, mały kłopot", i kiwa głową z politowaniem...
Czy może być jeszcze gorzej ??
Nieprzespane noce, całodobowa krzątanina, wewnętrzny lęk, który się budzi zaraz po porodzie...
Drobne radości, które się będzie pamiętało całe życie...
Pierwszy świadomy uśmiech, pierwszy krok, pierwsze słowo...
Pojawia się pierwsze poczucie dumy...
Teraz już musi być lżej !!
Nie jest ??
Hmmm...
Do lęku o bezpieczeństwo dochodzi lęk o wychowanie...
Nikt nie wskazuje drogi, nikt nie wypisze recepty...
Decyzje trzeba podejmować natychmiast...
Konsekwencje tych decyzji pozna się po latach...
"Błędy wychowawcze"...
Rodzicielstwo nie jest słodyczą...
Miłość wypełnia nas bez reszty, a jednak musimy się nauczyć słowa "nie"...
Dzieci dojrzewają, dojrzewają również Rodzice...
Do bezpieczeństwa i wychowania, dochodzi kształcenie...
Pierwsze sukcesy i pierwsze porażki...
Pierwsze bunty, "syfony" i konflikty...
Z każdym dniem uczymy się czegoś nowego...
Z nostalgią spoglądamy na Rodziców z małymi dziećmi...
"Małe dziecko, mały kłopot"...
Zaczynamy rozumieć...
To nie miłość jest najważniejsza, ona jest "mimo wszystko", instynktowna, przypisana...
Przed nami jest znacznie trudniejsze zadanie...
Kształtujemy człowieka...
Jaki będzie ??
O tym przekonamy się za kilka, czy kilkanaście lat...
Dochodzi lęk o przyszłość...
I chociaż często czyta się laurki dla rodzicielstwa, że takie piękne jest, że przepełnione miłością...
Rodzicielstwo to lęk...
Lęk o dzisiaj, i lęk o jutro...
Jak sobie to nasze "Dzieło" poradzi w życiu, jakie drogi wybierze, czym się będzie kierowało ??
Drogowskazy, które otrzymało od nas przez te wszystkie lata, nie zawsze były przecież dobre...
Ukształtowaliśmy człowieka...
Z naszej miłości, z naszych lęków, i z naszych błędów wychowawczych...
Powrotu nie ma...Nikt nie da nam prawa do poprawki...
Stajemy z boku i możemy obserwować...
Możemy poczuć dumę...Albo przerażenie...
I spokój...
Nic więcej zrobić nie możemy...
Nasza misja rodzicielska się skończyła...
Nie skończyła się jedynie ta instynktowna miłość, i ten lęk...
Miłość i lęk...
To rodzicielskie dożywocie...
P.S. Miśkom...;o)
Jest dokładnie tak, jak piszesz - raz czuje się radość, innym razem bezradność, przerażenie.
OdpowiedzUsuńJednak nie zrezygnowałabym z rodzicielstwa :)
To jak narkotyk...Uzależnia...;o)I żaden odwyk nie pomoże...;o)
UsuńW rodzicielstwie najbardziej przerażało mnie, że to dożywotnio, 24 godziny na dobę i bez prawa do urlopu, no i tak jakoś wyszło, że się wykpiłam...
OdpowiedzUsuńPrzerażało Cię dokładnie to, co mnie fascynowało...;o)
UsuńEeeech... Czasem żałuję, że dzieci nie rodzą się z książeczkami z instrukcją obsługi.:))) Bo każde jest jednak inne.:) Ale to fascynujące i cieszę się, że i mnie jest to dane.:)
OdpowiedzUsuńA jakby taka instrukcja była po chińsku i bez obrazków ?? ;o)
UsuńDobrze to ujęłaś , tak właśnie jest...
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć...
Też spoglądam na swoje dzieci i może coś bym zmieniła, ale czasu nie cofniesz,
chociaż nie mogę narzekać i zadowolona jestem, ale...
Człowiek chce być idealny :-)
Podobno przy piątce dzieci człowiek już nie chce być idealny...Chce być żywy...;o)
UsuńBardzo trafnie, mądrze i emocjonalnie ujęłaś kwestię rodzicielstwa...
OdpowiedzUsuńMoże czasem dobrze powiedzieć, że blask widać tylko wśród mroku...;o)
UsuńTo wszystko prawda Gordyjeczko.
OdpowiedzUsuńCzłowiek całe życie boi się o swoje dziecko. I całe życie je kocha.
Dożywocie...;o)
UsuńRodzicielstwo to lęk,troska,łzy,tęsknota
OdpowiedzUsuńRodzicielstwo to to małe radości,duma i miłość,miłość,miłość...
I umiejętność zachowania proporcji...;o) Witaj w gordyjskim kąciku...;o)
UsuńZ zachowaniem proporcji zawsze mamy problemy.Odwiedzać blog zamierzam w miarę systematycznie :)
OdpowiedzUsuńTo ja się postaram w miarę systematycznie wklejać coś do poczytania...;o)Będzie mi bardzo miło Cię gościć...;o)
UsuńPięknie i wnikliwie opisałaś cały kosz targających nami emocji, ale dochodzi jeszcze cała sfera gdy nasze dzieci stają się rodzicami i pytania : czy podołają? Czy niechcący nie skrzywdzą? Przecież nie ma recepty!
OdpowiedzUsuńGratuluję nie tylko tekstu!!!
No i tak do końca żywota się pietramy...;o)
UsuńMiłości jak najwięcej, lęków jak najmniej i spokojnego dożywocia. Niech żyje PRINCESA.
OdpowiedzUsuńJament !! ;o)
Usuńbo te dzieci, to jakoś tak bez instrukcji obsługi przychodzą na świat.
OdpowiedzUsuńi interfejs maja w powijakach - wręcz dosłownie... dramat to całe macierzyństwo.
ale, kiedy się uda - duma jak najbardziej uzasadniona.
Czyli...Do dumy przez pieluchy...;o)
UsuńA ja przyszłam cię pozdrowić bardzo serdecznie : )
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że Cię kot zjadł...;o)
Usuń