Że będzie erotycznie ??
Bynajmniej...
Sypiam z "diabłem" w przenośni absolutnej , chociaż w kontakcie bezpośrednim...I nie z całym osobnikiem, tylko z jego pazurami...
Od kilku tygodni przeprowadzamy z Panem N. eksperyment pod tytułem "diabelski pazur" (czasem występuje jako "czarci pazur")...
Ta afrykańska roślinka zwana wśród Botaników hakoroślą rozesłaną, od wieków służyła pomocą w różnych stanach niemocy...A skoro nowoczesna medycyna w wielu przypadkach diagnozę stawia w formie "w tym wieku już tak jest", to może warto zerknąć co w "kociołku" miewali afrykańscy Szamani ??
Jaka była przyczyna naszego zainteresowania ??
No cóż...Zdiagnozować to można jako "starość nie radość"...Ale chodziło nam głównie o niemiłosierne bóle kostno-stawowe, do których przyczyniło się Wrzosowisko...A skoro sezon za nami (i przed nami), więc się jakoś do "kupy" pozbierać musimy...
Na pierwszy ogień poszedł żel z czarcim pazurem...
Nabyty drogą kupna w sąsiedniej Aptece za kilkanaście złotych...
Oczekiwań wielkich nie miałam, bo nic już właściwie ulgi mi nie przynosiło, a Mędrcy ogłaszali, że działanie diabelskie odczuwalne jest dopiero po miesiącu stosowania...
Będąc w fazie "już mi wszystko jedno" cierpliwie znosiłam mazianie tym paskudztwem...(Nie polecam smarowania bez roztarcia na dłoniach, bo mazidło jest chłodzące i wydobywa z człowieka okrutne wrzaski)...
Po tygodniu wstałam z kanapy i doszłam do łazienki bez odczuwanego dotąd potwornego bólu bioder i stóp...(Bystrością się nie wykazałam, bo brak bólu zauważyłam dopiero w drodze powrotnej)...
Może po prostu inaczej leżałam ??
Po dwóch tygodniach zauważyłam, że odzyskałam kciuka u prawej ręki, z którego nie korzystałam od czerwca, bo nie dość, że bolał, to czucie w nim zamarło...(Na stawach wyczuwałam pod skórą drobne grudki)...
Ki czort ?? A może ki czart ??
Ale zaczęłam uważniej się przyglądać układowi kostno-stawowemu...
Orzesz...(ko)...
Stopy mnie nie bolą od...Od kiedy ??
A od kiedy wstaję z łóżka jak człowiek, a nie jak "skóra z Edgara" wyczyniając spektakularną gimnastykę (pamiętacie kosmitę z "Facetów w czerni) ??
Coś przegapiłam...
Po dwóch tygodniach stosowania żelu rozpoczęłam kurację tabletkową...
Niech będzie nawet "diable nasienie", byle pomagało !!
Wcinam te prochy od tygodnia...
Żel się skończył, więc Pan N. mazia mnie teraz maścią (z czarcim pazurem)...
Efekt ??
Grudki na stawach zanikły całkiem...Kciuk jest w 96% sprawny (pozostało lekkie mrowienie w opuszku i przy paznokciu - efekt jeszcze jednej "narośli", którą wyhodowałam sobie w rozmiarze XXL - teraz ma rozmiar L)...
Wstaję i siadam bez efektów wizualno-dźwiękowych, czyli jak każdy cywilizowany człowiek...
Ulga w biodrach, ulga w krzyżach...Leżąc nie odczuwam efektu "rozgrzanych gwoździ" wbijanych w kręgosłup...
Pomaga ??
Aż boję się potwierdzić głośno...
Do miesiąca stosowania mazideł brakuje jeszcze kilka dni...Do miesiąca stosowania tabletek brakuje kilku tygodni...
Cieszyć się ??
A może to tylko efekt wypoczynku ??
Ale żeby od wypoczynku zanikały grudki ??
Stosowałam już przecież całą masę medykamentów...Tych reklamowanych...Tych polecanych przez Farmaceutów...I tych zalecanych przez Lekarzy...
Efekt był raczej mizerny (za to koszt był znaczny)...
To może ta kilkunastozłotowa inwestycja w diabelskie pazury jest najlepszą z możliwych ??
A może to taki cyrograf ??
Ból za duszę ??
Niech tam !!
Eksperymentuję dalej !!
Dla bezpieczeństwa Rzym będę omijać z daleka...;o)
P.S. Z ostatniej chwili...Kiedyś pewien Lekarz powiedział, że jakby miał jeszcze jednego Pacjenta takiego jak ja, to poszedłby kopać rowy z rozpaczy...Znikomy procent Pacjentów może mieć objawy alergiczne przy stosowaniu czarciego pazura...No i co ?? No i jestem tym "procentem" !! Mam przekichane po całości i w detalu...:o( Ale po "odtruciu" zaczynam od nowa !! W tym szaleństwie jest metoda !! ;o)
O! To spróbuję przez internet zamówić! O nadziejo ty moja :-)
OdpowiedzUsuńTak właśnie pomyślałam, że będziesz zainteresowana...;o)
UsuńTak na marginesie, to do Rzymu ponoć prowadzą wszystkie drogi, musisz zatem się pilnować, aby w porę zawrócić ;)
OdpowiedzUsuńNa poważnie zaś, to ja też wypróbuję ten czarci pazur, na sobie i na mamie :) Dziękuję :)))
Profilaktycznie knajpy o podejrzanych nazwach też będę omijać...;o)
UsuńW necie jest sporo materiału do poczytania o właściwościach "czarcich specyfików"...;o)
Cieszę się, że jest lepiej.
OdpowiedzUsuńZdrówka, zdrówka, zdrówka!!!
Dziękuję, dziękuję dziękuję !!
UsuńCiągle się kuruję...;o)
Hmm... Nazwa mi się rzuciła w oczy przy okazji buszowania w jakimś sklepie internetowym z ziołami. Ale jak dotąd nie korzystałam. Skoro już, że tak powiem, przetestowane, to warto sobie to zapisać i skorzystać.:)
OdpowiedzUsuńI królik doświadczalny żyje !! ;o)
UsuńCo prawda cały w "kropki", ale żyje...;o)
Wiesz, są tacy, co by powiedzieli, że dobrze że nie testowane na zwierzątkach...:)))
UsuńMuszę wystąpić o prawo do ochrony dla Gordyjek !! Oczywiście bez możliwości odstrzału...;o)
UsuńTeraz człowiek musi być sam sobie lekarzem, znać się na mechanice samochodowej, byc nauczycielem itd.. najważniejsze, że właściwie wybrałaś lek... tylko nie uczulaj się wiecej!!! .............;o)
OdpowiedzUsuńŻycie bez alergii ?? Niepodobna !!
UsuńPrawdziwy popis dam w czerwcu przy truskawkach...;o)
Ja tez sprobuje :) A moze mi i na inne bole pomoze? (czteroletni polpasiec) Toby dopiero byla rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńBędę trzymać kciuki czarcimi pazurami...;o)
UsuńA mnie nie pomogło. Ani czarci, ani diabelski pazur nie zadziałał na moje stawy. Cieszę się, że choć Tobie pomaga.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Czy rzeczywiście pomógł to się przekonam dopiero na Wrzosowisku, ale za odzyskanie kciuka jestem "czartowi" wdzięczna...;o)
UsuńAle Ty odważna jesteś!!!!
OdpowiedzUsuńŻeby się tak w pazury czarta dobrowolnie oddać...????
:-)
To jak w tym powiedzeniu: "Niech by nawet łobuz, byle kochał"...;o)
UsuńO masz, myślałam, że sobie roślinkę w mieszkaniu hodujesz i palmiarnię zakładasz!
OdpowiedzUsuńJak Ty mnie znasz Noti !! Oczywiście, że brałam pod uwagę osobiste uprawianie "pazurów" !! Tyle, że na palmiarnię w domu warunków nie mam...:o(
UsuńPosłałam syna do apteki, by mi pewien reklamowany lek na stawy kupił, bo teraz do niego dodają maść gratis. Wraca i mówi:"twierdziłaś, że lek drogi, bo około 40 zł kosztuje, a ja zapłaciłem 49,40, więc ta maść chyba nie za darmo". Jak skutkuje maść jeszcze nie wiem, ale lek brałam wcześniej 3 miesiące i byłam bardzo zadowolona. Jednak Twoją maść sobie zapiszę, bo kto wie, czy się nie przyda. Szybkiego wyleczenia z alergii i dobrego humoru, takiego jak dotychczas.
OdpowiedzUsuńKażda literka w słowie "gratis" i "promocja" ma swoją wartość...;o)
UsuńMoja alergia jest do mnie okrutnie przywiązana...;o) Żyjemy w symbiozie już bardzo długo...;o) Objawy po pazurze okiełznane, więc dzisiaj zaczynam kontynuację eksperymentu...;o)