Chcesz ciszy ??
- Jedź na wieś !! - mówili...
Chcesz spokoju ??
- Jedź w plener !! - mówili...
No to pojecha...liśmy !!
A co !!
Pogódka majowa...Po ostatnim "nicnierobieniu" akumulatorki naładowane "do pełna"...Pozostało złapać za motykę i hajda w pole...
Ale, ale...O wyciszaniu być dzisiaj miało...
No to motyka w kąt !!
Czy jest coś bardziej wyciszającego niż bezpośredni kontakt z naturą ??
A czy w kontakcie z naturą jest coś bardziej naturalnego niż przysiąść pod drzewem ??
Już nawet Kochanowski do tego zachęcał !!
Co prawda, lipy na Wrzosowisku nie posiadamy, ale może coś w zastępstwie się znajdzie...
Na przykład świerk...
No to siadam pod świerkiem...
Siedzę sobie...Dumam...Już miałam wymyślić coś bardzo fajnego, gdy...
Pyk...Pyk...Pyk...
Coś mi na łeb spada...
Boleć nie boli, ale to miarowe pykanie na percepcję działa i myślenica przerwana...
Łepetynę podnoszę, żeby intruza namierzyć, a tam, na świerkowej gałązce siedzi sobie wiewióreczka, akrobacje różne wyczynia i świerczynki do pyszczka napycha...
Się porobiło...
Nie będę przecież wiewióreczce w opozycji stawać, bo może ma rodzinę do wykarmienia ??
Przeniosę się pod gruszę...
Siadam pod gruszą...
Stareńka ta nasza grusza...Zmizerowana...Ale jakie owocki daje !!
Siedzę sobie...Pyszczek do Słoneczka wystawiam...Stare kości wygrzewam...
I już mi myślenica wraca, kiedy nad głową szelest słyszę i złowieszcze "gruu...gruuu"...
Ki czort ??
Cukrówka...
No fakt...Trochę taka bardziej przerośnięta, bo rozmiarami to raczej kurczaka przypomina...
Kotłuje mi się nad głową...Krąży...Szeleści...Grucha...
Nijak myśli pozbierać...
Jak nic nam się cukrówki w gruszkowych gałęziach osiedliły...
Hmmm...
To może ja sobie pod śliwą siądę, żeby im na przekór w amorach nie stawać ??
No to siadłam...
Śliw na Wrzosowisku sporo, to przecież nikomu w paradę nie wejdę...
Siedzę...
Śliwa cień słodki daje...Drobne listeczki szeleszczą...
Tu to już mnie myślenica dopadnie bez przeszkód...
Siedzę i czekam...
Ledwie kilka minut czekałam i jest...
Myślenica ??
A gdzieżby !!
Fruuu...Fruuu...
Zmasowany atak szpaków...
Odlatują...Podlatują...A głównie na piechotę człapią i mi się durnowato przyglądają...
Ło Matko i Córko...
Już w zeszłym roku mieliśmy szpaka rezydenta, który wszędzie łaził "na piechotę" i żył w ogromnej symbiozie z Panem N. (to przez koszenie trawy)...A drugi skąd ??
Narzeczona ?? Żona ??
A śliwka ??
No tak...
Albo akurat ta ma w sobie jakiś urok ukryty, albo powinnam jednak zagrać w tej kumulacji Totka...
Bo że mir domowy zakłóciłam to pewne...
Echhh...
Chyba jednak lipa mi z tej myślenicy wyjdzie...
A może rzeczywiście Kochanowski miał rację i bez tej lipy na Wrzosowisku to bieda z myślenicą będzie ??
No to wezmę się do pracy...
Idę sobie...Idę...
Pod nóżki spoglądam, żeby jakiegoś pożytecznego ziółka nie zdeptać...
Nagle...
Fruuut...Szurrrr...Szurrr...
Z trawy na obrzeżach bażancica wylatuje !! Tumult taki, jakby się drzewa przewracały...
Nieźle się musiała bidulka wystraszyć, bo bażanty to raczej do latania skłonne nie są...
Jak nic na stanie jeszcze bażancie gniazdo posiadamy...
Echhh...
Czy Wrzosowisko jest jeszcze nasze ??
Hmmm...
Trzeba będzie sprawdzić akt notarialny po powrocie do Zaścianka...
Plecy ugięłam...Motykę złapałam w łapki...Zamach...
Tirli...Turli...Tilala...
O macie zbója...
Jeszcze kopać nie zaczęłam, a skowronek wypadł z zarośli i tiutiurli mi nad głową...Fikołki w powietrzu fika...Korkociągi kręci...I "drze" się jakby go z piórek obdzierali...
To ma być cisza ??
Chór z sadu zaświergolił potężnie...
- Chcesz ciszy ??
- Jedź do miasta !!
Siedzieć się zachciewa,
OdpowiedzUsuńgdy tak piękne drzewa.
Marzyłam tak od lat,
Usuńże tam trochę zwolni Świat,
lecz dola człowiecza,
i tam też przyspiesza...;o)
Same przyjemności! :-) Na wieś po to się jedzie, by posłuchać natury, więc masz, czego chciałaś.
OdpowiedzUsuńZ intymności trup,
Usuńgdzie siądę tam dziób...;o)
U mnie też. Mimo że miasto (teoretycznie) - za oknem drą się od rana. Uwielbiam to! W kontraście do oddgłosów z budowy :(
UsuńU mnie też. Mimo że miasto (teoretycznie) - za oknem drą się od rana. Uwielbiam to! W kontraście do oddgłosów z budowy :(
UsuńSą tez tacy, co ciszy nie słyszą.
OdpowiedzUsuńWięc, tak wogóle, przytul ptaszka czule.
Niech Cię trele ukołyszą,
Myślenicę wzruszą, piórkami napuszą :-)
Trochę się lękam,
Usuńjak przyjdą pisklęta...;o)
Cudownie u Ciebie...
OdpowiedzUsuńEch ja też chcę na wieś...:-(
A tu muszę za karę w mieście...
Cudnie !! Zaprzeczyć nie wypada...;o)
UsuńNo Gordyjko, toś się sublokatorów dorobiła, a może to współwłaściciele, ba a może to Ty jesteś sublokatorką ;)
OdpowiedzUsuńW każdem bądź razie sąsiedztwo urocze :)
Prawo własności nie jest do końca ustalone...;o)
UsuńGdybyś usiadła pod lipą, to by ci zaraz zaczął kapać na głowinę słodki syrop. To już lepsze te brzęczące.... Byle by nie gryzły.
OdpowiedzUsuńMnie zdecydowanie natura daje popalić o 5.00 rano, kiedy sroki drą się jak opętane za oknem. Mam nawet wrażenie, że są w pokoju, nie za oknem...
Ech...
Nasze poranne koncerty dopiero się zaczną, jak urządzimy noclegownię na Wrzosowisku...;o)
Usuń